CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) to umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą. Porozumienie znosi cła, ujednolica regulacje, liberalizuje handel usługami. Zawiera również mechanizm ICS, czyli system sądów ds. inwestycji, dzięki któremu koncerny mogą pozywać rządy państw za regulacje, które uznają za krzywdzące. Losy CETA rozstrzygną się 18 października na posiedzeniu państw członkowskich w ramach Rady Unii Europejskiej. Wszystko wskazuje na to, że 27 października, na szczycie UE-Kanada, dojdzie do uroczystego parafowania umowy. Później będzie ją jeszcze musiał zaakceptować Parlament Europejski i parlamenty krajowe. Jednak już po głosowaniu w europarlamencie, handlowa część umowy ma od razu wejść w życie (oczywiście przy pomyślnym dla umowy wyniku głosowania). Polski rząd - jak wynika ze słów wiceministra rozwoju Radosława Domagalskiego - popiera CETA, popiera również tymczasowe wprowadzenie umowy, jeszcze przed jej pełną ratyfikacją. Wicepremier Mateusz Morawiecki jest zwolennikiem zarówno umowy CETA, jak i wciąż negocjowanej umowy TTIP (UE-USA). Wciąż jednak brakuje oficjalnego stanowiska polskiego rządu. Beata Szydło zapowiedziała w środę, że dopiero zostanie ono przyjęte. Opór polityków PiS Optymizm Morawieckiego nie idzie jednak w parze z nastrojami w PiS. Swojego sceptycyzmu nie kryją poseł Janusz Szewczak i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Ryszard Czarnecki. - Mój stosunek do CETA jest bardzo sceptyczny, nie ukrywam. Będę sugerował koleżankom i kolegom z Parlamentu Europejskiego głosowanie przeciwko - mówi Interii Czarnecki. Polityk wylicza skutki, jakie CETA może mieć dla polskiej gospodarki. - Polska, będąc jednym z dwóch największych krajów UE, jeśli chodzi o odsetek osób zatrudnionych w rolnictwie, może ponieść poważne straty w wyniku zderzenia wielkotowarowej produkcji kanadyjskiej z naszym rolnictwem, siłą rzeczy bardziej rozdrobnionym. Jest też kwestia importu żywności GMO, my jesteśmy temu przeciwni - zaznacza Ryszard Czarnecki. - W kontekście całej Unii Europejskiej CETA spowoduje utratę ok. 200 tysięcy miejsc pracy, z czego jakaś niemała część przypadnie piątemu co do wielkości kraju UE po Brexicie, czyli Polsce, zwłaszcza w kontekście naszej struktury zawodowej. CETA może też oznaczać spadek płac - dodaje wiceprzewodniczący PE. Janusz Szewczak skarży się na brak wyczerpującej informacji na temat CETA, również ze strony polskiego rządu. - Problem jest bardzo poważny, bo umowy CETA i TTIP będą miały fundamentalne znaczenie dla gospodarek europejskich i niezwykle dolegliwe skutki dla państw słabszych gospodarczo np. w sferze rolnictwa, przemysłów przetwórczych, chemicznych. To bardzo ważne dla nas gałęzie. Jestem sceptyczny, bo o obu umowach niewiele wiemy - jako obywatele, jako parlamentarzyści. Potrzebna jest głęboka debata na ten temat. Musimy popatrzeć, co z tego porozumienia będzie wynikać dla Polaków i polskich firm. I na te pytania trzeba dać wyczerpujące odpowiedzi - podkreśla nasz rozmówca. Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, nie zamierzają spokojnie przyglądać się, jak polski rząd "przyklepuje" umowę CETA. - Zamierzam spotkać się wicepremierem Morawieckim i przedstawić mu argumenty przeciwko CETA - powiedział nam Ryszard Czarnecki. Kto skorzysta? Wielkie korporacje W kontekście CETA poseł Szewczak wskazuje na bliskie związki brukselskich urzędników z wielkim biznesem. Podaje przykład Jose Manuela Barroso, komisarz Neelie Kroes, przewodniczącego KE Jean-Claude'a Junckera. - Niektórzy by chcieli pewnie zlikwidować państwa narodowe i jeden bank zarządzałby jednym krajem a inny koncern drugim krajem. Chyba jednak ludzie na świecie tego nie chcą - uważa Szewczak. Ryszard Czarnecki również dostrzega zastanawiający upór Komisji Europejskiej w sprawie CETA. I to mimo dużych, obywatelskich protestów w zachodniej Europie. - W wielu innych sprawach dużo mniej liczne akcje, dużo mniej zorganizowane protesty były dla Komisji Europejskiej powodem do zmiany stanowiska czy zawieszenie rozmów. Mam wrażenie, że Komisja Europejska jest zakładnikiem, być może z własnej woli, zachodnich koncernów, które na tym skorzystają - usłyszeliśmy. Czy zgodzi się pan, że Komisja Europejska forsuje CETA i TTIP wbrew społeczeństwu? - zapytaliśmy posła Szewczaka. - Tak, zdecydowanie.