Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Gigant podnosił samoloty i pomniki. "Jak trąba powietrzna"

Niegdyś największy śmigłowiec świata, który bez problemu podnosił kilka ton ładunku. Potężny Mi-6 przenosił słupy linii wysokiego napięcia, ciężkie konstrukcje, inne statki powietrzne, a nawet pomniki. W "Historii w Interii" odwiedzamy Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, gdzie dziś można oglądać podniebnego giganta.

Ostatni z polskich Mi-6 można oglądać w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie
Ostatni z polskich Mi-6 można oglądać w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie/INTERIA.PL / archiwum Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie/

W latach 50. Związek Radziecki postawił na rozwój lotnictwa transportowego. Opracowano nowy samolot Antonow An-12, ale jednocześnie Rosjanie chcieli mieć śmigłowiec, który dysponowałby podobnymi parametrami, ale nie musiał startować wyłączenie z kosztownych lotnisk.

Założenie było proste: ładownia o podobnych rozmiarach jak w An-12 i przenoszenie ładunku o masie co najmniej sześciu ton.

Konstrukcja była tak ogromna, że początkowo nowy śmigłowiec miał mieć dwa wirniki. Nowy projekt generował duże problemy techniczne, a maszyna miała powstać stosunkowo szybko. Dlatego Rosjanie zrobili to, co już zrobić potrafili. Śmigłowiec z jednym wirnikiem, tylko o wiele większym.

Tak w 1957 roku powstał Mi-6, zaprojektowany w biurze Michaiła Mila. Przygotowano nowy, pięciopłatowy wirnik o średnicy 35 metrów. Pierwsze testy wykazały, że plan zakończył się sukcesem. Podczas prób w październiku tego samego roku Mi-6 uniósł 20 ton ładunku. To nie wszystko, bo ogromna konstrukcja i jej potężne silniki dawały nowe możliwości. Radziecki gigant był pierwszym śmigłowcem, który przekroczył prędkość 300 km/h.

Samolot An-12. Mi-6 miał spełniać podobne parametry
Samolot An-12. Mi-6 miał spełniać podobne parametry/Leonid Faerberg / Russian Look/Agencja FORUM

Nie oznacza to, że maszyna była wolna od wad. Ogromny wirnik powodował duże wibracje i niestabilność przy lotach z większą prędkością. Dlatego konstruktorzy dodali do śmigłowca skrzydła jak w samolocie, o rozpiętości 15 metrów.

Tak powstała seryjna wersja Mi-6A, wówczas największego śmigłowca na świecie. Łącznie wyprodukowano około 800 egzemplarzy, a trzy trafiły do Polski.

Latający gigant w Polsce

W związku z dynamiczną rozbudową linii przesyłowych wysokiego napięcia, na początku lat 70. państwowa Wytwórnia Urządzeń Instalacji Przemysłowych Instal powołała zespół śmigłowców do robót budowalno-montażowych. Do bazy w Nasielsku najpierw trafił wypożyczony z wojska Mi-8, a następnie kupiono w ZSRR pierwszy śmigłowiec Mi-6A.

Śmigłowiec przyleciał do Polski w grudniu 1974 roku i Instal od razu znalazł partnera, który odpowiadał za 90 proc. zamówień firmy. Było to Przedsiębiorstwo Budowy Linii Energetycznych Elbud.

Mi-6 na wystawie w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie
Mi-6 na wystawie w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie/INTERIA.PL

Głównie kontrakty dotyczyły stawiania słupów podporowych linii najwyższych napięć. Przy takiej pracy polski Mi-6 ustanowił rekord i zamontował 39 słupów w ciągu dziewięciu godzin. Oznacza to, że jeden słup stawił średnio w ciągu 14 minut.

To nie wszystko, bo śmigłowiec zebrał też zamówienia od innych przedsiębiorstw przemysłu ciężkiego. Między innymi w hutnictwie. Na zlecenie odlewni w Ursusie, Grudziądzu, Stąporkowie i Radomiu umieszczał masywne urządzenia przez otwory w dachu, dzięki czemu nie trzeba było rozbierać budynków.

Kabina ładunkowa Mi-6 bez trudu mieści pojazdy
Kabina ładunkowa Mi-6 bez trudu mieści pojazdy/INTERIA.PL

Szybko okazało się, że mimo wysokich kosztów utrzymania, śmigłowiec przynosi ogromne oszczędności. Na przykład w kopalni siarki w Tarnobrzegu Mi-6 przeniósł w ciągu dwóch tygodni taśmociąg. W tradycyjnych warunkach transport taśmociągu zająłby dwa lata. Korzyści były poważne, więc Instal rozbudował swoją flotę. Kolejne Mi-6 trafiły do Polsko w 1977 i 1979 roku. Nasze śmigłowce dostały zlecenia również na Węgrzech i w Bułgarii, gdzie montowały słupy linii przesyłowych.

Jak wylicza Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, w latach 1975-1979 śmigłowce Instalu wykonały 3200 operacji dźwigowych, których wartość wyniosła ponad 300 milionów złotych. Natomiast oszczędności wynikające z zastosowania montażu lotniczego szacuje się na sześć miliardów.

Mi-6 i latający Władysław Jagiełło

Ogromne śmigłowce przenosiły też ładunki nietypowe jak amunicja czy samoloty myśliwskie, ale najbardziej spektakularna jest historia z 1976 roku, kiedy maszyna Instalu pojawiła się nad Krakowem.

Trwała wówczas odbudowa Pomnika Grunwaldzkiego, na którego cokole zaplanowano wielką figurę króla Władysława Jagiełły na koniu.

Mi-6 podczas transportu pomnika Władysława Jagiełły
Mi-6 podczas transportu pomnika Władysława Jagiełły/Archiwum Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie/

Pomnik odlano z brązu w hucie w Gliwicach. Mi-6 przetransportował go w powietrzu na trasie liczącej 97 kilometrów, a następnie zamontował na cokole krakowskiego monumentu, a całą operację transmitowała telewizja.

Giganci w wojsku. "Jak trąba powietrzna"

W latach 80. władze zdecydowały, że nasze Mi-6 trafią do wojska. W 1986 roku rozpoczęły nowy etap działalności w 37. Pułku Śmigłowców Transportowych w Łęczycy.

W Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie można zapoznać się ze wspomnieniami lotników, którzy służyli na Mi-6.

"Po minięciu Puszczy Kampinoskiej mogliśmy się przekonać, co znaczy dla otoczenia przelot takiego kolosa. W gospodarstwach rolnych, zagrodach panika kur i wszelkiego inwentarza. Widać to było jak na dłoni. Wszystko wirowało, zapewne ku rozpaczy rolników. Pilot w pewnej chwili jeszcze obniżył lot, może do 50-60 metrów. To było już za wiele dla stogów zgromadzonych na polach, wszystko fruwało jak przy trąbie powietrznej. Dla nas niezła zabawa, ale rolnicy to nam na pewno dobrze nie życzyli" - wspominał Jacek Jarzecki.

Mi-6 podczas służby w wojsku
Mi-6 podczas służby w wojsku/Archiwum Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie/

W wojsku Mi-6 latały do początku lat 90. Wtedy wiekowe i nieekonomiczne maszyny zostały wycofane. Dwa sprzedano do Ukrainy, a jeden w 1994 roku trafił do kolekcji lotniczej w Łodzi. W Polsce pozostał tylko jeden z gigantów, ale to nie był koniec jego historii.

W 2016 roku śmigłowiec trafił do Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, został odremontowany i udostępniono go zwiedzającym w taki sposób, że dziś śmigłowiec można podziwiać nie tylko z zewnątrz, ale też wewnątrz kabiny ładunkowej.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Wipler w ''Graffiti'' nie wyklucza nowego rządu: Scenariusz na stole do końca tej kadencji Sejmu/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także