Komisja Europejska może wstrzymać wypłatę bieżących środków unijnych, ale też ok. 2,5 mld euro przewidywanych w perspektywie finansowej na lata 2021-2027. KE stoi bowiem na stanowisku, że tzw. deklaracja anty-LGBT narusza prawa mniejszości seksualnych i domaga się unieważnienia tego dokumentu. Ponad miesiąc temu jako pierwszy zwrócił uwagę na ten problem Tomasz Urynowicz z Porozumienia, ówczesny wicemarszałek województwa małopolskiego. Złożył on wniosek o uchylenie deklaracji, ale nie uzyskał większości. W międzyczasie Urynowicz pożegnał się z fotelem wicemarszałka. Problem jednak pozostał, a PiS zdaje sobie z tego sprawę. Nie ukrywają tego ani partyjni działacze lokalni, ani krajowi. Wiedzą, że środki są zagrożone, ale twardo obstają w swej argumentacji, że uchwała nie jest wymierzona w mniejszości seksualne, a jedynie broni tradycyjnego modelu rodziny. Jako wyraz dobrej woli i chęci współpracy dwa dni temu marszałek województwa małopolskiego Witold Kozłowski wystąpił z wnioskiem do pełnomocnika rządu ds. równego traktowania o powołanie pełnomocnika zarządu województwa małopolskiego ds. równego traktowania i praw rodziny oraz rady ds. równego traktowania i praw rodziny. Tym samym zarząd województwa wypełnił część zobowiązań nałożonych przez Brukselę i liczył, że Komisja Europejska również poluźni swoje stanowisko. Tak się jednak nie stanie. Według informacji Interii Witold Kozłowski już otrzymał odpowiedź z Brukseli, która brzmi jednoznacznie - powołanie pełnomocnika to za mało. Kluczowe jest całkowite wycofanie się z deklaracji anty-LGBT. Co na to zarząd województwa? Próbowaliśmy skontaktować się z marszałkiem Kozłowskim, ale nie odbierał telefonu. Były już wicemarszałek Urynowicz napisał z kolei na Twitterze, że "inicjatywa to krok w dobrą stronę, ale nie rozwiązuje problemu. Marszałek to już wie, bo próbował konsultować temat z KE i wie, że jedynym rozwiązaniem jest uchylenie deklaracji anty-LGBT. Bez tego KE nie będzie rozmawiać o REACT-EU. To też wie. Pytanie kiedy się do tego przyzna?". Łukasz Szpyrka