Tajemniczą skrzynkę znaleziono w cokole pomnika Tadeusza Kościuszki na terenie słynnej Akademii Wojskowej Stanów Zjednoczonych w West Point kilka miesięcy temu, jednak uroczyście otwarto ją dopiero w poniedziałek. Rozczarowująca kapsuła czasu skrywała we wnętrzu prawdziwy skarb Zainteresowanie było duże, bo wydarzenie promowano w mediach społecznościowych, otwarcie kapsuły czasu transmitowano również online. W międzyczasie studentów proszono o wskazanie przedmiotów, które mogą znajdować się wewnątrz. Emocjonowali się też sami historycy. Dodatkowej tajemniczości sprawie dodawał fakt, że skrzynkę wykonaną z ołowiu próbowano prześwietlać - badania wykazały w jej wnętrzu pewne "anomalie". Narastające od kilku miesięcy emocje szybko jednak opadły, bo okazało się, że wewnątrz nie ma nic interesującego. Kapsułę czasu otworzyło dwóch pracowników, na sali panowała cisza, a jeden z nich zaczął poszukiwać we wnętrzu skrzynki jakiejkolwiek zawartości. Po chwili zabrał głos. - Nie jesteśmy pewni, czy to ziemia, błoto czy kurz - stwierdził zawiedziony. Dodał też, że skrzynka "nie do końca spełniła oczekiwania". Mimo to zdecydowano, że z wnętrza zostaną pobrane próbki, które zbadają specjaliści. Już wydawało się, że to koniec historii, tymczasem w środę na stronie Akademii Wojskowej USA w West Point pojawiła się nowa informacja. "We wnętrzu kapsuły z 1828 roku odkryto artefakty" - głosi tytuł komunikatu. Tajemnicza kapsuła czasu. Kurz i pył skrywały w sobie artefakty Kapsuła, która podczas uroczystego otwarcia odkryła przed widzami jedynie kurz i pył, skrywała w sobie prawdziwy skarb. Okazało się, że niespełna 200 lat temu w skrzynce umieszczono pamiątkowy medal Erie Canal oraz sześć srebrnych amerykańskich monet. Najstarsza z nich pochodzi z 1795 roku. CZYTAJ TEŻ: Odkrycie w starożytnych łaźniach. Znaleziono artefakt sprzed tysięcy lat - Kiedy znalazłem pierwsze ślady, pomyślałem, że wspaniale byłoby zrobić to na scenie - przekazał archeolog Paul Hudson, który zaczął prowadzić szczegółowe badania "rozczarowującej" na pierwszy rzut oka zawartości. Później stwierdził jednak, że artefakty i tak lepiej byłoby wydobywać w warunkach laboratoryjnych niż podczas pokazu na scenie. Co więcej, wskazano też, dlaczego artefakty były "tak dobrze ukryte". Stwierdzono, że najprawdopodobniej doszło do uszkodzenia jednego ze spojeń, przez które przez lata przedostawały się kurz i błoto. Mogło dojść również do rozkładu obecnego wewnątrz drewna lub papieru. Wstępnie szacuje się, że ukryte we wnętrzu skarby warte są obecnie około tysiąca dolarów. Przede wszystkim liczy się jednak historyczna i symboliczna wartość tego odkrycia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!