Według raportu "Społeczne znaczenie migreny z perspektywy zdrowia publicznego i systemu ochrony zdrowia" Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - PZH, na migrenę lub tzw. migrenę prawdopodobną cierpi w Polsce aż osiem mln osób. Faktyczny liczba chorych może być jednak jeszcze większa. - Pomimo coraz głębszej wiedzy na temat migreny, informacje o liczbie chorych mogą nie odzwierciedlać faktycznej sytuacji - twierdzi w informacji przekazanej prof. Wojciech Kozubski, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.Zdaniem specjalisty osoby cierpiące na migrenę wciąż spotykają się z niezrozumieniem społecznym. - W obawie przed stygmatyzacją nie zgłaszają się do specjalistów, dlatego skala tego zjawiska jest prawdopodobnie niedoszacowana - wyjaśnia. Druga przyczyna niepełnosprawności na świecie Migrena pozostaje drugą najczęstszą przyczyną niepełnosprawności na świecie, a pierwszą wśród młodych kobiet. W czasie pandemii w różnych krajach badano sytuację chorych na migrenę i odnotowano wyraźne pogorszenie ich kondycji psychicznej. Częściej narzekali oni na bezsenność, poczucie niepokoju i depresję. Ponad połowa badanych potwierdziła zwiększoną częstość występowania napadów migreny, a 64 proc. pacjentów zgłosiło nasilenie objawów choroby. Potwierdzają to także polscy pacjenci.- Zapytałam osoby cierpiące na migrenę z naszej migrenowej grupy na Facebooku czy pandemia i lockdown wpłynęły na ataki migreny - mówi pani Klaudia Pytel, moderatorka grupy Neuropozytywni z Głową. - Wiele osób stwierdziło, że napady migreny podczas pandemii były częstsze, a ból bywał silniejszy. Jednocześnie praca w domu pomagała łatwiej radzić sobie z atakami migreny. Chory może się położyć, użyć okładu, przenieść do zaciemnionego, cichego pomieszczenia, co w warunkach pracy poza domem nie byłoby możliwe - dodaje. Częsty problem kobiet W badaniu przeprowadzonym przez Fundację My Pacjenci wykazano, że pandemia ograniczyła dostęp do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, co potwierdziła niemal połowa badanych (49,5 proc.). Brak kontaktu ze swoim neurologiem podczas pandemii zgłasza większość (61,5 proc.) ankietowanych pacjentów z migreną, a ponad połowa (58,7 proc.) przyznaje się do nadużywania leków przeciwbólowych.- Przeczekana i nieprofesjonalnie czy samodzielnie leczona migrena może powodować wzmożenie częstości występowania jej objawów, znaczne wydłużenie procesu powrotu do normalnej formy u pacjenta, a przede wszystkim ewolucję migreny epizodycznej w jej postać przewlekłą, gdzie ból głowy występuje przez co najmniej 15 dni w miesiącu. Z takim zjawiskiem mamy do czynienia w trakcie pandemii, kiedy chorzy mieli ograniczony dostęp do lekarzy specjalistów a także specjalistycznych leków. W badaniach zagranicznych wykazano przekształcenie migreny epizodycznej w przewleką aż u 10 proc. pacjentów - zaznacza prof. Wojciech Kozubski.Na migrenę najczęściej narzekają kobiety. - Wykazano bowiem, że ataki migreny mogą mieć związek z wahaniami stężenia estrogenów oraz zmianami stosunku poziomu estrogenów i progesteronu. Udowodniono także związek pomiędzy kondycją psychiczną a częstością występowania napadów migreny - tłumaczy specjalista.Dodaje, że grupą szczególnie podatną na negatywny wpływ ograniczenia kontaktów międzyludzkich na kondycję psychiczną i wynikające z tego zaburzenia nastroju są właśnie kobiety. - Jako specjaliści neurolodzy zajmujący się m. in. migreną widzimy znaczny negatywny wpływ pandemii na kondycję naszych pacjentek - podkreśla. Obawa przed stygmatyzacją W badaniu ankietowym "Beyond migraine the real you" przeprowadzonym przez InSite Consulting w 2019 r. wykazano, że chorzy na migrenę z obawy przed stygmatyzacją często nie przyznają się do swojej dolegliwości. W Polsce potwierdziło to aż 61 proc. respondentów.- Chorzy na migrenę bardzo często spotykają się z niezrozumieniem społecznym, niedowierzaniem oraz brakiem akceptacji. Czują się więc winni i wstydzą się swojego stanu - wyjaśnia prof. Wojciech Kozubski. W tej sytuacji starają się ignorować objawy, nie przyznając się do silnego bólu głowy.- Ukrywają chorobę przed otoczeniem i nie sięgają po fachową pomoc. Ograniczenia w dostępie do służby zdrowia, zamknięcie, odosobnienie i ogromne obciążenia psychiczne w trakcie pandemii w znacznym stopniu mogły tę sytuację pogorszyć - stwierdza.- Jedną z najważniejszych rzeczy dla nas, osób chorujących na migrenę, jest zrozumienie i akceptacja. Nie ma nic gorszego niż cierpienie w poczuciu niezrozumienia, czasem w poczuciu winy. Boimy się przyznać do naszego stanu, ukrywamy się przed światem, nawet najbliższymi. Jest to, niestety, w społeczności chorych na migrenę, smutna rzeczywistość - zaznacza Klaudia Pytel.