Bartoszewski: ku dobremu

Polska dokonała w ciągu ostatnich kilkunastu lat ogromnego postępu gospodarczego i cywilizacyjnego. Pozostały jednak problemy społeczne i mentalne skutki 45 lat PRL-u - mówi INTERIA.PL prof. Władysław Bartoszewski.

Prof. Władysław Bartoszewski
Prof. Władysław BartoszewskiINTERIA.PL

Obawiam się, aby sprawy kilkuset osób, które chcą pracować "na czarno" nie zepchnęły na plan drugi bardzo ważnych spraw gospodarczych i politycznych - powiedział na czacie serwisu Fakty o wizycie prezydenckiej w USA.

Podkreślił, że wiele innych spraw poza wizami - zarówno dotyczących polityki, bezpieczeństwa, jak i gospodarki - jesteśmy w Stanach Zjednoczonych w stanie załatwić.

- W moim przekonaniu, między nami i USA, jak na nierównej wielkości potencjału państwa, istnieje zupełnie nieźle partnerstwo. Do uczciwego partnerstwa potrzebne jest z obu stron poszanowanie prawa i obyczajów państwa i narodu partnerskiego, a nie narzucanie swoich norm - podkreślił.

Pytany o stosunek do polskiego udziału w misji stabilizacyjnej w Iraku, powiedział: - Moim zdaniem jeżeli się jest sojusznikiem, jeżeli się oczekiwało kiedyś na pomoc wojsk amerykańskich w Europie, wtedy kiedy Polska była dotknięta tyranią okupacji niemieckiej, to nie można stosować innej miary, gdy Amerykanie angażują się w walkę z inną tyranią.

Dodał także, że "stosunki polsko-rosyjskie dla nas nie mniej ważne od stosunków Polski z Niemcami z Unią Europejską i ze Stanami Zjednoczonymi", ale "że chodzi o stosunki równych z równymi i wolnych z wolnymi".

Na obawy o przyszłość Polski i możliwy kryzys państwa Bartoszewski podał receptę - "większy udział ludzi w podejmowaniu decyzji". "(...) przyszłość Polski w najbliższych latach będzie w ogromnym stopniu zależeć od tego, czy dokonamy wyboru ludzi zdolnych do rządzenia. Mam nadzieję na otrzeźwienie, to oznacza formowanie większych bloków wyborczych, a nie konkurencję kilkunastu grupek" - powiedział. - Wspólnym zadaniem młodego pokolenia jest intensywne budowanie mostów porozumienia między społeczeństwami. Np. na poziomie zawodowym, regionalnym, wspólnoty interesów czy zainteresowań. Nie będzie można rozsądnie żyć w Europie izolując się od rzeczywistości - dodał.

INTERIA.PL

Gość INTERIA.PL ustosunkował się do zamieszania powstałego wokół "listy Wildseina": - Nie bardzo jest dla mnie jasne co to jest w ogóle ta lista. Zresztą jej nie znam. Wydaje mi się, że nadawanie jej rozgłosu podobne jest trochę do porównywania dzieł Sofoklesa czy św. Tomasza z Akwinu do Lenina czy Hitlera. Bez szczegółowego objaśnienia, o co w każdym szczególnym przypadku chodzi, listy czy katalogi tego rodzaju wydają mi się mało pożyteczne. Jeżeli hałas wokół tej listy przyspieszy realne działania wyjaśniające, to w sumie może się to okazać korzystne.

Na koniec Władysław Bartoszewski dał wyraz swojemu optymizmowi i wyraził nadzieję na przyszłość: - Należę do tego gatunku ludzi, którzy patrząc na do połowy wypełnioną herbatą szklankę, zawsze doceniali, że jest ona w połowie pełna. Nie martwili się, że jest w połowie pusta. Taka postawa pomagała mi w ciągu ostatnich dziesiątków lat, w ukształtowaniu stosunków do bardzo różnych problemów. Uważam, że Polska dokonała w ciągu ostatnich kilkunastu lat ogromnego postępu gospodarczego i cywilizacyjnego. Pozostały jednak ogromne problemy społeczne i nie waham się powiedzieć - mentalne skutki 45 lat PRL-u. W sumie idziemy ku dobremu i nie mam żądnych wątpliwości, że jesteśmy narodem wystarczająco uzdolnionym, aby stabilnie i rozwojowo żyć w średniej wielkości państwie europejskim na godnym materialnie i moralnie poziomie.

Przejdź na