Czekają na rekord upału w "piekle na Ziemi". Obserwują Dolinę Śmierci
Fale upałów i pożary lasów od tygodni trapią mieszkańców Ameryki Północnej. Wysokie temperatury doskwierają w umiarkowanym klimacie Kanady, żar leje się z nieba także na południu kontynentu. Jest jednak w USA miejsce, gdzie 45, a nawet 50 kresek na termometrze nie dziwi nikogo od przynajmniej 110 lat. Nawet tam - w Dolinie Śmierci, gdzie odnotowano najwyższą temperaturę w historii, naukowcy spodziewają się nowych rekordów. Czy da się tam żyć? Niektórzy jadą tam, by... biegać.

Niedawno media obiegła informacja o rekordzie wysokości średniej temperatury na Ziemi od początku pomiarów. Naukowcy coraz śmielej prognozują też rychłe pobicie kolejnej granicy - najwyższej temperatury w jednym punkcie na powierzchni planety.
Dotychczasowy wynik uznawany przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) za rekordowy odnotowano 10 lipca 1913 roku - już ponad 110 lat temu. Termometry umieszczone na dnie jednej z dolin przecinających pustynię Mojave w Kalifornii pokazały 56,7 stopnia Celsjusza.
Kilkadziesiąt lat wcześniej poszukiwacze złota przemierzający te tereny nadali jej wyjątkowo adekwatną nazwę - Dolina Śmierci. Pogoda w tym miejscu przypomina piekło.
Życie w piekle. Dolina Śmierci i jej mieszkańcy
Według danych amerykańskiej agencji NOAA średnia temperatura w Dolinie Śmierci w lipcu to 40,1 stopnia Celsjusza. Poza tym przez cztery inne miesiące wartości utrzymują się grubo powyżej 30 stopni. Z kolei w zimie niczym szczególnym nie jest mróz, niekiedy sięgający prawie minus 10 stopni Celsjusza.

Aktualnie przez Polskę przetacza się fala upałów, które już dają nam się mocno we znaki. Tymczasem w Dolinie Śmierci temperatury w okolicach 35 stopni to w lipcu czy sierpniu na dobrą sprawę całkiem chłodne dni. Kto chciałby mieszkać w takich warunkach? Okazuje się, że życie potrafi znaleźć dla siebie miejsce nawet w najbardziej niegościnnych miejscach na całej planecie i wcale nie chodzi o bakterie, czy niewielkie porosty i mchy.
Od połowy XIX wieku prawie 8 tysięcy kilometrów kwadratowych, jakie aktualnie zajmuje Park Narodowy Doliny Śmierci, było intensywnie eksplorowane przez poszukiwaczy złota. Ich wysiłki przyniosły rezultaty - przez kolejne 140 lat wydobywano tam złoto, srebro, a potem także boraks - sól wykorzystywaną w produkcji szkła i ceramiki.
Skąd sól na pustyni? Ze słonych jezior, które jeszcze kilka tysięcy lat temu wypełniały dolinę.

Śmiałków w obszar skrajnych temperatur pchała jednak "gorączka złota" - czy bez tego rodzaju motywacji ludzie zdecydowaliby się na osiedlenie w Dolinie Śmierci?
Tutaj także odpowiedź będzie twierdząca, a dowodem jest plemię Indian Timbisha, którego przedstawiciele żyją tam od ponad 1000 lat. Rdzenni Amerykanie żyją tam do dzisiaj, a ich domostwa można napotkać w regionie Furnace Creek.
"Zła woda" i najtrudniejszy bieg świata
Najbardziej znanym fragmentem rozciągającej się na ponad 200 kilometrów doliny jest Badwater Basin - niewielkie jezioro, a właściwie jego wyschnięte dno. Woda pojawia się okresowo w czasie większych opadów, czyli rzadko. Na przykład w latach 1929-1953 nie spadła tam ani jedna kropla deszczu.Najniższy punkt dna leży 86 metrów poniżej poziomu morza, co czyni Badwater najgłębszą depresją w USA i drugą na półkuli zachodniej.

Woda utrzymuje się tylko w niewielkiej sadzawce przy drodze, a swoją nazwę (bad water - zła woda) zawdzięcza wysokiemu zasoleniu, które sprawia, że nie nadaje się do picia. Z pewnością nie ugasi ona gigantycznego pragnienia najwytrwalszych biegaczy na Ziemi, którzy każdego roku spotykają się w Dolinie Śmierci, aby wystartować w legendarnym biegu Badwater 135 Ultramarathon.
Przebycie trasy wymaga heroicznych przygotowań i wytrzymałości, której większość ludzi nie zdołałaby wypracować nawet w wyniku wieloletnich treningów. Co roku przekonują się o tym biegacze, którzy po sukcesach w innych lokalizacjach przeszacowali swoje umiejętności. Gdyby 135 mil (217 km) do pokonania było niewystarczającym utrudnieniem, bieg odbywa się w lipcu - kiedy temperatury, nierzadko przez cały dzień, nie spadają poniżej 50 stopni.
Zawodnicy i zawodniczki mają 48 godzin na pokonanie dystansu. Wśród mężczyzn rekord należy do Japończyka Yoshihiko Ishikawy, który w 2019 roku przebiegł 135 mil w 21 godzin i 33 minuty. W tym samym roku największy (i jak dotąd jedyny) sukces w Badwater Ultramarathon mogli świętować Polacy za sprawą Patrycji Bereznowskiej, która wygrała rywalizację pań z rekordowym wynikiem - 24 godziny 13 minut i 24 sekundy. W 2022 roku jedna z Amerykanek pobiła jednak wyczyn naszej sportsmenki o niecałe 4 minuty.
Czytaj także:
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
Zobacz też: