Wypadek samochodu "bez kierowcy". Winnych brak
Samochód w rowie, brak kierowcy, a w środku pasażer - tak w skrócie opisać można obraz zastany przez funkcjonariuszy żytomierskiej policji, którzy pojawili się na miejscu wypadku na autostradzie Kijów-Czop w pobliżu wsi Bolarka. Choć wyjaśnienie całego zajścia wydaje się klarowne, to sprawa przez wiele miesięcy nie doczekała się rozstrzygnięcia, a jej głównym bohaterem był sędzia pobliskiego sądu apelacyjnego.

O sprawie piszą dziennikarze śledczy portalu Slidstvo.info. Według informacji, które udało im się pozyskać od miejscowych policjantów, samochód, który był własnością sędziego Romana Borysiuka, został odnaleziony w rowie.
Z nagrań z miejsca zdarzenia wynika, że pojazd utknął między drzewami, a uszkodzenia wskazywały, że wcześniej kilkukrotnie odbijał się od konarów.
Ukraina. Kierowcy brak, samochód na drzewie
W samochodzie, w momencie gdy podeszli do niego funkcjonariusze, nie było kierowcy, a na fotelu pasażera siedział wspomniany sędzia. Mężczyzna był wyraźnie rozbawiony, a w ręku trzymał butelkę.
Twierdził jednak, że to nie on prowadził pojazd, a inna osoba. Niestety nie był w stanie powiedzieć, kim była.
Policja w Żytomierzu stwierdziła, że przyczyną wypadku było "nieprzestrzeganie przepisów ruchu drogowego". Po kilku tygodniach prób wyjaśnienia sytuacji nie udało się ustalić, kto prowadził pojazd w momencie zdarzenia. W związku z brakiem ofiar zdecydowano o nierozpoczynaniu sprawy karnej.
Brak winnych, brak konsekwencji. Policja umywa ręce
Pomimo że od wypadku minęło już kilka miesięcy, a w mediach pojawiły się dziesiątki publikacji na ten temat, to sprawa w żaden sposób nie zainteresowała prokuratorów.
Jak przekazali autorzy, mężczyzna kilkukrotnie pytany był przez nich o wyjaśnienia, jednak za każdym razem odmawia komentarza. Regularnie odmawia także spotkań, twierdząc, że znajduje się na urlopie, pomimo że oficjalnie pełni swoją funkcję w Sądzie Apelacyjnym w Żytomierzu.
Okazuje się, że to nie pierwsza kontrowersyjna sprawa z sędzią Romanem Borysiukiem. Mężczyzna w grudniu 2020 roku został zatrzymany przez patrol w Zytomierzu. Badanie wykazało 0,27 promila w związku z czym sprawa miała trafić do sądu.
W tym przypadku sędzia sądu Apelacyjnego w Żytomierzu również nie usłyszał wyroku. Sąd po zleceniu "kompleksowych badań", których wyniki nie zostały upublicznione, stwierdził, że zamyka postępowanie.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!