Strach pod rondem Dmowskiego. Handlarze gorzko o decyzji ratusza

Wiktor Kazanecki

Wiktor Kazanecki

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
5
Udostępnij

- Do bani te naziemne przejścia dla pieszych - mówi Interii ekspedientka w sklepie pod warszawskim rondem Dmowskiego. Przedsiębiorcy handlujący w tunelu boją się, że w piątek trzynastego stracą klientów, bo władze miasta otworzą "zebry" na powierzchni. Niektórzy nie kryją żalu wobec decyzji ratusza. - 15-20 proc. ludzi zrezygnuje z chodzenia "dołem". Na naszą petycję nie było odzewu - twierdzi współwłaścicielka punktu z rajtuzami. W Zarządzie Dróg Miejskich słyszymy, że "nie ma podstaw, aby się obawiać", a jeśli spadną obroty "to nie dlatego, że zabraknie klientów".

Handlarze z przejścia podziemnego pod rondem Dmowskiego obawiają się o przyszłość swoich sklepów
Handlarze z przejścia podziemnego pod rondem Dmowskiego obawiają się o przyszłość swoich sklepówJakub Kamiński, Interia/Wiktor KazaneckiEast News

Rondo Romana Dmowskiego, czyli skrzyżowanie Alej Jerozolimskich z ulicą Marszałkowską, należy do najbardziej ruchliwych w stolicy. Stoi przy nim Rotunda, a na wyciągnięcie ręki mamy Pałac Kultury i Nauki, stację pierwszej linii metra Centrum oraz dworce Warszawa Śródmieście i Warszawa Centralna.

Ratusz szacuje, że przez rondo Dmowskiego przejeżdża niemal 100 tysięcy pojazdów na dobę. Do kierowców trzeba doliczyć potoki pieszych, zarówno pasażerów transportu zbiorowego, jak i spacerowiczów czy turystów.

Przechodnie, aby przedostać się na drugą stronę ulicy, dotychczas musieli korzystać z podziemnego przejścia. Handlowcy nie przeoczyli okazji, by zarobić, dlatego w towarzystwie właścicieli firm usługowych ulokowali się w tunelach. W kilkudziesięciu lokalach znajdziemy m.in. stoiska z kanapkami, kwiaciarnie, punkty dla turystów czy sklepy z gatunku "szwarc, mydło i powidło".

Schody do przejścia podziemnego, prowadzące z przystanku Tramwajów WarszawskichWiktor KazaneckiINTERIA.PL

Warszawa otwiera przejścia dla pieszych. Strach u przedsiębiorców

Jednak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział, że w piątek 13 maja dojdzie do komunikacyjnej rewolucji na rondzie Dmowskiego. Otwarte zostaną naziemne, "tradycyjne" przejścia dla pieszych.

Dzięki "zebrom" piesi nie będą musieli korzystać ze schodów do podziemi, co utrudniało życie rodzicom z małymi dziećmi w wózkach, niepełnosprawnym, jak i cyklistom. Z myślą o tych ostatnich miasto przygotowało też ścieżki rowerowe, których w okolicy brakowało.

Tak od piątku 13 maja zmieni się ruch pieszych na rondzie Dmowskiego. Nowe przejścia przez Marszałkowską i Aleje Jerozolimskie oznaczono prostokątamiMiasto Stołeczne Warszawamateriały prasowe

Gorsze nastroje od miłośników dwóch kółek mają przedsiębiorcy. Boją się, że nadchodzący piątek trzynastego będzie dla nich początkiem finansowych turbulencji.

- Obawiam się o przyszłość. Szacuję, że 15 proc., może 20 proc. ludzi zrezygnuje z chodzenia "dołem" i pójdzie "górą". Zostaną pasażerowie metra, ale inni klienci odejdą - mówi Interii wpółwłaścicielka sklepu z rajstopami.

Jak dodała, handlowcy zbierali podpisy pod petycją do władz Warszawy, by przemyślały sens śródmiejskiej inwestycji. - Na dokument nie było odzewu. Z inną reakcją na nasze postulaty również się nie spotkaliśmy - uściśliła.

Lokale pod rondem Dmowskiego należą do miasta. Dzierżawi je prywatna spółka i wynajmuje chętnym na prowadzenie biznesu.

Pod rondem Dmowskiego kwitnie biznes. Lwia część handlowców obawia się jednak, że otwarcie przejść dla pieszych to dla nich początek sporych problemówWiktor KazaneckiINTERIA.PL

Sklepy pod rondem Dmowskiego. "Jeśli będzie jeszcze gorzej, wyprowadzimy się"

Zapytaliśmy przedsiębiorczynię, co teraz: podwyższy ceny w sklepie, a może "ucieknie" z podziemnego przejścia w inne miejsce? - Zawnioskujemy o obniżkę czynszu, ale ceny towarów podwyższymy i tak, bo inflacja jest wysoka, a hurtownie i producenci również zwiększają opłaty - odpowiada.

Współwłaścicielka wspomina, że w 2015 roku, gdy otwarto drugą nitkę metra, także straciła klientów. Stało się tak, chociaż najbliższą stację linii M2 wybudowano około 600 metrów dalej. - Część pasażerów przesiadła się do metra i przestała tędy chodzić. Jeśli teraz będzie jeszcze gorzej, pomyślimy o wyprowadzce z przejścia podziemnego - zapowiada.

Ostrzej wypowiada się ekspedientka w innym sklepie. Wolała zachować anonimowość. - Powiem krótko: do bani te przejścia. Nie będzie tu ludzi. Obawiam się, czy utrzymam pracę, bo szefostwo także nie wie, co się stanie - komentuje.

Przed utworzeniem przejść dla pieszych na rondzie Dmowskiego przechodnie mogli iść "dołem" albo nadrobić drogi, szukając alternatywnych "zebr" z dala od tego skrzyżowaniaWiktor KazaneckiINTERIA.PL

Z większym optymizmem na zmiany patrzy Mariusz Dobrakowski, sprzedający akcesoria do butów na tzw. patelni, czyli placu przy wejściu do przejścia podziemnego. - Nawet nie wiedziałem, że otwarcie "zebr" jest jutro (w piątek - red.) - mówi.

On również przyznaje, że obroty znacznie spadły po uruchomieniu drugiej nitki metra. - Jednak obok mnie jest wyjście z linii M1. Ci pasażerowie nie mają innego wyjścia, muszą obok mnie przejść. Nie spodziewam się tragedii, bo mam stałych klientów, którzy wiedzą, że jestem tutaj od lat - opisuje.

Mariusz Dobrakowski zachowuje spokój. Według niego uda mu się utrzymać biznes, chociaż część warszawiaków przestanie przechodzić przez "patelnię"Wiktor KazaneckiINTERIA.PL

Zarząd Dróg Miejskich: Jeżeli przedsiębiorcom spadną obroty to nie dlatego, że zabraknie klientów

Argumenty handlowców Interia skonfrontowała ze stanowiskiem miasta. - Mają sklepy w najlepiej ulokowanej "galerii handlowej" w Warszawie. W ani jednej lokalizacji, gdzie wcześniej wprowadzono takie zmiany, nie doszło do masowych zamknięć przedsiębiorstw - zastrzega Jakub Dybalski, rzecznik stołecznego Zarządu Dróg Miejskich.

Jako przykład podaje pobliskie rondo Czterdziestolatka przy Dworcu Centralnym, gdzie pod koniec 2020 roku również stworzono naziemną konkurencję dla tunelu. - Tam wszystkie biznesy nadal działają. Jeżeli przedsiębiorcom pod rondem Dmowskiego spadną obroty to nie dlatego, że zabraknie klientów - podkreśla.

Jedno z przejść dla pieszych przy rondzie Czterdziestolatka. Ratusz przypomina, że po jego stworzeniu nadal istnieją sklepy w sąsiednim przejściu pod ziemiąWarszawski Transport Publicznymateriały prasowe

Jakub Dybalski przypomina, że skrzyżowanie koło Rotundy jest na tyle uczęszczane, że po otwarciu "zebr" na Marszałkowskiej i Alejach Jerozolimskich będzie z powodzeniem funkcjonowało na dwóch poziomach - pod i nad ziemią.

- W centrum miasta stworzyliśmy alternatywę. Rondo Dmowskiego stanie się o wiele lepiej skomunikowane niż przez ostatnie dekady. Z przystanków tramwajowych "Centrum" skorzystają osoby, które do tej pory były od nich odcięte - dodaje rzecznik ZDM, przypominając, że schody nierzadko były barierą nie do pokonania.

Jego zdaniem "nie ma podstaw, aby obawiać się, że będzie problem" z brakiem klientów w przejściu podziemnym. - Każdego dnia widzimy tam tłumy warszawiaków. To środek miasta - podsumowuje Jakub Dybalski.

Nowe przejście dla pieszych przy rondzie Dmowskiego. Pozwala pieszym dojść na przystanek tramwajowy przy Marszałkowskiej bez schodzenia i wchodzenia po schodachWiktor KazaneckiINTERIA.PL

Początek drogowej rewolucji na rondzie Dmowskiego

Ratusz, poza stworzeniem nowych przejść dla pieszych i ścieżek rowerowych, m.in. zasadził drzewa i krzewy wokół ronda Dmowskiego, a także powiększył perony przystanków tramwajowych. W przyszłości planowana jest zmiana organizacji tego skrzyżowania. Zniknąć ma wyspa pośrodku, a wraz z nią ruch okrężny.

Dodatkowo Tramwaje Warszawskie chcą, by na tej krzyżówce ich pojazdy mogły skręcać, co od dziesiątek lat jest niemożliwe. Obecnie przez rondo Dmowskiego mogą jechać jedynie na wprost.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Kosiniak-Kamysz: Za 50 proc. inflacji w Polsce odpowiadają rząd i prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński
      Kosiniak-Kamysz: Za 50 proc. inflacji w Polsce odpowiadają rząd i prezes Narodowego Banku Polskiego Adam GlapińskiPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na