Paweł Jabłoński odpowiada senatorom KO: Prymitywny pokaz
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki złożył wniosek do premiera Mateusza Morawieckiego o ukaranie wiceszefa MSZ Pawła Jabłońskiego po jego środowym wystąpieniu w Senacie. - Pan marszałek Grodzki powinien przede wszystkim zdyscyplinować senatorów Platformy Obywatelskiej, którzy w trakcie mojego wystąpienia dali pokaz swojego prymitywizmu - odpowiada wiceminister.

O sprawie pisaliśmy w Interii jeszcze w środę. W Senacie odbyła się debata na temat spraw zagranicznych, a przedstawicielem MSZ był wiceminister Paweł Jabłoński. Senatorowie KO byli zbulwersowani jego zachowaniem. Ich zdaniem minister przeszkadzał, obrażał, a nawet oskarżał poprzednie władze o zdradę.
W czwartek sprawa miała ciąg dalszy, bo senatorowie KO Marcin Bosacki i Bogdan Klich wystąpili z wnioskiem do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, by ten zawnioskował do premiera Mateusza Morawieckiego, by ukarać wiceszefa MSZ.
Poprosiliśmy o komentarz do sprawy Pawła Jabłońskiego.
- Pan Marszałek Grodzki powinien przede wszystkim zdyscyplinować senatorów Platformy Obywatelskiej, którzy w trakcie mojego wystąpienia dali pokaz swojego prymitywizmu - odpowiada wiceszef MSZ.
"Były ataki personalne na mnie"
W jego opinii to on padł ofiarą napastliwego zachowania ze strony grupy senatorów KO. Jak przekonuje, początkowo nic nie zapowiadało, że na sali obrad zrobi się tak gorąco.
- Początkowo dyskusja była całkiem spokojna i cywilizowana, momentami ostra, ale jednak przestrzegaliśmy zasady, że sobie nie przerywamy. Słuchałem przez dobre dwie godziny senatorów PO, którzy wypowiadali się na temat funkcjonowania MSZ, polityki rządu, momentami w skandalicznych słowach. Padały tam też takie stwierdzenia, że kiedyś można było z dumą chodzić z podniesioną głową, że czuło się dumę z polskości, a dzisiaj - w domyśle - wstyd być Polakiem. Były też ataki personalne na mnie. Słuchałem tego spokojnie, wynotowywałem sobie te wypowiedzi, a w momencie, kiedy zostałem ponownie zaproszony na mównicę, zacząłem odnosić się do nich - mówi Interii Jabłoński.
W pewnym momencie na sali obrad zrobiło się nieprzyjemnie. Senator Bożena Borys-Damięcka poprosiła nawet prowadzącego obrady o wezwanie Straży Marszałkowskiej. Zdaniem senatorów KO minister zachowywał się skandalicznie. W rozmowie z Interią odpiera jednak te zarzuty i przekonuje, że nie żałuje swoich słów.
- Sam zastanawiałem się potem, czy nie przesadziłem, czy nie powiedziałem czegoś za mocno. Obejrzałem sobie te obrady na spokojnie i absolutnie podtrzymuję wszystko to, co powiedziałem. Uważam, że wręcz na niektóre wypowiedzi senatorów PO należało zareagować ostrzej - podkreśla Jabłoński.

"Pokaz bardzo prymitywnego poziomu"
Wiceszef MSZ wymienił też "najaktywniejszych" senatorów, którymi w jego opinii byli wicemarszałek Michał Kamiński i szef grupy senatorów KO Marcin Bosacki.
- Wyglądało to tak, że w momencie, kiedy zaczynałem mówić, natychmiast moje wypowiedzi zakłócano, przeszkadzano mi i obrażano. Uczestniczył w tym również aktywnie prowadzący obrady marszałek Michał Kamiński. To był niestety pokaz bardzo prymitywnego poziomu z lewej strony sali senackiej. Prym wiódł senator Marcin Bosacki - człowiek, który dał się w przeszłości poznać jako osoba niezwykle prymitywna, w przeszłości redaktor "Soku z Buraka", o czym pisały media. Nie wydaje mi się, by miał on tytuł do tego, by kogokolwiek uczyć kultury - zaznacza Jabłoński.
Łukasz Szpyrka