Wspinał się po skałach, spotkał pytona. "Ile krwi"

Oprac.: Bartosz Kołodziejczyk
Twarz i tors zalane krwią, głębokie rany - to efekt bliskiego spotkania z pytonem. Wspinacz Joey Zayne natknął się na gada w Cairns w Australii. Mężczyzna miał szczęście i przeżył spotkanie z długim na dwa i pół metra wężem. O wszystkim opowiedział w nagraniu.

Joey Zayne może mówić o niebywałym szczęściu. Mężczyzna wybrał się na wspinaczkę w rejonie Cairns w Australii. W lesie niedaleko miasta natknął się na długiego na osiem stóp pytona (2,44 metra - red.).
Australia. Wspinacza zaatakował pyton
Sprawę turysty opisuje "The Sun". Zayne zauważył pytona na jednym z drzew. Jak słyszymy na zamieszczonym na stronie nagraniu, mężczyzna postanowił zatrzymać się i sfilmować gada.
- Piękny wąż tuż na Behaną - słyszymy, jak turysta zwraca się do węża, zbliżając się do niego. I to niemal go zgubiło.
Nagranie, które pojawiło się w sieci, nie obrazuje samego momentu ataku. Dopiero później dowiadujemy się, że pyton zaatakował mężczyznę, gdy ten znalazł się w jego bezpośrednim otoczeniu.
Jak czytamy, pyton rzucił się na Zanye'a i zatopił zęby w jego twarzy. Polała się krew. Mężczyzna, który na nagraniu ma twarz i tors zalane krwią, przykłada koszulkę w okolice ucha.
Pyton ugryzł wspinacza. "Nie atakują bez powodu"
- Wszystko w porządku, czuję się dobrze. Po prostu to szalone ile pociekło krwi - mówi Joey na nagraniu.
Tabloid zwrócił się w sprawie o komentarz do osób zajmujących się hodowlą i opieką nad wężami. Ci apelują, by ludzie trzymali się jak najdalej od tych gadów. "Jeśli zobaczysz węża, omijaj go szerokim łukiem. One nie atakują ani nie gryzą bez powodu" - zaznacza David Walton z Cairns Snake Removal.
Jak dodaje, pytony w Australii nie są na szczęście jadowite. Nie oznacza to jednak, że nie są niebezpieczne. Węże te są silne i mają sporo ostrych jak ostrza zębów, którymi mogą ranić tak, jak Zayne'a.