"Ona żyje, ona żyje". Dramatyczna akcja ratunkowa
- Ona żyje, ona żyje - krzyczały osoby, które odnalazły Talę Rouqah w gruzach budynku w mieście Rafah. Dziesięciomiesięczną dziewczynkę uratowano po izraelskim nalocie, w którym zginęło co najmniej 20 osób. Atak przeżył również ojciec - jej matka oraz rodzeństwo nie mieli tyle szczęścia.
W Rafah schroniło się wielu Palestyńczyków z całej Strefy Gazy. W mieście niemal wszystko jest zrównane z ziemią. Mieszkańcy gołymi rękami przedzierają się przez gruzy w poszukiwaniu ocalałych. Martwi i ranni są gorączkowo wynoszeni - opisuje wydarzenia NBC News.
W czwartek wieczorem dziennikarze byli świadkami dramatycznej akcji ratunkowej dziesięciomiesięcznej Tali Rouqah. Dziecko znaleziono pod gruzami po tym, jak palestyńskie Ministerstwo Zdrowia, zarządzane przez Hamas, podało, że ponad 20 osób zginęło w izraelskim nalocie na Rafah w południowej Gazie. Region jest obecnie głównym celem izraelskiej kampanii wojskowej.
Izraelskie wojsko nie poinformowało, co było celem ataku, ale - jak cały czas twierdzi - bombardowania mają na celu zlikwidowanie zdolności wojskowych Hamasu i uratowanie zakładników przetrzymywanych przez terrorystów.
Gaza. Dramatyczna akcja ratunkowa
Gdy Tala zostaje odnaleziona, jest nieprzytomna, ale oddycha. Wolontariusze, którzy pojawiają się na miejscu, by ją uratować, krzyczą po arabsku: "Ona żyje, ona żyje" - relacjonuje NBC.
Kilka metrów dalej pod gruzami znajdował się także ojciec dziecka - Ahmad Rouqah. Z pomocą ratowników udaje się wydobyć go na powierzchnię. Po paru sekundach uwolniona zostaje także mała Tala. Dziecko i ojciec trafiają do różnych szpitali.
Mężczyzna wyjaśnił, że rodzina uciekła z domu w mieście Gaza na polecenie Izraela do Khan Younis. Tam również otrzymali nakaz ewakuacji. Przenieśli się do Rafah.
Dziewczynka wyciągnięta spod gruzów. Akcja w Gazie
Rouqah relacjonował, że rodzina skończyła modlitwę, a kobiety zaczęły przygotowywały kolację, gdy doszło do ataku. - Dlaczego i po co? Tylko Bóg wie - powiedział i podkreślił, nawiązując do Hamasu, że nikt z jego rodziny nie był częścią tego, co nazwał "ruchem oporu".
Wyjaśnił, że zginęły jego matka i żona, syn i druga córka oraz trzech braci i szwagier. W sumie mężczyzna stracił co najmniej 10 krewnych. - Boże, pomóż mi w moim nieszczęściu i przynieś z niego dobro - powiedział. - Niech Bóg przyjmie ich w niebie - dodał.
Pogrążony w żałobie Ahmad po pewnym czasie mógł w końcu zobaczyć swoją córkę. "Tala ma złamaną nogę i jest w gipsie, ale poza tym jej stan jest ogólnie dobry" - podaje NBC.
- Gdzie jest twój brat i siostra - mówił zrozpaczony ojciec, trzymając dziewczynkę w ramionach. - Nikt nam już nie został - dodał.
Źródło: NBC News
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!\