Rezolucję poparło 81 proc. wszystkich europarlamentarzystów. To 433 posłów do Parlamentu Europejskiego. W głosowaniu Węgrów wsparło 123 europosłów, 28 wstrzymało się od głosu. Węgry nie są pełną demokracją. PE uderza w Orbana Jak informuje brytyjski "Guardian", w rezolucji uznano, że Węgry nie są już krajem w pełni demokratycznym, zaś: "hybrydowym reżimem autokracji wyborczej". To cios dla rządu premiera Węgier Viktora Orbana, który od dawna ma problemy w porozumieniu się z głównymi instytucjami UE. Na poparcie tezy o ograniczeniu demokracji na Węgrzech przywołano przykłady łamania praw obywatelskich oraz wolności mediów i wypowiedzi w tym kraju. Niepokój budzi też urzędnicza korupcja, obawy o praworządność oraz niezależność sądownictwa. Rezolucja PE. Węgry mogą stracić fundusze Jak zaznacza brytyjski dziennik, sama rezolucja Parlamentu Europejskiego nie ma mocy sprawczej, stanowi jednak narzędzie nacisku na - de facto - rząd UE, czyli Komisję Europejską. Ta stoi obecnie przed dylematem. Chodzi bowiem o akceptację Krajowego Planu Odbudowy Węgier, który zakłada wypłacenie miliardów euro z unijnej kasy na rzecz rządu Orbana. Posłowie wzywają Komisję do pełnego wykorzystania wszystkich narzędzi, którymi dysponuje, a w szczególności rozporządzenia o warunkowości budżetowej. Chcą również wykluczenia z finansowania tych programów spójności, które przyczyniają się do niewłaściwego wykorzystania funduszy UE lub do naruszania praworządności. Zdaniem części europosłów, rezolucja daje już pierwsze efekty. "Słyszy się, że Komisja Europejska zaproponuje w niedzielę obcięcie funduszy spójności dla Węgier o około 70 procent" - mówi w rozmowie z "Guardianem" jeden z europarlamentarzystów. "Mniej więcej słyszymy, że komisja zaproponuje... te właśnie 'sankcje"" - potwierdził niemiecki europoseł Moritz Körner. Węgry a rezolucja PE. Komisja chce dać czas Orbanowi Nieoficjalnie mówi się, że decyzja KE ma być jednak tymczasowa. Węgry mają dostać czas do końca listopada na przeprowadzenie reform, które rozwieją obawy ze strony członków Europarlamentu. Nowe przepisy mają zostać zaprezentowane w ostatnim tygodniu września w Brukseli. To jednak nie podoba się części europosłów. Jak zauważa m.in. Daniel Feund z Zielonych, założenie, że Węgry naprawią w kilka tygodni to, co Orban zepsuł w ciągu 12 lat rządów, jest "co najmniej optymistyczne". "Guardian" zwrócił się z prośbą o komentarz do rzecznika KE. W odpowiedzi dziennikarze usłyszeli, że decyzja w sprawie Węgier jeszcze nie zapadła. KE ma czas na to do 21 września.