Chiny próbowały zablokować wystawę w Polsce. Mamy reakcję MSZ
Ambasada Chin w Polsce interweniowała w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w sprawie wystawy chińskiego dysydenta Badiucao w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie - dowiedziała się Interia. W zeszłym tygodniu wysoki rangą chiński dyplomata pojawił się bez zapowiedzi w galerii sztuki, domagając się odwołania wystawy.

"Kwestia planowanej wystawy artysty o pseudonimie Badiucao w Centrum Sztuki Współczesnej była przedmiotem interwencji Ambasady ChRL w MSZ" - przekazało Interii Biuro Rzecznika Prasowego Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Jak podkreślono, "strona chińska została poinformowana, że w polskim porządku prawnym nie ma praktyki podejmowania działań, których celem byłoby blokowanie lub cenzurowanie działalności artystycznej".
Interwencja chińskiej ambasady w polskim resorcie spraw zagranicznych to kolejne działanie mające na celu zablokowanie wystawy "Chiny. Opowieść prawdziwa" ("Tell China’s Story Well"). Wystawa rozpoczęła się w CSW w piątek.
CSW: Chcemy wyrazić zaniepokojenie i zdumienie działaniami Ambasady Chin
Badiucao jest mieszkającym w Australii chińskim rysownikiem, plakacistą i aktywistą. Znany jest z dzieł oraz akcji ulicznych skupiających się na tematyce ograniczeń wolności słowa w jego ojczyźnie i łamania praw człowieka. To pierwsza wystawa jego prac w Polsce.
W zeszłym wtorek, po ogłoszeniu informacji o wystawie, w Zamku Ujazdowskim niespodziewanie pojawił się wysoki rangą przedstawiciel chińskiej ambasady, domagając się jej wstrzymania.
"Chcemy wyrazić zaniepokojenie i zdumienie działaniami Ambasady Chin w Warszawie podejmowanymi wobec Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, które prowadzone są od kilku dni, a których celem jest powstrzymanie otwarcia wystawy" - napisano w oświadczeniu Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie.
Jak wyjaśniono dalej, do "Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego napływają listy domagające się cenzorskiej ingerencji w program Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski".
O wspomniane listy zapytaliśmy MKiDN, do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
CSW: Zaprosiliśmy ambasadora do dyskusji
Jak z kolei przekazała w rozmowie z Interią Dagmara Siemińska, główna specjalistka d.s. mediów CSW, placówka jest w stałym kontakcie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Zaprosiliśmy przedstawicieli ambasady chińskiej i przedstawiliśmy nasze stanowisko, iż nie popieramy cenzury prewencyjnej. Zaprosiliśmy również ambasadora do dyskusji po otwarciu gotowej wystawy - dodała Siemińska.
W komunikacie CSW podano także, że strona internetowa instytucji została zablokowana na terenie Chińskiej Republiki Ludowej.
"Odczytujemy wskazane powyżej działania jako akty cenzury prewencyjnej, przeciwko którym stanowczo protestujemy" - napisano w oświadczeniu CSW.
Badiucao: Takie formy zastraszania nie są mi obce
Jak przekazał w rozmowie z Interią Badiucao, wspomniany przedstawiciel chińskiej ambasady to Yao Dongye, zastępca ambasadora Chińskiej Republiki Ludowej w Warszawie. Zażądał spotkania z dyrektorem CSW, Piotrem Bernatowiczem. Mówił, że wystawa szkodzi wizerunkowi Chin i domaga się jej odwołania. Do spotkania ostatecznie wówczas nie doszło, bo dyrektor był nieobecny.
- Dzień później w e-mailu do CSW napisano, że Chiny nie chcą tego rodzaju wystawy, ponieważ pokazuje nieprawdziwy wizerunek i rani chińskie uczucia - relacjonował rysownik.
- Takie formy zastraszania w ogóle nie są mi obce. Spotkało mnie to choćby dwa lata temu przed wystawą we Włoszech - powiedział Interii.
W zeszłym roku do podobnej próby zablokowania wystawy Badiucao doszło też w Pradze. Pomimo tego wystawa "MADe in China" wówczas się odbyła.
- To niedorzeczne mówić, że moje prace ranią chińskie uczucia. Ja też jestem Chińczykiem - dodał Badiucao.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl