Gwałtowny wzrost liczby zarażeń koronawirusem we Włoszech. Jak wygląda sytuacja?
W poniedziałek we Włoszech poinformowano o trzech kolejnych osobach, które zmarły z powodu koronawirusa. W całym kraju stwierdzono ponad 200 przypadków zarażeń, w tym ponad 160 w samej Lombardii, graniczącej ze Szwajcarią. Włochów ogarnia strach przed śmiercionośnym wirusem, a ceny masek i płynów do dezynfekcji w niewiarygodnym tempie szybują w górę. We wtorek do Włoch ma udać się misja Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

We Włoszech zmarła w poniedziałek siódma osoba zakażona koronawirusem - podały media za służbami sanitarnymi i lokalnymi władzami. Zmarły to 62-letni mężczyzna, który przebywał szpitalu w Como na północy kraju. Cierpiał także na inne schorzenia i był dializowany.
To szósta ofiara śmiertelna w Lombardii, gdzie zanotowano zdecydowaną większość ze wszystkich potwierdzonych w kraju zakażeń. Mężczyzna - jak wyjaśniono - pochodził z miejscowości Castiglione d'Adda.
Siódma ofiara śmiertelna wirusa we Włoszech zmarła w Wenecji Euganejskiej.
W poniedziałek zanotowano łącznie we Włoszech cztery zgony osób z koronawirusem. Podkreśla się, że wszyscy poważnie chorowali na inne schorzenia.
Gwałtowny wzrost zarażeń. "To dziwne"
Liczba nowych przypadków koronawirusa szybko rośnie. Jeszcze w piątek władze Lombardii informowały o 16 zarażonych osobach. Tymczasem najnowszy poniedziałkowy bilans mówi już o 229 osobach w całych Włoszech.
Szef władz regionu Lombardia Attilio Fontana powiedział telewizji RAI, że nie wiadomo, dlaczego właśnie w tej części kraju jest najwięcej zachorowań.
"Nikt nie rozumie, dlaczego ma to miejsce w tym rejonie. Odkąd odkryliśmy pierwszy przypadek nie popełniono błędów" - oświadczył Fontana. Przyznał, że "dziwne" wydaje mu się tak szybkie rozprzestrzenianie się wirusa.
Utworzono "Czerwone strefy". Pilnuje ich policja
Na liście całkowicie zamkniętych miasteczek i osad w rejonie między Lodi w Lombardii i Padwą w Wenecji Euganejskiej na północy, w których mieszka ponad 50 tys. osób, są m.in.: Codogno, gdzie zanotowano pierwsze zachorowanie na terytorium Włoch, a także Pizzighettone, Pieve Porto Morone, Sesto Cremonese, Casalpusterlengo, Vo, Schiavonia, Mira, Mirano, Terranova Passerini.

Na mocy dekretu wydanego przez rząd obowiązuje surowy zakaz opuszczania tych miejscowości i wjazdu do nich pod groźbą kar finansowych. "Czerwonych stref" pilnuje kilkadziesiąt patroli, a premier Giuseppe Conte zaapelował do obywateli o współpracę.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów zamknięte są szkoły, urzędy, prywatne firmy i inne miejsca pracy oraz obiekty sportowe. Nie działa transport publiczny, na stacjach w tym rejonie nie zatrzymują się pociągi.
Media: Ucieczki ze stref zachorowań
Lokalne władze apelują do mieszkańców tych zamkniętych miasteczek, aby radykalnie ograniczyli wychodzenie z domu, co oznacza - jak podkreślają media - praktyczną samoizolację domową kilkudziesięciu tysięcy osób. Media informują o kilku prawdopodobnych przypadkach ucieczek ze strefy zachorowań.
Specjalnym kordonem otoczono też miejscowość w Wenecji Euganejskiej, gdzie mieszkał zmarły 78-letni mężczyzna. Dróg dojazdowych pilnują tam karabinierzy i policjanci. Trwa postępowanie, by wyjaśnić źródło zakażenia w tej małej społeczności.

Ceny wyższe nawet o 1700 proc.
Strach przed śmiercionośnym wirusem kładzie się cieniem głównie na mieszkańcach północnej części Włoch. Pełne wózki, puste półki - tak wyglądały sklepy m.in. w Mediolanie. Jak mówił jeden z klientów, cytowany przez RAI: To szaleństwo, wszystkie półki są puste, przesada. Ludzie robią zakupy, jakbyśmy byli w stanie wojny.
W niewiarygodnym tempie rosną ceny środków dezynfekcyjnych oraz maseczek ochronnych. Trzeba za nie zapłacić nawet 1700 proc. więcej.
O podwyżkach alarmuje konsumenckie stowarzyszenie Codacons. Jego działacze przygotowali zawiadomienie do prokuratury i Gwardii Finansowej w związku z licznymi przypadkami spekulacji. Ceny gwałtownie rosną głównie w internecie, ponieważ produktów zaczyna brakować w sklepach.
"Haniebne" wzbogacanie się na strachu
"Produkty związane z kryzysem z koronawirusem w tle osiągają astronomiczne ceny" - powiedział prezes Codacons Carlo Rienzi, cytowany przez media. Podał przykład popularnego płynu do dezynfekcji rąk, który w sklepie kosztuje 3 euro. W sieci osiąga zaś w tych dniach cenę ponad 22 euro, co oznacza podwyżkę o 650 proc. Jeszcze bardziej zdrożały zwykłe maseczki ochronne. Przed obecnym rozwojem choroby sprzedawane były w cenie 10 eurocentów za sztukę, teraz kosztują prawie 1,80 euro.
Rekordowej sumy 189 euro żądają internetowi sprzedawcy za specjalne maseczki z zaworkiem, reklamowane jako "doskonałe przeciwko koronawirusowi".
Koronawirus we Włoszech. Mieszkańcy szturmują sklepy
W ciągu kilku dni we Włoszech stwierdzono już prawie 200 przypadków zachorowań na koronawirusa. Zmarły cztery osoby. Liczba chorych stale rośnie, a w wielu rejonach kraju ludzie zaczęli masowo kupować środki dezynfekujące do rąk i maseczki ochronne. Zaczyna ich brakować w sprzedaży. Mieszkańcy szturmują również sklepy, by zaopatrzyć się w artykuły pierwszej potrzeby. Na zdjęciach tłumy w małym włoskim miasteczku Casalpusterlengo w regionie Lombardia.






"To haniebna spekulacja, której celem jest to, aby wzbogacać się na strachu ludzi" - oświadczył prezes organizacji obrony praw konsumentów. We wniosku domaga się zamknięcia stron oferujących produkty po takich zawyżonych cenach.
Skrócone imprezy, zamknięte muzea
Z powodu szerzenia się koronawirusa w niedzielę na północy Włoch w Wenecji zamknięty został teatr La Fenice.
W związku z kryzysem w Wenecji zamknięte będą też wszystkie muzea - postanowiły władze miejskie, realizując rozporządzenie władz regionalnych i włoskiego Ministerstwa Zdrowia w sprawie kroków prewencyjnych.

Nadzwyczajna dezynsekcja tramwajów wodnych i autobusów
Ponadto zarząd miasta postanowił, że zostanie przeprowadzona nadzwyczajna dezynsekcja tramwajów wodnych i autobusów. O północy z niedzieli na poniedziałek zakończy się wenecki karnawał, który z powodu wirusa został skrócony o dwa dni.
Katolicki patriarchat Wenecji podjął w niedzielę decyzję o odwołaniu wszystkich mszy w mieście w związku z szerzeniem się koronawirusa. Odwołano również msze w Środę Popielcową.
Z kolei w Mediolanie zamknięte będą symbole miasta: słynna mediolańska katedra, Pinakoteka Brera, a także La Scala.
Unia zaniepokojona sytuacją
"Śledziliśmy sytuację we Włoszech w ten weekend bardzo dokładnie. Wydarzenia we Włoszech pokazują, jak szybko może zmienić się sytuacja. Ta sytuacja niepokoi i pokazuje, jak ważne jest, żeby kraje członkowskie były przygotowane na podobną sytuację" - powiedziała w Brukseli unijna komisarz dz. zdrowia Stella Kyriakides. Dodała, że jest w kontakcie z przedstawicielami włoskich władz.
Kyriakides zauważyła, że ewentualne wprowadzanie ograniczeń na podróże w strefie Schengen powinno być proporcjonalne i skoordynowane między państwami UE.
"Jak dotąd Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleciła nałożenia ograniczeń na podróże i handel" - podkreśliła dodając, że specjalna misja WHO uda się we wtorek do Włoch, aby ocenić sytuację.

Epidemia koronawirusa rozprzestrzeniła się na 25 krajów i terytoriów na świecie, w tym na kilka europejskich, m.in. Włochy, Niemcy, Francję i Finlandię, a także - USA. Poza Chinami kontynentalnymi zanotowano dotąd 26 zgonów - osiem w Iranie, siedem w Korei Południowej, trzy w Japonii i siedem we Włoszech, dwa w Hongkongu, po jednym na Filipinach, na Tajwanie i we Francji.
Liczba nowych przypadków koronawirusa i zgonów jest na bieżąco monitorowana i nanoszona na mapę. Znajdziesz ją tutaj