- Mieliśmy dosyć nerwową noc, nieprzespaną noc (...) W czasie lotu treningowego amerykańskiego drona doszło do utraty kontroli - przekazał podczas konferencji prasowej generał dywizji pilot Ireneusz Nowak, Inspektor Sił Powietrznych. Jak dodał, musiało dojść do przymusowego uziemienia samolotu. - Samolot wykonywał rutynową misję, miał przetestować i wykonać podchodzenie do lądowania na lotnisku Mirosławiec. Wykonywał lot z bazy z Rumunii, około godz. 18 otrzymaliśmy informację, że utracono kontrolę - przekazał. Awaryjne lądowanie drona. "Byliśmy przygotowani" - Podjęto decyzję, że będzie przymusowa próba uziemienia maszyny. Wiąże się to z tym, że każde lotnisko wojskowe ma strefę, w której można bezpiecznie na teren niezamieszkały zrzucić podwieszane zbiorniki z paliwem albo uzbrojenie w przypadku konieczności lądowania awaryjnego samolotem uzbrojonym, można się także katapultować - mówił dalej. Nadmienił przy tym, że "byli przygotowani". - Mieliśmy dużo czasu od momentu kiedy dowiedzieliśmy się, że utraciliśmy kontrolę, czy amerykańska załoga utraciła kontrolę, mieliśmy około 4,5 godzin na przygotowanie się. Podjęte zostały wszystkie procedury - kontynuował Inspektor Sił Powietrznych, wymieniając, że powiadomiono policję, straż pożarną, organy samorządowe i Żandarmerię Wojskową. - Teren prawdopodobnego przymusowego lądowania samolotu został zabezpieczony. Wiadomo było, że nie ma tam nikogo, komu mogłaby stać się krzywda - dodał gen. dyw. pilot Ireneusz Nowak. Co więcej, jak przekazano na konferencji prasowej, dron nie był uzbrojony - na pokładzie nie było żadnych materiałów niebezpiecznych. Maszynę odnaleziono po około 9 minutach po lądowaniu. Inspektor Sił Powietrznych przekazał też, że czynności wyjaśniające będzie prowadziła strona amerykańska przy asyście polskich specjalistów. - Z tego co widzimy na pierwszy rzut oka, wszystko zadziałało bardzo prawidłowo - dodał, dziękując służbom, które ich wspierały. Ponadto pilot przekazał, że nie chodziło o zakłócenie sygnału GPS, bo "samolot wykonywał lot po z góry zaplanowanej trasie". Awaryjne lądowanie amerykańskiego drona. "Samolot jest uszkodzony" Inspektor Sił Powietrznych pytany o to, czy amerykański dron został uszkodzony przekazał, że "w przypadku przymusowego, awaryjnego lądowania maszyna raczej nie wychodzi bez szwanku". - Samolot jest uszkodzony - podkreślił generał dywizji. Po godz. 22 w poniedziałek Dowództwo Generalne przekazało w komunikacie, że nieuzbrojony dron Amerykanów MQ-9 Reaper, stracił łączność z tamtejszą bazą. W tamtym momencie wykonywał zaplanowany trening kwartalny na lotnisku w Mirosławcu w woj. Zachodniopomorskim. Godzinę później dodano, że statek bezzałogowy awaryjnie wylądował w okolicy Mirosławca. "Przyziemienie nastąpiło zgodnie z procedurami w zabezpieczonym terenie niezamieszkanym" - przekazało dowództwo. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!