Ekspert: Obowiązek szczepień potrzebny jak najszybciej
Parlament w Austrii zatwierdził obowiązek szczepień osób dorosłych przeciwko COVID-19 od 1 lutego. - Również my, jak najszybciej powinniśmy wprowadzić takie obowiązkowe szczepienia, opowiadam się za nimi od prawie roku – powiedział prof. Maciej Banach z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Austria to pierwszy kraj w Unii Europejskiej, który wprowadza obowiązek szczepień przeciw COVID-19 dla wszystkich osób powyżej 18. roku życia. Prof. Maciej Banach z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi uważa, że szczepienia obowiązkowe powinny dotyczyć przede wszystkim personelu medycznego i nauczycieli oraz osób po 65. roku życia, które są najbardziej zagrożone chorobą i zgonem z powodu COVID-19.
Kilkaset tysięcy zakażeń dziennie
Prof, Maciej Banach przypomniał, że według analizy w ramach Global Burden of Disease Institute for Health Metrics and Evaluation University of Washington w Seatle pod kierownictwem prof. Christophera Murraya w piątej fali pandemii z powodu zakażenia Omikronem zachoruje od 3 do 4 mld ludzi na świecie. W Polsce może to być nawet 10 mln obywateli. Jego zdaniem te obliczenia mogą być jednak niedoszacowane.
- Możemy mieć nawet kilkaset tysięcy zakażeń dziennie. I obawiam się, że może zachorować nawet jedna trzecia naszej populacji - mówi ekspert. - Większość zakażeń będzie skąpoobjawowych lub wręcz bezobjawowych. Nie będziemy nawet w stanie ich przetestować, bo nie ma takich logistycznych możliwości. Wydaje się zatem, że wszyscy lub prawie wszyscy musimy przejść zakażenie wywołane wariantem Omikron. I jest wtedy szansa, że pandemia może wreszcie się skończyć - powiedział prof. Banach.
Ekspert ostrzegł, że przebieg pandemii będzie zależał od tego jak przestrzegane są zalecenia i restrykcje, choćby noszenie maseczek w miejscach publicznych. Przypomniał także, że nowe warianty COVID-19 pochodzą z krajów o słabym zaszczepieniu. Budzi to niepokój, że kolejne warianty znowu pojawią się w takich krajach.
Prof. Banach uważa, że pandemia skończy się najpierw w tych krajach, w których zaszczepienie sięga co najmniej 75-80 proc. oraz któe wprowadziły konkretne zasady i rekomendacje zarzadzania pandemią.
- Niestety, (w Polsce) wciąż (wyszczepienie) sięga 57-58 proc., nie mamy nawet poziomu 60 proc. wyszczepienia. Problemem jest również to, że tylko jedna czwarta osób, które się zaszczepiły dwoma dawkami lub jedną (w przypadku preparatu firmy Johnson & Johnson) przyjęła dawkę przypominającą, tzw. booster. Z najnowszych danych z USA wynika, że przyjęcie dwóch dawek szczepionki (np. mRNA) zmniejsza ryzyko zgonu z powodu COVID-19 trzynastokrotnie, a po dawce przypominającej spada ono aż 97 razy. To znaczna ochrona przed najcięższymi powikłaniami i zgonem - podkreśla prof. Banach.
Ekspert nie zgodził się, że wystarczy przechorować COVID-19, by nie musieć się szczepić.
- Poziom przeciwciał u osób, które tylko przechorowały COVID-19, znacznie krócej się utrzymuje niż u osób zaszczepionych i nie stanowi pełnej ochrony przed zakażeniem, szczególnie tak zakaźnym jak Omikron. Nie ma zatem żadnego argumentu przemawiającego za tym, że nie warto promować szczepień nawet u tych osób, które przechorowały COVID-19. Wręcz przeciwnie - powiedział.
Restrykcje i obowiązkowe szczepienia
- Jestem zwolennikiem restrykcji, oczywiście mądrych, przemyślanych restrykcji. Jeśli zatem jesteśmy w okresie fali wznoszącej zakażeń i codziennie mamy wzrost ponad stuprocentowy w stosunku do tego co było przed tygodniem, to wszystkie szkoły powinny być zamknięte. Mam dzieci szkolne i wiem, że nauka zdalna ma ogromne ułomności, jednak teraz walczymy o zdrowie i życie naszych rodaków. A szkoły to ogniska zakażania się - powiedział medyk i przypomniał, że zaledwie co 5-6 dziecko jest szczepione. Także rodzice tych dzieci, czyli 30-40-latkowie, są najmniej zaszczepioną grupą w Polsce.
- Omikron atakuje właśnie młode osoby w średnim wieku od 36 do 39 lat, a także dzieci - wyjaśnił.
Zapytany o obowiązek szczepień w prowadzony w Austrii powiedział: - Nie rozumiem, dlaczego tego jeszcze nie zrobiliśmy. Jest wiele obowiązkowych procedur medycznych, które robimy zgodnie z prawem, w tym również szczepienia. A w przypadku COVID-19 wciąż trwają dyskusje. Czy mamy prawo wdrożyć obowiązkowe takie szczepienia? Tak, mamy takie prawo. Potwierdza to ostatnio Rzecznik Praw Obywatelskich - powiedział prof. Banach.
- Ze względu na zdrowie populacyjne powinniśmy zrobić to jak najszybciej. Szczepienia obowiązkowe powinny być przede wszystkim dla personelu medycznego i nauczycieli, jak i dla osób po 65. roku życia, a zatem tych najbardziej zagrożonych chorobą i zgonem z powodu COVID-19 - dodał medyk.
- Jestem zwolennikiem obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19, byłem chyba jednym z pierwszych ekspertów, którzy się tego domagali dla wybranych grup już wiosną 2021 r. - powiedział Banach i dodał, że opanowaniu sytuacji powinny służyć także inne środki, m.in. lockdowny.
"Na razie robimy niewiele lub nic"
- Każde działanie służące ograniczeniu epidemii jest przydatne, nawet takie, które jest już zdecydowanie spóźnione. Jak choćby prawnie uregulowana możliwość sprawdzania paszportów covidowych czy wprowadzanie regionalnych lockdownów - twierdzi ekspert.
Banach przyznał, że wariant Omikron jest mniej zjadliwy. Jednak ze względu na łatwiejszą transmisję zakaża większą liczbę chorych. - Wiele osób zachoruje, a część pacjentów będzie miała ciężki przebieg choroby i umrze. Cokolwiek zatem zrobimy teraz, nawet jeśli jest już bardzo późno, może to ograniczyć liczbę zgonów. Jak na razie jednak robimy niewiele lub nic. A za chwilę nie będzie kto miał leczyć i niektórzy chorzy będą umierali w domach. Nie wykorzystujemy doświadczeń, jakie daje nam nauka i dotychczasowy przebieg pandemii. Nie korzystamy z medycyny opartej na faktach (Evidence Based Medicine) - powiedział prof. Banach.
- Na przełomie grudnia 2021 r. i stycznia 2022 było w Polsce prawie 12 zgonów w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, to czterokrotnie więcej niż wynosiła średnia w UE. Obecnie jest około 6/100 tys., trzy razy więcej niż u naszych sąsiadów w Czechach czy w Niemczech. Pamiętajmy jednak, że fala zgonów przyjdzie w okresie od 2 do 3 tygodni po szczycie zakażeń. Nadal jednak nie zmieniamy polityki przeciwepidemicznej. My jako lekarze, zapewniam, nie jesteśmy w stanie pogodzić się z tym, że tak dużo osób umiera w Polsce z powodu pandemii - dodał, ostrzegając, że szybkie wygaśnięcie piątej fali nie zakończy problemów.
- Będą odległe powikłania. W Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki mamy mnóstwo przypadków tzw. Long Covid, młodych ludzi z zapaleniem mięśnia sercowego i niewydolnością serca, zakrzepicą i zatorowością płucną. Stąd naprawdę bardzo ważne jest, by jak najwięcej testować, wprowadzić odpowiednie regulacje, by maksymalnie ograniczyć skutki tych infekcji na tyle, na ile jest to możliwe - powiedział profesor.