ABW rozważa kroki prawne po spocie PO
Szef ABW rozważa "podjęcie stosownych kroków prawnych" po prezentacji we wtorek spotu wyborczego PO, który przedstawia biznesmena dzwoniącego w trakcie akcji służb specjalnych do prezydenta i sugeruje, że to on miał zlecić rzekome wstrzymanie akcji w mieszkaniu tego biznesmena.
(na prywatną komórkę) podała "Gazeta Wyborcza". Według informatora dziennika, rozmowa biznesmena z prezydentem trwała ok. 15 minut; po tej rozmowie dowodzący akcją ABW oficer miał dostać telefon, po którym polecił zawiesić czynności, a potem się wycofać. (Szefowie CBA i ABW wyjaśniali, że 13 lipca w biurach firmy Krauzego zjawili się funkcjonariusze CBA, a nie ABW i czynności zostały przeprowadzone).
Według rzeczniczki ABW Magdaleny Stańczyk podczas prezentacji spotu poseł Sławomir Nowak "powtarzał wielokrotnie nieprawdziwą informację, mówiąc jakoby ABW miała dokonać przeszukania w biurze znanego biznesmena". Dodała, że przeszukania tego dokonało CBA, co było prostowane na niedawnej konferencji prasowej szefów ABW i CBA.
- Narusza to dobre imię służby, a szef ABW rozważa podjęcie stosownych kroków prawnych - dodała.
W dziejącym się "bardzo niedawno temu w Polsce" spocie Platformy biznesmena jedzącego śniadanie w domu zaskakują funkcjonariusze tajnych służb (na kurtkach mają wyraźne litery AWB), którzy przeszukują jego mieszkanie. - Panie prezesie, trzeba dzwonić do prezydenta - mówi asystent. Biznesmen wybiera na komórce numer zapisany jako "Leszek", w tle widać Pałac Prezydencki. Biznesmen mówi: - Co to ku.. jest? Co was poje.... Lechu, zabieraj ich stąd. Niech się ku... wynoszą.
Kolejny kadr: w przeszukiwanym mieszkaniu jeden z funkcjonariuszy odbiera telefon: - Tak jest, akcja wstrzymana - mówi. - Czy oni dalej będą rządzić Polską? Zdecyduj ty - mówi lektor zza kadru.
Sławomir Nowak ze sztabu PO, nie wymieniając nazwiska Krauzego powiedział, że spot Platformy inscenizuje sytuację z 13 lipca, którą relacjonowały media. - Od dłuższego czasu opinia publiczna zastanawia się, jaka jest prawda, o czym była rozmowa między znanym biznesmenem (...) a panem prezydentem - mówił.
Na początku września szef gabinetu prezydenta Maciej Łopiński oświadczył, że nieprawdą jest, jakoby telefoniczna rozmowa prezydenta z biznesmenem Ryszardem Krauzem - który dzwonił do L.Kaczyńskiego 13 lipca, gdy CBA zjawiło się w jego biurach - trwała 15 minut. Według szefa gabinetu prezydenta, trwała ona 36 sekund. Dodał, że jest świadek tej rozmowy i powtórzył, że L. Kaczyński nie interweniował w sprawie akcji CBA u Krauzego. Zwrócił uwagę, że żadne czynności procesowe CBA nie zostały przerwane po tej rozmowie.
Również szefowie CBA Mariusz Kamiński i ABW Bogdan Święczkowski podkreślali, że nie było żadnej interwencji prezydenta.
INTERIA.PL/PAP