550 mln zł dla PKP
Groźba strajku na kolei oddalona. Posłowie nie przyjęli poprawki Senatu w sprawie zmniejszenia dotacji dla PKP. Kolej otrzyma 550 mln zł. Sejm zdecydował też przeznaczyć 150 mln zł na warszawskie metro.
Senatorowie chcieli obniżenia dotacji dla kolei z 550 do 192 mln zł. Poprawki Senatu bronili dziś posłowie koalicji, którzy niezmiennie twierdzili, że ta grupa zawodowa i tak już od państwa sporo dostała.
Za odrzuceniem senackiej poprawki głosowało 222 posłów, przeciw - 214, a 3 wstrzymało się od głosu.
Kolejarze są "ogromnie wdzięczni parlamentowi" za przyznanie im z budżetu na 2004 rok 550 mln zł dotacji na przewozy regionalne - poinformował dzisiaj szef komitetu protestacyjno-strajkowego kolejarzy Stanisław Kogut. Gwarantuje on, że nie będzie strajku generalnego na kolei.
- Posłowie upomnieli się o ludzi najbiedniejszych i stał się cud w parlamencie. Pierwszy raz, kiedy zgłoszono poprawkę, a drugi raz podczas dzisiejszego głosowania - powiedział Kogut.
Obserwujący obrady kolejarze oklaskami i skandowaniem "dziękujemy, dziękujemy", przyjęli decyzję Sejmu o odrzuceniu senackiej poprawki zakładającej zmniejszenie dotacji dla PKP i warszawskiego metra.
Rzecznik protestujących kolejarzy Leszek Miętek powiedział, że kolejarze będą prowadzić rozmowy z rządem w sprawie realizacji porozumień, zawartych w lipcu i listopadzie ubiegłego roku.
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński cieszy się z decyzji Sejmu o przyznaniu w 2004 roku 150 mln zł na budowę warszawskiego metra.
- Jest to bardzo poważny sukces - powiedział Kaczyński po głosowaniu. Dodał, że jest to ważne dla warszawskich inwestycji, warszawskiego bezpieczeństwa i - w mniejszym zakresie - dla warszawskiej kultury.
SLD rozważy zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy budżetowej, w której Sejm, odrzucając poprawki Senatu, zwiększył dotacje dla PKP i warszawskiego metra zmniejszając środki specjalne ministerstw - poinformował szef Kancelarii Premiera.
Marek Wagner powiedział, że kształt, jaki Sejm nadał ustawie budżetowej, powoduje, iż jest ona sprzeczna z innymi ustawami, nakładającymi na instytucje państwowe obowiązki realizowane ze środków specjalnych.
- Są jeszcze inne konstytucyjne organy. Posłowie SLD rozważają teraz różne scenariusze, a niektórzy mówią nawet o skierowaniu ustawy (budżetowej) do Trybunału Konstytucyjnego. Trzeba to zbadać, gdyż ustawa budżetowa w takim kształcie nie pozwala realizować konstytucyjnych obowiązków nałożonych innymi ustawami - powiedział Wagner.
Premier: piątkowe głosowanie to dowód demagogii PO
Premier Leszek Miller uważa, że odrzucenie przez Sejm ważnej dla rządu senackiej poprawki do budżetu, to nie porażka SLD, ale dowód na to, że wypowiedzi Platformy Obywatelskiej o odpowiedzialności za państwo to "demagogia i gra wyborcza". Według niego, rozważania o zaskarżeniu budżetu do Trybunału Konstytucyjnego są przedwczesne.
Premier przyznał na wieczornej konferencji prasowej, że pojawił się pomysł, by sprawdzić, czy Trybunał Konstytucyjny nie będzie miał zastrzeżeń do decyzji podjętych w piątek w Sejmie. - Ale jeśli posłowie z tym wystąpią, to będzie to oczywiście dla TK bardzo poważny problem. Dziś nie można powiedzieć, czy tak będzie - zastrzegł premier.
Podkreślił, że budżet jest przyjęty i "będzie realizowany w takich warunkach, jakie z tego budżetu wynikają".
Miller ocenił, że przegrane głosowanie to nie porażka SLD, ale wszystkich, którzy chcieli, aby Polska modernizowała się szybciej, i więcej pieniędzy było przeznaczanych na racjonalne cele.
Według premiera, ci, którzy odrzucili poprawkę dotyczącą dotacji dla PKP i warszawskiego metra, głosowali za tym "by jeździły dalej puste pociągi", i jednocześnie za tym, by odebrać pieniądze policjantom, pieniądze na restrukturyzację polskich przedsiębiorstw, wsparcie nauki i kultury.
Miller ocenił też, że dzisiejsze głosowanie było sprawdzianem odpowiedzialności za państwo, zwłaszcza PO, której przedstawiciele, jak dodał, mówią codziennie o odpowiedzialności za państwo i konieczności racjonalizacji wydatków publicznych.
- Zapewne państwo zauważyli, jak pan Rokita i pan Tusk z wielką troską pochylają się nad problemami naszego państwa, koniecznością restrukturyzacji przedsiębiorstw, spełnianiu wielu funkcji państwa polskiego. Dziś ci panowie udowodnili, że to demagogia i gra wyborcza - ocenił Miller.
Zapowiedział, że jeśli polskie przedsiębiorstwa dostaną o wiele mniej pieniędzy na restrukturyzację, to szefów tych firm skieruje do liderów PO Donalda Tuska i Jana Rokity z pytaniem, dlaczego te pieniądze nie płyną do przedsiębiorstw, którym są potrzebne.
Miller powiedział, że "podkreśla rolę PO", bo z ust jej liderów najczęściej słyszy "piękne słowa i szlachetne hasła o konieczności racjonalizacji wydatków publicznych, o koniecznych reformach, o modernizacji państwa".
- Dzisiaj jest potwierdzenie fałszu zawartego w tych słowach. Postępowanie innych klubów mnie nie dziwi, bo do stosowanej przez nie retoryki wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić - powiedział premier.
Na pytanie, z kim koalicja SLD-UP będzie szukała porozumienia przy następnych ważnych głosowaniach, gdy np. do Sejmu trafią projekty związane z planem Hausnera, Miller odpowiedział, że "z każdym, kto naprawdę poczuwa się do odpowiedzialności za przyszłość Polski".
- To dzisiejsze głosowanie jest bardzo pouczające, ale przecież na tym nie kończy się kadencja Sejmu ani kadencja rządu - dodał premier.
Wicepremier Jerzy Hausner podkreślił, że w klubach SLD i UP na głosowaniach poprawek do budżetu była pełna mobilizacja - poza osobami chorymi stawili się wszyscy posłowie. Ocenił, że SLD i UP "płacą cenę polityczną za to, że chcą ratować państwo".
W opinii Hausnera, piątkowe głosowanie "niczego nie przesądza gdy chodzi o finanse publiczne, ale jest symptomatyczne". - Zamiast środków na restrukturyzację przedsiębiorstw, które minister skarbu może przeznaczać na cele rozwojowe, przeznaczyliśmy 550 dodatkowych milionów na dotację dla PKP, co będzie oznaczało brak motywacji do obniżania kosztów PKP, pogłębianie deficytu tej firmy i będziemy nadal mieli bardzo wysoką cenę transportu towarowego - ocenił Hausner.
RMF/PAP