Idealny wygląd dzięki sztucznej inteligencji Aplikacje poprawiające wygląd to nic nowego. Od lat internetowi celebryci korzystają z aplikacji takich jak np. FaceApp, BeautyPlus czy AirBrush. Jednak filtr "Bold Glamour" idzie o krok, a nawet o kilka kroków dalej - zmienia twarz, wykorzystując sztuczną inteligencję. Odbiorca nie wie, czy ktoś faktycznie tak wygląda, czy jego twarz została podrasowana za pomocą filtra. Nie ma zmarszczek, oczy i usta są powiększone, nos jest zgrabniejszy, brwi są podkreślone, a kości policzkowe są uwydatnione. To jest twarz jak po profesjonalnym retuszu, tyle że niezauważalnym dla odbiorcy. W filtrze "Bold Glamour" wykorzystywane jest tzw. uczenie maszynowe, jedna ze zdolności sztucznej inteligencji. - Filtr nie tyle modyfikuje widziany obraz, co w czasie rzeczywistym nakłada go na naszą twarz. To, co widzimy na ekranie naszego smartfonu podczas korzystania z filtra "Bold Glamour" nie jest naszą twarzą, a jedynie jej cyfrową kopią wygenerowaną dzięki bardzo precyzyjnemu mapowaniu - mówi w rozmowie z Interią Łukasz Gołąbiowski, redaktor prowadzący Android.com.pl. "Bold Glamour" jest na tyle precyzyjny, że nawet zasłonięcie twarzy ręką czy przetarcie ręką oka nie powoduje zakłócenia filtru. Tak jak jest to obserwowane w filtrach mniej zaawansowanych. Filtr "Bold Glamour": Rekordowa popularność sztucznego wyglądu "Bold Glamour" miał premierę w połowie lutego i od tego czasu hasztag #boldglamour został wyświetlony ponad 600 mln razy. Dane mówią same za siebie - filtr upiększający robi furorę w mediach społecznościowych. "Właśnie się obudziłam i nie wyglądam tak, jak teraz widzicie. Ten filtr powinien być nielegalny" - mówi TikTokerka Kelly Strack, która w nagraniu użyła filtra "Bold Glamour". "To właśnie ja. O mój Boże!" - dodała po tym, jak pokazała swoją prawdziwą twarz. Co prawda, w filmach na TikToku jest informacja o użyciu filtra, jednak nagrania trafiają też na inne platformy, gdzie takiego oznaczenia nie ma. - Jeżeli przyrost nowych rozwiązań technologicznych będzie się utrzymywał przez dłuższy czas na takim poziomie, jak przez te kilka ostatnich miesięcy, to zapewne zacznie się dyskusja na temat potencjalnych regulacji, jeżeli chodzi o obszar sztucznej inteligencji - zaznacza Łukasz Gołąbiowski. W obronie naturalnego piękna Wokół "Bold Glamour" narosło dużo kontrowersji. Obok ogromnej grupy TikTokerów korzystających z filtra, jest spora grupa bojkotująca cyfrowe poprawianie wyglądu. "Takie filtry są przerażające, ponieważ zapominamy, jak faktycznie wyglądamy. Sposoby poprawianie urody zaszły tak daleko, że mężczyźni nie są w stanie rozpoznać, czy kobieta faktycznie tak wygląda czy została stworzona przez sztuczną inteligencję. Wszystkie gwiazdy na Instagramie dodają ten filtr do swoich zdjęć i nawet nie informują, że go użyły. Dość!" - mówi TikTokerka Chloe. Makijaż zamiast filtra Alternatywą do "Bold Glamour" może być profesjonalny makijaż - przekonują w swoich nagraniach TikTokerki. I pokazują krok po kroku, jak za pomocą kosmetyków upiększyć swoją twarz. Jednak nawet najbardziej precyzyjny makijaż nie jest w stanie zmienić rysów twarzy. - Jeżeli zobaczymy, że triki makijażowe nie działają, to może to być przyczyną frustracji, poczucia, że nie jesteśmy wystarczająco wartościowi, żeby pokazywać siebie sauté - mówi w rozmowie z Interią psycholog Katarzyna Kucewicz. - Niektóre osoby mogą zacząć poszukiwać wsparcia w chirurgii plastycznej czy w medycynie estetycznej, by wyglądać tak, jak po użyciu filtra upiększającego - dodaje. Filtr "Bold Glamour" z ciemniejszą stroną medalu TikTokerzy dzięki "Bold Glamour" wyglądają jak gwiazdy Hollywood, jednak jest też druga strona medalu. Jak zauważa psycholog Katarzyna Kucewicz, stosowanie filtrów w dłuższej perspektywie może negatywnie wpłynąć na poczucie własnej wartości. - Mam takie wrażenie, że filtry mocno ingerujące w naszą urodę sprawiają, że zaczynamy mieć nierealistyczne oczekiwania wobec siebie. Może to doprowadzić do tego, że nie będziemy w stanie polubić swojego zdjęcia, które nie będzie poddane obróbce cyfrowej - mówi. Jest jeszcze jeden negatywny aspekt częstego stosowania cyfrowej technologii w pogoni za nieskazitelny wyglądam. - Zdarza się, że osoby, które nagminnie stosują filtry upiększające, boją się spotykać ze znajomymi czy unikają chodzenia na randki. Bo mają poczucie niespójności z tym, co widzą na zdjęciu, a tym, co wrzucają do internetu. W rezultacie wolą nie pójść na spotkanie niż zostać zdemaskowanymi przed innymi, że stosują filtry, a nie pokazują prawdziwej twarzy - wyjaśnia psycholog Katarzyna Kucewicz. Bold Glamour? "Nie używaj tego filtra" Negatywne skutki "Bold Glamour" obserwują sami TikTokerzy. "Nie używaj tego filtra" - ostrzega Joanna Kenny. "To jest szalone. Wcale tak nie wyglądam, ale sam filtr wygląda bardzo naturalnie, jakby była tam jakaś tekstura skóry" - powiedziała influencerka. Tiktokerka w nagraniu przekonuje, że korzystanie z filtra upiększającego może negatywnie wpływać na ocenę własnego wyglądu. "Nie chcę tego mówić o sobie, ale wyglądam brzydko, gdy zdejmuję ten filtr" - przyznaje. Influencerka wyjaśnia, że przed korzystaniem z filtra "Bold Glamour" była zadowolona ze swojej twarzy. A cyfrowe upiększanie wpłynęło na jej pewność siebie. "Wykonałam ogromną pracę, by oduczyć się myślenia, że komukolwiek zawdzięczam urodę" - mówi. "Filtrowana skóra nie jest typem skóry. My sami jesteśmy już idealną edycją" - podsumowuje nagranie. Marzena Ignor