1 września uczniowie wrócili do szkół. Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji Przemysława Czarnka będą uczyć się stacjonarnie. W szkołach wciąż będą jednak obowiązywać obostrzenia. Jak szkoły przygotowywały się na wrzesień? Spytaliśmy dyrektorów kilku placówek. Rozpoczęcie roku szkolnego w reżimie sanitarnym Do IV LO w Poznaniu uczęszcza 700 uczniów. Agata Gutorska, dyrektorka tej placówki, mówi w rozmowie z Interią, że od dawna przygotowuje się na 1 września. - Przede wszystkim sprawdzaliśmy wszystkie sprzęty do dezynfekcji. Dozowniki, które mieliśmy, były tak eksploatowane przez naszych uczniów, że wymagały naprawy. Płyny do dezynfekcji i maseczki dostaliśmy częściowo od miasta i wojewody, wystąpiliśmy też o dodatkowe od ministerstwa. Jeszcze nie dotarły. To, co mamy, nie wiem na ile nam wystarczy. To zaledwie 300 maseczek i trzy pojemniki z płynem - mówi dyrektorka. Beata Kacprowicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Malborku, w której uczy się 550 dzieci, przyznaje, że również mimo złożenia wniosku nie otrzymała jeszcze od ministerstwa maseczek ani płynów dezynfekujących. - Mamy jakieś zapasy płynu, ale tylko dlatego, że kupiłam go z budżetu szkolnego. A maseczki - nauczyciele kupują je we własnym zakresie, a rodziców zobowiązaliśmy, by dzieciom te maseczki zapewniali. Zdarzy się jednak na pewno nie raz sytuacja, że dziecko o maseczce zapomni. A ja nie mam na stanie, żeby mu dać - tłumaczy dyrektorka. Sale i 1,5 metra odstępu Specjalne wytyczne dotyczą też sal lekcyjnych. Między ławką nauczyciela a uczniów ma być 1,5 metra odstępu. Jednak dyrektorzy robią wszystko, by również ławki uczniów miały między sobą odstęp. - Niestety przy 32 uczniach w klasie zachowanie 1,5 metra odstępu między każdym jest niemożliwe. Porozsuwaliśmy ławki maksymalnie, ale to nie jest ta odległość. To nawet nie jest metr. Sale lekcyjne nie są aż tak duże - zauważa Agata Gutorska. Beata Kacprowicz dodaje: - Nie ma organizacyjnie takiej opcji, aby uczniowie utrzymali między sobą dystans. W klasach pierwszych mam 27 i 28 uczniów. A powinno być po 25 uczniów, tylko organ prowadzący nie ma pieniędzy na to, by otworzyć trzecią klasę. Tylu uczniów w jednej sali nie pozwala na zachowanie odstępów. Mniej uczniów na przerwie, harmonogram korzystania z baru Uczniowie podczas przerw w przestrzeniach wspólnych są zobowiązani do noszenia maseczek. Zazwyczaj jest to korytarz, biblioteka lub szatnia. Dyrektorzy kombinowali, by ograniczyć też spotykanie się uczniów w tych wspólnych przestrzeniach. ZOBACZ: Gwiazdy świętują rozpoczęcie roku szkolnego Agata Gutorska: - Jeżeli klasa ma dwie lekcje pod rząd, to nie wychodzi między pierwszą a drugą lekcją na korytarz, a dopiero, gdy skończy te dwie lekcje. Póki będzie w miarę pogodnie będziemy apelowali, by część przerw odbywała się na zewnątrz. Bar też otwieramy, ale jest specjalna rozpiska dla poszczególnych klas, kiedy która może pójść po herbatę czy kawę. Szczepienia personelu. I dzieci bez objawów infekcji W IV LO w Poznaniu aż 99 proc. kadry jest już po szczepieniu. Nauczyciele więc mają pewne obawy, ale czują się w miarę bezpieczni. - Liczę też na zdrowy rozsądek rodziców. Jak tylko zobaczą, że dziecko ma objawy infekcji, to nie powinien go do szkoły wysyłać. U nas też te dzieci są starsze i nie ma takiego problemu jak w szkołach podstawowych, że nie ma z kim tego dziecka zostawić. Tam to może być problem. Mam nadzieję, że u nas nie będzie - mówi dyrektor Gutorska. Beata Kacprowicz przyznaje, że w przypadku jej placówki zaszczepiło się 80 proc. kadry. Dzieci nie przychodzą do szkoły z objawami infekcji. - Rodzice tego pilnują. Są ostrożni - zapewnia dyrektor. Co z psychologami w nowym roku szkolnym? Przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego wiele mówiło się o tym, by zadbać o psychikę dzieci. W szkołach jednak brakuje psychologów. Jak jest u naszych rozmówców? - Jeśli chodzi o opiekę psychologiczną, to mamy w szkole dwie psycholożki. Już w ubiegłym roku szkolnym po powrocie do stacjonarnej nauki robiliśmy taki dzień integracji dla każdej klasy, z psychologiem, wychowawcą, żeby dzieci przełamać. Uczniowie są mocno zaopiekowani jeśli chodzi o sferę psychologiczną - mówi Agata Gutorska. - Mam pełen etat psychologa i pedagoga. Ale w mniejszych miejscowościach w naszej okolicy nie ma tak dobrze. Jest pół etatu, albo czasami tylko kilka godzin. Są też miejsca, gdzie tych specjalistów nie ma wcale - zauważa Beata Kacprowicz. Rozpoczęcie roku szkolnego stacjonarnie, ale szkoła szybko może przejść na tryb zdalny Dyrektorzy podkreślają, że są przygotowani na ewentualne nauczanie hybrydowe lub zdalne. Choć liczą na to, że szkoły jak najdłużej będą pracować w trybie stacjonarnym. Gutorska: - Zaczynamy stacjonarnie, ale nie wiadomo, czy nie będzie hybrydy, albo nauczania zdalnego. Musieliśmy zatem zakupić sprzęt komputerowy, którego nam brakowało. Musimy być gotowi na każdą ewentualność. Kacprowicz: - Jeśli chodzi o zdalne... Platformy, sprzęt mamy. Nic ponadto zrobić nie możemy. Jak będzie trzeba przechodzić na zdalne, to przejdziemy. Złożyliśmy też wniosek na Aktywną tablicę, czyli środki, które moglibyśmy jeszcze przeznaczyć na sprzęt, oprogramowanie, pomoce dydaktyczne w wysokości 14 tys. zł. Czekamy na rozpatrzenie. "Są kwestie, na które przygotować się nie da" - Tych spraw organizacyjnych jest bardzo dużo. Rok praktyki spowodował, że w pewnych aspektach wiemy, czego się spodziewać, a z drugiej strony jest wiele kwestii, na które przygotować się nie da. Mam nadzieję, że o wszystkim pomyśleliśmy, ale pewności nie mam. Nauczyłam się żyć z dnia na dzień. Nie myślę co będzie za tydzień, za miesiąc. Rozpoczynam rok szkolny, a co przyjdzie, będziemy na bieżąco rozwiązywać - podsumowuje Agata Gutorska. - Musimy się trzymać i nie dać się zwariować jako dyrektorzy - dodaje Beata Kacprowicz.