"Budżet UE nie do przyjęcia"
5,6 mld euro mniej dla Polski w brytyjskim projekcie budżetu UE. "To nie do przyjęcia" - mówi premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Premier ocenił, że w propozycji brytyjskiej naruszona została zasada solidarności. Zdaniem szefa Samoobrony rząd powinien "trzymać twardy kurs" i "powiedzieć twarde nie" brytyjskiej propozycji. Lider LPR twierdzi nawet, że "trzeba rozważać zawieszenie członkostwa w UE". Brytyjską propozycją budżetową ma się we wtorek zająć rząd.
W brytyjskiej propozycji unijnego budżetu na lata 2007-13, dla Polski przewidziano 56 mld euro, czyli mniej niż zakładała propozycja luksemburska z czerwca. Oszczędności Londyn osiągnął, zmniejszając o 14 miliardów euro wydatki na politykę regionalną dla nowych państw członkowskich. W zamian Brytyjczycy proponują przedłużenie o rok - czyli do trzech lat - okresu wykorzystania tych unijnych funduszy.
Według premiera Marcinkiewicza, brytyjska propozycja jest "niesolidarna". Jak powiedział, jest to "propozycja, w której cięcia, zamiast reform, są realizowane poprzez zmniejszenie budżetu nowych państw członkowskich, poprzez zmniejszenie środków na rozwój tych państw, w tym m.in. Polski".
Marcinkiewicz dodał, że cieszy go reakcja szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, który także ocenił, że brytyjska propozycja budżetu jest "nie do przyjęcia, nierealna".
Budżet UE w formie przedstawionej przez Wielką Brytanię nie spełnia polskich oczekiwań - oświadczył minister ds. europejskich Jarosław Pietras. Podkreślił, że propozycja brytyjska nie służy reformom w Unii, skupia się natomiast na obcinaniu budżetu najbiedniejszych krajów członkowskich.
Nie ma logicznego wytłumaczenia dla propozycji zmniejszenia wydatków na politykę spójności w budżecie UE - tak brytyjską propozycję oceniła komisarz ds. regionalnych Danuta Huebner. - Jeżeli od dłuższego czasu mówi się, iż należy zmienić rabat brytyjski i Wspólną Politykę Rolną, a okazuje się, że porozumienie budżetowe ma odbyć się kosztem polityki spójności, to trudno znaleźć w tym logikę - powiedziała Huebner, odpowiedzialna w Unii właśnie za politykę spójności, która ma służyć rozwojowi najbiedniejszych regionów. - Jestem głęboko przeciwna cieciom w wydatkach na politykę spójności. Polityka spójności jest podstawowym instrumentem Unii, który służy wzrostowi gospodarczemu i zatrudnieniu - oświadczyła Huebner. - Jesteśmy zaszokowani takimi propozycjami - dodała. Wcześniej komisarz skrytykowała też powiązanie cięć w środkach dla nowych państw UE z rzekomo niskim wykorzystaniem przez nie funduszy.
Także przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper uważa, że brytyjska propozycja unijnego budżetu jest zła dla Polski. - Jak Polska ma dorównać bogatym krajom Unii, jeśli dostaniemy mniej środków, niż nam wcześniej obiecano? To jest bardzo zły sygnał dla Polski - powiedział Lepper. Zdaniem szefa Samoobrony rząd powinien "trzymać twardy kurs" i "powiedzieć twarde nie" brytyjskiej propozycji budżetu. Lepper zapewnił jednocześnie, że jeśli rząd nie przyjmie tej - jak to określił - niesprawiedliwej propozycji, to może liczyć na poparcie Samoobrony.
Lider LPR Roman Giertych uważa, że jeśli wejdzie w życie budżet unijny zaproponowany przez Wielką Brytanią, Polska stanie się płatnikiem netto. - Będziemy dopłacać do Francji, Wielkiej Brytanii - ocenił. Zdaniem Giertycha, premier Kazimierz Marcinkiewicz nie powinien godzić się na ten budżet. Jeśli to zrobi, to - jak powiedział lider LPR - "będzie samobójcą". Giertych, oceniając propozycję Wielkiej Brytanii, powiedział, że obecnie "trzeba rozważać zawieszenie członkostwa w UE". - Wzywam pana premiera do poważnego rozważenia zaprzestania opłacania składek, albo ich ograniczenia i przystąpienia do renegocjacji naszego członkostwa w ramach UE - dodał.
Przyznał, że jako eurosceptyk ma gorzką satysfakcję. - Myśmy ostrzegali - również PiS - żeby nie popierać Traktatu Akcesyjnego na tych warunkach - mówił.
Nie tylko Polska krytykuje brytyjską propozycję budżetową. Słów krytyki nie szczędzą też inne kraje, m.in. Węgry i Belgia.
Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski powiedział, że eurodeputowani zawetują brytyjską propozycję budżetu UE na lata 2007-13, jeśli w tym kształcie trafi do PE. Saryusz-Wolski przypomniał czwartkową rezolucję Parlamentu, w której posłowie zapowiadają, że jeśli porozumienie, jakie w grudniu spróbują osiągnąć przywódcy państw UE w sprawie budżetu na lata 2007-2013, nie weźmie pod uwagę ich priorytetów, to mogą je odrzucić. Ostateczna decyzja w sprawie budżetu UE ma zapaść na szczycie Unii w dniach 15-16 grudnia w Brukseli.
INTERIA.PL/PAP