Bilans prezydentury: siła spokoju
Aleksander Kwaśniewski przez 2 kadencje nie zachwycał swych przeciwników. Dziś jednak nawet oni chcą, by stanął na czele ONZ.
W niedawnej telewizyjnej debacie zarówno Donald Tusk, jak i Lech Kaczyński, docenili umiar i spokój, które - ich zdaniem - cechowały rządy odchodzącej głowy państwa. Obaj też, choć często krytykowali wcześniej model prezydentury Kwaśniewskiego, stwierdzili, że byliby zadowoleni, gdyby to on został wybrany następcą Kofiego Annana.
Taka opinia u przeciwników politycznych, którzy z postkomunistyczną lewicą nigdy nie sympatyzowali, to spory sukces. Niemniej krytycy rządów obecnego prezydenta podkreślają, że jego dwóm kadencjom można zarzucić co najmniej małą aktywność i brak inicjatywy. Zupełnie inaczej niż jego poprzednik, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski wykorzystywał przede wszystkim jeden atrybut swej władzy - weto.
- Największą zaletą prezydentury Kwaśniewskiego był jej styl - mówi INTERIA.PL Janusz Majcherek, znany publicysta "Rzeczpospolitej". - Prezydent nie angażował się w doraźne walki polityczne i równoprawnie traktował rozmaite opcje oraz postawy w społeczeństwie. Nasz rozmówca dodaje jednak, że czasem, zwłaszcza ostatnio, tę neutralność zatracał i "zbyt jednoznacznie opowiada się po stronie lewicy, a konkretnie - SLD".
- Największą słabością Kwaśniewskiego była natomiast bezbarwność jego prezydentury. Mam na myśli brak woli rozwiązywania problemów, unikanie najpoważniejszych wyzwań i niechęć do stawiania czoła problemom - podkreśla Majcherek.
Błędy i wpadki
Zarzutów i pretensji pod adresem odchodzącego prezydenta jest znacznie więcej. - Przy ocenie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego mamy do czynienia jakby z dwoma biegunami. Jeden to polityka zagraniczna, gdzie na konto prezydenta można zapisać kilka sukcesów, zwłaszcza wsparcie pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, a drugi - polityka wewnętrzna. Jej ocena musi wypaść bardzo krytycznie - powiedział INTERIA.PL Paweł Graś, małopolski poseł PO. - Najpoważniejsza sprawa to, moim zdaniem, całe to Bizancjum, jakie powstało wokół pałacu prezydenckiego. Chodzi o sieć różnych dziwnych powiązań i interesów, które tak wyraźnie ujawniły kolejne komisje śledcze - podkreśla parlamentarzysta. I dlatego, według posła Grasia, bilans tej prezydentury "wychodzi na minus". Wystarczy przypomnieć bliskie kontakty Aleksandra Kwaśniewskiego z najbogatszym Polakiem - Janem Kulczykiem - by wiedzieć, co poseł ma na myśli. Członek Komisji Śledczej ds. PKN Orlen, Roman Giertych, domagał się nawet postawienia prezydenta Kwaśniewskiego przed Trybunałem Stanu. Jego zdaniem prezydent chciał sprzedać polski sektor paliwowy Rosjanom i w tym celu wyposażył w odpowiednie pełnomocnictwa biznesmena Jana Kulczyka.
Takich problemów było więcej - przypominają krytycy Kwaśniewskiego. Po pierwsze - zawetował ustawę reprywatyzacyjną, co - jak się okazało - zatrzymało prace nad reprywatyzacją na lata.
Publiczne zachowanie prezydenta też budziło krytykę i nawet niesmak. Tak było zwłaszcza podczas otwarcia polskiego cmentarza w Charkowie w 2000 roku, gdy wyraźnie chwiejącą się głowę państwa media oskarżyły o udział w ważnej - zwłaszcza dla Rodzin Katyńskich - uroczystości pod wpływem alkoholu. Choć uczestnicy owej ceremonii mówią co innego, Kwaśniewski do dziś upiera się, że był trzeźwy, a jego dziwne zachowanie wywołały leki brane z racji "bólu prawej goleni".
Wielu politykom i dziennikarzom nie spodobała się też kategoryczna odmowa prezydenta złożenia zeznań przed komisją śledczą, badającą aferę Rywina. - Mogę zaśpiewać i zatańczyć - kpił wówczas zdenerwowany Kwaśniewski na jednej z konferencji prasowych. Przyrzeczenia jednak nie dotrzymał. Komisji nigdy nie udało się go przesłuchać, choć to do niego Lew Rywin napisał notatkę wyjaśniającą rzekome motywy swego postępowania.
Krytykowany był także wieloletni (do dziś trwa apelacja) proces prezydenta, jaki wytoczył nieistniejącemu już dziennikowi "Życie" Tomasza Wołka za tekst "Wakacje z agentem". Dziennikarze zarzucili mu, iż spędzał w Cetniewie k. Władysławowa urlop w tym samym miejscu i czasie co były sowiecki i rosyjski agent Ałganow, z którym zresztą miał się kontaktować. Choć prezydent zaprzecza temu i wygrał sprawę przed dwoma sądami, niewykluczone, iż proces zakończy się dopiero przed Trybunałem w Strasburgu.
Przewidywalność i spokój
Za kadencji Kwaśniewskiego Polska została członkiem NATO (w 1999 roku) i Unii Europejskiej (2004). Ale to nie on zapracował na oba te sukcesy najbardziej. Za to niewątpliwie, m.in. dzięki swym dobrym kontaktom z Leonidem Kuczmą, pomógł Ukrainie uniknąć poważnego konfliktu wewnętrznego, być może nawet wojny domowej i przyczynił się do zwycięstwa Wiktora Juszczenki.
- Największymi zaletami prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego były przewidywalność i spokój - powiedział INTERIA.PL Andrzej Jaeschke, były senator SLD. - Nie destabilizował państwa, a obywatele mogli być pewni, że będzie nas godnie reprezentował na zewnątrz. Jego zdaniem bardzo cenne jest też to, że głowa państwa "nie starała się poszerzać prezydenckich kompetencji, ani nie działała na obrzeżach prawa", jak to czynił wcześniej Lech Wałęsa.
- Życzyłbym sobie, by kolejny prezydent był równie przewidywalny jak obecny - podkreśla polityk. Dodaje, że błędów Aleksandra Kwaśniewskiego było wyjątkowo niewiele. - Czasem wykazywał brak zdecydowania i zbyt wolno reagował na pewne sytuacje. Ale takich przypadków było zaledwie kilka - dodaje.
Mniej pochlebną opinię o Aleksandrze Kwaśniewskim ma natomiast lewicowy publicysta, były naczelny "Trybuny", Janusz Rolicki. Według niego prezydent "wykazał się umiłowaniem celebry". W jednym z komentarzy Rolicki podkreślał, że "Kwaśniewski do niedawna nawet nie myślał, aby odchudzić przywileje swoje bądź kasty rządzącej. Zawsze zachowywał się jak dziecię nomenklatury komunistycznej".
Do zalet Kwaśniewskiego dodać natomiast należy fakt, iż nie chowa pretensji czy urazów szczególnie długo. Choć Lech Wałęsa kilkakrotnie obiecywał mu przed laty, że "może podać mu najwyżej nogę", niedawno przyjął zaproszenie na imieniny legendy "Solidarności" do Gdańska i uznał tę wizytę za definitywne zakończenie przeszłych sporów. Jak oceniono ten gest Wałęsy, to już zupełnie inna sprawa...
Ogólnie - to, co jest zaletą Kwaśniewskiego - spokój - jest i wadą jego kadencji - podkreśla Janusz Majcherek. - Ten spokój przekładał się bowiem nierzadko na brak aktywności.