1 października 2022 r. systemem Baltic Pipe ma ruszyć przesył gazu ze złóż na Norweskim Szelfie Kontynentalnym do Polski 900-kilometrową trasą przez Danię. Uroczystą inaugurację gazociągu zaplanowano na wtorek 27 września. Baltic Pipe. Otwarcie nowego rurociągu Baltic Pipe jest o jedną czwartą krótszy od Nord Stream i umożliwi osiągnięcie maksymalnie jednej trzeciej efektywności pierwszej fazy rosyjsko-niemieckiego projektu. Jednak ma zapewnić bezpieczeństwo gazowe zarówno Polsce, jak i Danii. Komentatorzy podkreślają jednak, że startuje on w bardzo trudnym momencie - w samym środku energetycznego kryzysu, gdy całej Europie brakuje gazu. Żeby wypełnić Baltic Pipe, trzeba dostarczyć gaz z innego gazociągu, do którego polsko-duńska rura jest podłączona. Chodzi o Europipe II, który obecnie łączy Norwegię z Niemcami. Ten gazociąg jest już wykorzystywany przez innych dostawców i odbiorców. Zobacz też: Samochody jeszcze podrożeją. Możliwe, że nawet o 20 procent Baltic Pipe - przepustowość. Pytania o przyszły rok W Polsce w tym roku może pojawić się jeszcze 1,2-1,4 mld metrów sześciennych gazu. Wciąż jednak nie jest jasne, ile od 1 stycznia 2023 r. spółka będzie mogła sprowadzić gazu z Norwegii. Szacunki mówią o 6,5-6,7 mld metrach sześciennych. Dla porównania: Polska zużywa rocznie ok. 20 mld m sześć. PGNiG planuje jednak kolejne kontrakty, które mogę zwiększyć ten wolumen. - Tak jak to było w planach, do końca roku ma zostać zakontraktowane 30-50 proc. przepustowości. Od stycznia dalej będziemy dopełniać gazociąg nawet do 80 proc. w pierwszej połowie roku - zapowiadał premier Mateusz Morawiecki. Inwestycja zostanie symbolicznie uruchomiona we wtorek 27 września w Goleniowie (woj. zachodniopomorskie). W rzeczywistości jednak gaz zacznie płynąć 1 października. W otwarciu gazociągu wezmą udział premierzy Polski, Danii, a także przedstawiciel premiera Norwegii. Baltic Pipe ma zastąpić kontrakt jamalski, w ramach którego Polska otrzymywała 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Moskwa wykorzystywała jednak gaz jako formę politycznego nacisku. Przykładem jest m.in. ostatnie zakręcenie przez Władimira Putina kurka z Nord Stream 1. Historia Baltic Pipe. Rozmowy trwały 30 lat Pierwsze rozmowy w sprawie norweskiego gazu ruszyły w 1991 roku, rozpoczął je rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego. Jednak plany upadły w momencie podpisania umowy gazowej z Rosją w 1993 roku. Kolejny raz temat powrócił w 1997 r., gdy konsorcjum, w skład którego wszedł m.in. Statoil, zaproponowało Polsce dostawy gazu z Norwegii przez Niemcy - przez gazociąg łączący polski i niemiecki system gazowy. Do kolejnej próby doszło w 2000 roku, jednak tego projektu również nie udało się zrealizować. Z kolei w 2009 roku pojawiła się koncepcja budowy gazociągu, który miał biec z Norwegii do Danii i Szwecji. Tego projektu także nie udało się sfinalizować. Projekt Baltic Pipe na dobre ruszył dopiero w 2015 roku. Rok później Gaz-System i Energinet przygotowały studium wykonalności. W kolejnym przeprowadzono procedurę Open Season, służącą do rezerwacji przepustowości gazociągu. PGNiG zarezerwowało wówczas 8,1 mld metrów sześciennych. Zobacz też: Awaria Nord Stream 2. Doszło do wycieku gazu Baltic Pipe. Dofinansowanie z UE Koszty budowy całego przedsięwzięcia wyniosły łącznie ponad 1,6 mld euro (ok. 7,6 mld zł). Gazociąg otrzymał także 266 mln euro dofinansowania z Unii Europejskiej. Gazociąg zbudowano z łącznie 23 tys. rur o długości 12,2 m i średnicy 900 mm. Zużyto na nie 140 tys. ton stali. Poza Baltic Pipe, Polska ma do dyspozycji także rozbudowywany terminal LNG w Świnoujściu, który w 2023 roku osiągnąć moc regazyfikacyjną 7,5 mld m sześć., własne wydobycie rzędu 4,5 mld m sześć. oraz dostęp do terminala FSRU w Kłajpedzie (2 mld m sześć.), a także interkonektory do Niemiec i na Słowację.