Zjednoczona lewica (PvdA/GL), która zajęła drugą pozycję w wyborach do izby niższej parlamentu (Tweede kamer), tylko w październiku wydała na reklamę w internecie 508 tys. euro. - Często panuje przekonanie, że ilość reklam na Facebooku niemal automatycznie przekłada się na liczbę głosów. Zdecydowanie tak nie jest - twierdzi prof. Fabio Votta z uniwersytetu w Amsterdamie (UvA). Zaskakujące dane z Holandii. Chodzi o kampanię wyborczą w sieci Niejako potwierdzeniem słów Votty może być to, że paria Nowa Umowa Społeczna (NSC) Pietera Omtzigta, która zajęła czwartą pozycję i zdobyła 20 mandatów w Tweede kamer, nie wydała na kampanię w internecie ani centa. Rzecznik ugrupowania powiedział tygodnikowi "De Groene Amsterdammer", że wynikało to z tego, iż nowe ugrupowanie nie miało na to pieniędzy. NSC nie miała też billboardów, reklam w gazetach ani spotów w telewizji. Jednak brak reklam w internecie nie oznaczał, że PVV i NSC były w nim nieobecne. Nagrania Geerta Wildersa w mediach społecznościowych często stawały się wiralami i reklama była im po prostu zbędna. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!