Rondo Romana Dmowskiego, czyli skrzyżowanie Alej Jerozolimskich z ulicą Marszałkowską, należy do najbardziej ruchliwych w stolicy. Stoi przy nim Rotunda, a na wyciągnięcie ręki mamy Pałac Kultury i Nauki, stację pierwszej linii metra Centrum oraz dworce Warszawa Śródmieście i Warszawa Centralna. Ratusz szacuje, że przez rondo Dmowskiego przejeżdża niemal 100 tysięcy pojazdów na dobę. Do kierowców trzeba doliczyć potoki pieszych, zarówno pasażerów transportu zbiorowego, jak i spacerowiczów czy turystów. Przechodnie, aby przedostać się na drugą stronę ulicy, dotychczas musieli korzystać z podziemnego przejścia. Handlowcy nie przeoczyli okazji, by zarobić, dlatego w towarzystwie właścicieli firm usługowych ulokowali się w tunelach. W kilkudziesięciu lokalach znajdziemy m.in. stoiska z kanapkami, kwiaciarnie, punkty dla turystów czy sklepy z gatunku "szwarc, mydło i powidło". Warszawa otwiera przejścia dla pieszych. Strach u przedsiębiorców Jednak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział, że w piątek 13 maja dojdzie do komunikacyjnej rewolucji na rondzie Dmowskiego. Otwarte zostaną naziemne, "tradycyjne" przejścia dla pieszych. Dzięki "zebrom" piesi nie będą musieli korzystać ze schodów do podziemi, co utrudniało życie rodzicom z małymi dziećmi w wózkach, niepełnosprawnym, jak i cyklistom. Z myślą o tych ostatnich miasto przygotowało też ścieżki rowerowe, których w okolicy brakowało. Gorsze nastroje od miłośników dwóch kółek mają przedsiębiorcy. Boją się, że nadchodzący piątek trzynastego będzie dla nich początkiem finansowych turbulencji. - Obawiam się o przyszłość. Szacuję, że 15 proc., może 20 proc. ludzi zrezygnuje z chodzenia "dołem" i pójdzie "górą". Zostaną pasażerowie metra, ale inni klienci odejdą - mówi Interii wpółwłaścicielka sklepu z rajstopami. Jak dodała, handlowcy zbierali podpisy pod petycją do władz Warszawy, by przemyślały sens śródmiejskiej inwestycji. - Na dokument nie było odzewu. Z inną reakcją na nasze postulaty również się nie spotkaliśmy - uściśliła. Lokale pod rondem Dmowskiego należą do miasta. Dzierżawi je prywatna spółka i wynajmuje chętnym na prowadzenie biznesu. Sklepy pod rondem Dmowskiego. "Jeśli będzie jeszcze gorzej, wyprowadzimy się" Zapytaliśmy przedsiębiorczynię, co teraz: podwyższy ceny w sklepie, a może "ucieknie" z podziemnego przejścia w inne miejsce? - Zawnioskujemy o obniżkę czynszu, ale ceny towarów podwyższymy i tak, bo inflacja jest wysoka, a hurtownie i producenci również zwiększają opłaty - odpowiada. Współwłaścicielka wspomina, że w 2015 roku, gdy otwarto drugą nitkę metra, także straciła klientów. Stało się tak, chociaż najbliższą stację linii M2 wybudowano około 600 metrów dalej. - Część pasażerów przesiadła się do metra i przestała tędy chodzić. Jeśli teraz będzie jeszcze gorzej, pomyślimy o wyprowadzce z przejścia podziemnego - zapowiada. Ostrzej wypowiada się ekspedientka w innym sklepie. Wolała zachować anonimowość. - Powiem krótko: do bani te przejścia. Nie będzie tu ludzi. Obawiam się, czy utrzymam pracę, bo szefostwo także nie wie, co się stanie - komentuje. Z większym optymizmem na zmiany patrzy Mariusz Dobrakowski, sprzedający akcesoria do butów na tzw. patelni, czyli placu przy wejściu do przejścia podziemnego. - Nawet nie wiedziałem, że otwarcie "zebr" jest jutro (w piątek - red.) - mówi. On również przyznaje, że obroty znacznie spadły po uruchomieniu drugiej nitki metra. - Jednak obok mnie jest wyjście z linii M1. Ci pasażerowie nie mają innego wyjścia, muszą obok mnie przejść. Nie spodziewam się tragedii, bo mam stałych klientów, którzy wiedzą, że jestem tutaj od lat - opisuje. Zarząd Dróg Miejskich: Jeżeli przedsiębiorcom spadną obroty to nie dlatego, że zabraknie klientów Argumenty handlowców Interia skonfrontowała ze stanowiskiem miasta. - Mają sklepy w najlepiej ulokowanej "galerii handlowej" w Warszawie. W ani jednej lokalizacji, gdzie wcześniej wprowadzono takie zmiany, nie doszło do masowych zamknięć przedsiębiorstw - zastrzega Jakub Dybalski, rzecznik stołecznego Zarządu Dróg Miejskich. Jako przykład podaje pobliskie rondo Czterdziestolatka przy Dworcu Centralnym, gdzie pod koniec 2020 roku również stworzono naziemną konkurencję dla tunelu. - Tam wszystkie biznesy nadal działają. Jeżeli przedsiębiorcom pod rondem Dmowskiego spadną obroty to nie dlatego, że zabraknie klientów - podkreśla. Jakub Dybalski przypomina, że skrzyżowanie koło Rotundy jest na tyle uczęszczane, że po otwarciu "zebr" na Marszałkowskiej i Alejach Jerozolimskich będzie z powodzeniem funkcjonowało na dwóch poziomach - pod i nad ziemią. - W centrum miasta stworzyliśmy alternatywę. Rondo Dmowskiego stanie się o wiele lepiej skomunikowane niż przez ostatnie dekady. Z przystanków tramwajowych "Centrum" skorzystają osoby, które do tej pory były od nich odcięte - dodaje rzecznik ZDM, przypominając, że schody nierzadko były barierą nie do pokonania. Jego zdaniem "nie ma podstaw, aby obawiać się, że będzie problem" z brakiem klientów w przejściu podziemnym. - Każdego dnia widzimy tam tłumy warszawiaków. To środek miasta - podsumowuje Jakub Dybalski. Początek drogowej rewolucji na rondzie Dmowskiego Ratusz, poza stworzeniem nowych przejść dla pieszych i ścieżek rowerowych, m.in. zasadził drzewa i krzewy wokół ronda Dmowskiego, a także powiększył perony przystanków tramwajowych. W przyszłości planowana jest zmiana organizacji tego skrzyżowania. Zniknąć ma wyspa pośrodku, a wraz z nią ruch okrężny. Dodatkowo Tramwaje Warszawskie chcą, by na tej krzyżówce ich pojazdy mogły skręcać, co od dziesiątek lat jest niemożliwe. Obecnie przez rondo Dmowskiego mogą jechać jedynie na wprost.