Pytany w TVN24, czy były premier, były szef Platformy i były szef Rady Europejskiej, zaangażuje się w kampanię wyborczą Kidawy-Błońskiej, Budka odpowiedział: "Tak. Obiecał, że wszędzie tam, gdzie będzie potrzebny zaangażuje się. Jest szefem Europejskiej Partii Ludowej, jest członkiem Platformy Obywatelskiej". Dopytywany, czy Tusk jest potrzebny, Budka ocenił, że "w określonej formule jest potrzebny". "Tusk i Kidawa ustalą formułę" "To on będzie w weekend rozmawiał z panią Małgorzatą Kidawę-Błońską, wspólnie ustalą, w jakiej formule. (...) Być może za tydzień 29 lutego w sobotę, tutaj w Warszawie będzie na konwencji obecny Donald Tusk, a być może wymyślą wspólnie z Małgorzatą Kidawą-Błońską inne formy wspierania naszej kandydatki" - powiedział szef PO. W odpowiedzi na pytanie, czy nie obawia się, że paradoksalnie Tusk wcale nie będzie pomocą dla Kidawy-Błońskiej, gdyż sam przyznawał, że ma "negatywny elektorat, że jest w tym kraju niewybieralny", Budka zaznaczył, że Tusk jest "jednym z najważniejszych europejskich polityków" i przez ostatnie pięć lat "miał bardzo dobre relacje z głowami największych światowych mocarstw". "Jest osobą, która na arenie międzynarodowej jest wiarygodna. I nawet w tym kontekście pokazania, że Polska prawdziwej prezydent, osoby, która patrzy w przyszłość, która może być bardzo dobrym reprezentantem Polski na arenie międzynarodowej, Donald Tusk jest potrzebny" - uważa Budka. Szef PO zaznaczył, że Tusk od wielu lat zna Kidawę-Błońską i może pokazać "właśnie te jej cechy, które są tak bardzo Polsce potrzebne, czyli odpowiedzialność, przewidywalności i przede wszystkim to, o czym zapomina dzisiejszy obóz władzy: patrzenie w perspektywie nie kilku miesięcy do wyborów prezydenckich, ale patrzenie na Polskę w perspektywie pokoleń". Budka wskazał także na doświadczenia Tuska w polityce zagranicznej. "Donald Tusk może dać świadectwo, jak niestety błędna polityka zagraniczna tego rządu i tego prezydenta, doprowadziła do izolacji Polski na arenie międzynarodowej" - oświadczył. "Wyborca krytykuje kandydata" Lider Platformy był także pytany, gdzie jest jego zdaniem granica wolności słowa, na którą mogą sobie pozwolić ludzie np. na wiecach wyborczych, a jako przykład do oceny została przytoczona sytuacja z czwartkowego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy w Łowiczu, gdy jeden z manifestujących trzymał transparent z napisem "Mamy durnia za prezydenta". "To był cytat, o ile się nie mylę, z jednej z publicznych wypowiedzi poprzednich prezydentów. Natomiast, jeżeli policja angażowana jest do tego, by ścigać człowieka, który przedstawia tego typu 'hasło wyborcze' w cudzysłowie, no to, to pokazuje, (...) jak bardzo odrealniona jest obecna władza. Mamy kampanię wyborczą" - mówił. Dopytywany, czy w tym przypadku nie było już przekroczenia granicy dobrego smaku, wolności słowa, swobody wypowiedzi, bo przecież "po coś ten przepis o znieważeniu głowy państwa jest", Budka ocenił, że mamy do czynienia z paradoksem. "Prokuratura nie poradzi, nie potrafi sobie poradzić, przez kilka lat z ludźmi, którzy wieszali na szubienicach podobizny europosłów. Prokuratura umarza postępowania w przypadku antysemickich, ksenofobicznych zachowań w miejscach publicznych. Prokuratura apeluje na korzyść antysemitów. Minister Zbigniew Ziobro składa sprzeciw, wobec odmowy wpisania na listę adwokatów człowieka, który wieszał podobizny europosłów. I teraz przychodzi do wiecu wyborczego. Wiec wyborczy ma to do siebie, że pojawiają się i przeciwnicy, i zwolennicy" - mówił Budka. Podkreślił, że "nie pochwala tego typu działań, natomiast, jeżeli wyborca chce skrytykować, to krytykuje nie prezydenta, krytykuje kandydata". "I w mojej ocenie tego typu zachowania ze strony policji i prokuratury, narażają głowę państwa na śmieszność. Bo znam Andrzeja Dudę i nie podejrzewam, by tego typu zachowanie, w jakiś sposób wykraczało w jego mniemaniu również poza dozwolone granice krytyki" - stwierdził. "Prezydent dowiaduje się, że nie jest tak kochany" Budka mówił także, że "można zrozumieć zdenerwowanie, kiedy nagle, po pięciu latach, pan prezydent dowiaduje się, że nie jest tak kochany, jak mu to przedstawia telewizja publiczna, że nie jest osobą, która jest przez wszystkich lubiana". "Że łamanie przez niego konstytucji, ułaskawienie swoich kolegów, niepowoływanie sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, jednak niesie określone reakcje" - powiedział. Dodał, że "to powinno być przyczynkiem do refleksji ze strony głowy państwa". W czwartek na rynku w Łowiczu podczas wizyty prezydenta w tym miejscu, zatrzymany został 65-letni mieszkaniec miasta, który miał trzymać transparent z obraźliwymi treściami. Według mediów widniał na nim napis: "Mamy durnia za prezydenta". Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania poinformował w czwartek wieczorem, że Prokuratura Rejonowa w Łowiczu postawiła zatrzymanemu zarzut znieważenia prezydenta RP. Zgodnie z art. 135 Kodeksu karnego czyn ten zagrożony jest karą więzienia do trzech lat.