Były szef CBA doprowadzony przed komisję śledczą. Zeznaje w sprawie Pegasusa
Ernest Bejda został doprowadzony na przesłuchanie przed komisją śledczą. Wcześniej były szef CBA czterokrotnie unikał stawienia się w Sejmie. Członkowie gremium chcieli uzyskać zeznania dotyczące funkcjonowania oprogramowania Pegasus w Polsce. - Ja się was nie boję i będę odpowiadał na pytania - zaznaczył świadek. W sali panowała napięta atmosfera, a świadek i członkowie komisji wzajemnie przerywali swoje wypowiedzi.

W piątek rano policjanci wykonali postanowienie sądu i zatrzymali Ernesta Bejdę celem doprowadzenia go na przesłuchanie komisji śledczej ds. Pegasusa.
Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotychczas czterokrotnie unikał konfrontacji z członkami komisji. Posiedzenie rozpoczęło się o godz. 10:30. Chwilę później świadek złożył przysięgę, deklarując, że "będzie mówił szczerą prawdę".
- Proszę państwa ja zostałem doprowadzony dzisiaj w sposób przymusowy. Podtrzymuję swoje stanowisko, że w obliczu rozstrzygnięcia TK, państwa komisja jest bezprawna - zaczął mówić Bejda, po czym przewodnicząca wyłączyła mu mikrofon. Magdalena Sroka prosiła, aby w swobodnej wypowiedzi świadek skupił się na przedmiocie sprawy.
W następnych minutach doszło do potyczki słownej między byłym szefem CBA i przewodniczącą Sroką. - Proszę nie krzyczeć - mówiła poseł Trzeciej Drogi. - Nie mogę powiedzieć dwóch zdań, żeby pani przewodnicząca mi nie przerwała - tłumaczył Bejda i dodał: - Ja się was nie boję i będę odpowiadał na pytania.
Komisja śledcza ds. Pegasusa. Policja doprowadziła Ernesta Bejdę na przesłuchanie
Po kilkunastu minutach głos zabrał poseł Tomasz Trela. - Pan absolutnie nie odnosi się do meritum sprawy. Dlatego ja wnioskuję, żeby komisja przeszła do zadawania pytań - zaproponował. Wniosek poddano pod głosowanie. - Traktuję to jako skandal - odparł Bejda. W dyskusję włączył się również poseł Przemysław Wipler, wskazując, że nie można odebrać świadkowi prawa do swobodnej wypowiedzi.
- Popełniono tutaj delikt prawny, pozbawiając mnie prawa do swobodnej wypowiedzi - zaznaczył były szef CBA po głosowaniu, w którym sześcioro członków komisji przyjęło wniosek Tomasza Treli. Ernest Bejda zagroził, że nie będzie odpowiadał na pytania.
- Kontrola operacyjna jest zarządzana przez sąd. W tym zakresie państwo nie macie prawa - w świetle orzeczenia TK - oceniać decyzji sądu - wskazał świadek. Przypomniał swoje słowa o "nielegalności" komisji śledczej. W dalszej części potwierdził fakt posiadania oprogramowania Pegasus przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
- Kiedy dowiedział się pan o tym, że chcecie zakupić system Pegasus? - pytała przewodnicząca Sroka. - Dowiedziałem się wówczas, kiedy przestał funkcjonować system Galileo, bo został zdekonspirowany - odpowiedział Ernest Bejda.
Pegasus. Przewodnicząca Sroka pokazała odtajniony dokument. ABW wydała krytyczną opinię
Kilka minut później przewodnicząca komisji śledczej przedstawiła odtajniony dokument. - To jest dokument, który trafił już w lutym 2017 roku do szefa CBA, w którym ABW pisze wprost: "W ocenie ABW, biorąc pod uwagę jej podstawowe zadania (...), wymienione niżej elementy systemu (Pegasus - red.) są dyskwalifikujące w ramach działań służb specjalnych" - podała. Ernest Bejda odpowiedział, że w marcu 2017 roku powołano specjalny zespół, mający rozstrzygnąć wątpliwości.
- To nie jest tak, że ta decyzja została podjęta ad hoc. Dochodziło do roboczych spotkań, wymiany opinii i tak dalej. I w rezultacie tych spotkań powołano w marcu 2017 roku zespół składający się z ekspertów z policji, z CBA - przekazał na przesłuchaniu.
- Rekomendacje te wskazywały konkretne rozwiązanie - po pierwsze jest prawnie dopuszczalne, po wtóre są możliwości techniczne, po trzecie ten środek pracy operacyjnej nie musi podlegać procedurze akredytacyjnej. To były wnioski, które w rezultacie doprowadziły do podjęcia decyzji, rzeczywiście przeze mnie, dotyczącej nabycia licencji od podmiotu zewnętrznego - tłumaczył Ernest Bejda.
- Najlepszym dowodem na to, że (ABW - red.) podjęło decyzję, że działanie jest legalne, jest fakt przystąpienia przez ABW do współpracy w tym zakresie i realizowania za pomocą tego narzędzia (Pegasusa - red.) kontroli operacyjnej - odparł świadek. - Pani pokazuje coś, żeby wprowadzić w błąd opinię publiczną - mówił w kierunku Magdaleny Sroki.

W dalszej części były szef CBA oskarżał wiceprzewodniczącego Marcina Bosackiego o "formułowanie pytań z tezą". Ten dopytywał, jak Telewizja Publiczna w okresie kampanii wyborczej w 2019 roku weszła w posiadanie kilkuletniej, "zmanipulowanej" korespondencji między politykami Koalicji Obywatelskiej: Jackiem Karnowskim i Krzysztofem Brejzą. - Ja zaprzeczam, że materiały wyciekły z Centralnego Biura Antykorupcyjnego - zapewnił.
Przesłuchanie Ernesta Bejdy. Dostał pytanie, kto technicznie nadzorował Pegasusa
Kolejna sprzeczka między świadkiem a przewodniczącą komisji dotyczyła umowy o przekazaniu 25 mln złotych na zakup Pegasusa. Środki trafiły z Ministerstwa Sprawiedliwości do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Proszę powiedzieć, kto był obecny podczas podpisania tej umowy - dopytywała Magdalena Sroka. Bejda odparł, że nie pamięta i potwierdził, że resort reprezentował wiceminister Michał Woś. Zarazem zaznaczył, iż umowa o zakupie Pegasusa jest tajna.
- Czy znana jest panu cała kwota, jaka została wydatkowana na użytkowanie tego narzędzia? - pytał Tomasz Trela. - Jest znacząco wyższą kwotą (niż 25 mln złotych - red.) - odparł świadek. - Czy relacja koszt-efekt jest właściwa i satysfakcjonująca? - dopytywał poseł Nowej Lewicy. Ernest Bejda podkreślił, że posiadanie tego typu oprogramowania przez państwo jest konieczne.
Joanna Kluzik-Rostkowska poprosiła o wskazanie współpracowników, na których polegał były szef CBA, jeśli chodzi o sprawę Pegasusa. - Kto technicznie nadzorował ten system? - pytała poseł Koalicji Obywatelskiej. - O tym nie będę mówił, bo to informacja niejawna. Jawnie mogę powiedzieć tyle: właściwi, odpowiedni, kompetentni ludzie - odpowiedział świadek.
Czy Pegasus przeszedł procedurę akredytacji? Bejda: Nie musiał być akredytowany
Członkowie komisji śledczej zastanawiali się, czy Pegasus przeszedł procedurę akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego. Wymaga tego ustawa o ochronie informacji niejawnych. - System Pegasus nie musiał być akredytowany. Nie podlegał procedurze akredytacji. Był wyłączony z tej procedury z powodu takiego, że nie przetwarzał informacji niejawnych - przekazał Bejda.
Kolejna sprzeczka dotyczyła osoby Krzysztofa Brejzy, który miał być inwigilowany przez Pegasusa. Marcin Bosacki mówił do świadka: "Podsłuchiwaliście przez sześć miesięcy trwania dwóch kampanii wyborczych Krzysztofa Brejzy, który przez cztery miesiące z tych sześciu miesięcy był szefem sztabu największej siły opozycyjnej, która mogła wam odebrać władze i niczego nie udowodniliście. (...) Przestaliście go podsłuchiwać trzy dni po zakończeniu tej kampanii". - Może pan sobie oczywiście takie rzeczy opowiadać, tylko że one nie mają uzasadnienia w faktach. (..) Kłamie pan i pan manipuluje - odpowiedział były szef CBA.
Później tłumaczył, że "sprawa (kontrola CBA - red.) dotyczyła nadużycia władzy i korupcji w magistracie w Inowrocławiu, w które był zaangażowany prezydent i jego syn". - Wyjaśnienia i dowody z pracy operacyjnej potwierdziły tę hipotezę - podkreślił i dodał: "Sprawa nie dotyczyła polityka opozycji, sprawa dotyczyła władz miasta Inowrocław".
Po godz. 15 zakończyła się część jawna przesłuchania. Po przerwie ma być kontynuowane posiedzenie niejawne.
Śledztwo ws. stosowania Pegasusa. Są zarzuty
W środę w śledztwie ws. stosowania oprogramowania Pegasus zarzuty przekroczenia uprawnień usłyszeli były dyrektor Delegatury CBA w Warszawie Jarosław W. oraz była naczelnik wydziału I operacyjno-śledczego tej Delegatury Katarzyna S.
Poinformował o tym rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Przekroczenie uprawnień miało polegać na przeprowadzeniu czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec byłego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego "pomimo braku ku temu podstaw faktycznych i prawnych".
- Na bieżąco współpracujemy z Prokuraturą Krajową, przekazujemy również nasze ustalenia, które pomagają w prowadzonym śledztwie i stąd wyniki w postaci zatrzymania byłych funkcjonariuszy CBA, którzy już usłyszeli zarzuty. Także pracujemy dalej - podkreśliła przewodnicząca sejmowej komisji poseł Magdalena Sroka.