Krzysztof Bosak przemawiał na terenie Sejmu w piątek. Kiedy tylko nagrania z konferencji prasowej pojawiły się w mediach społecznościowych, błyskawicznie zaczęły robić furorę w sieci. Użytkownicy Twittera sugerują, że poseł miał być nienaturalnie pobudzony. Niektórzy zastanawiali się, czy nie chodzi o prywatne sprawy polityka - niedawno urodził mu się syn, który nocą mógłby dawać posłowi się we znaki. Jak było naprawdę? - Insynuacje internautów są na tyle niepoważne, że nie będę ich komentował. Jeżeli ktoś obserwował moje konferencje prasowe przez całą kampanię prezydencką, będzie wiedział, że często kiedy mam przed sobą wiele kamer, mówię tak, żeby spoglądać do wszystkich - przekazał Interii Bosak. - Wiele telewizji wycina później różne fragmenty, każda lubi mieć spojrzenie prosto w obiektyw. Przed nami w Sejmie stoi pięć czy sześć - sprecyzował. Polityk Konfederacji nie ukrywa, że cieszy go zainteresowanie w mediach społecznościowych. - Z reguły mało kto komentuje nasze konferencje, a tym razem widać duży odzew. Dzięki temu nagraniu dziesiątki osób dołączają do udziału w dyskusji i obserwują nasze profile - powiedział Interii Bosak. - Jeśli nasza konferencja rozeszła się w internecie ze względu na moją wyrazistą mimikę, chyba będzie z tego jakiś pożytek - dodał. Jeden z liderów Konfederacji i były kandydat na prezydenta zwraca uwagę, że najważniejszy jest temat piątkowego wystąpienia. - Rząd przyjmuje we wtorek dokument dotyczący szczepionek na COVID-19 (Narodowy Program Szczepień - red.) i nie wygląda on zbyt poważnie - uważa Bosak. - Zawiera sprzeczności. Brak w nim odniesień do głównych wątpliwości związanych z niepełnym cyklem badań efektów ubocznych szczepionek - dodaje. Bosak powiedział nam, że podtrzymuje swoje słowa, które padły w piątek podczas konferencji prasowej: jego zdaniem dokument to "rządowy 'dupochron' na wydanie wielkich pieniędzy". Jakub Szczepański