W masce diabła i z naładowaną bronią. Ochroniarze zapobiegli tragedii
Ochroniarze powstrzymali uzbrojonego mężczyznę w masce diabła przed wtargnięciem do klubu ze striptizem. Przed lokalem doszło do szarpaniny. Manuel Resto, który jako pierwszy starał się zatrzymać napastnika podkreślił, że za wszelką cenę nie chciał dopuścić do tragedii. Mężczyzna został aresztowany i usłyszał zarzuty.

Trzech ochroniarzy wykazało się bohaterską postawą, kiedy mężczyzna z bronią w ręku próbował dostać się do klubu ze striptizem.
Departament policji w Tampie na Florydzie opublikował nagranie, na którym widać całe zdarzenie. Mężczyzna w masce diabła zmierzał w kierunku drzwi klubu. W jednej ręce miał latarkę, a w drugiej w pełni naładowany pistolet 9 mm - podała policja. Dodano, że na rękach widniały napisy takie jak "zabij" i "mroczny".
Kiedy napastnik chwycił już za klamkę i próbował wejść do środka, czujny ochroniarz w ostatniej chwili złapał go za rękę i starał się wytrącić mu broń.
USA: Z bronią w ręku i masce diabła próbował wejść do klubu
Manuel Resto, ochroniarz, który prawdopodobnie zapobiegł tragedii, w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że zauważył czerwoną maskę, kiedy mężczyzna zmierzał w kierunku wejścia.
- Stwierdziłem, że to nie jest halloween - zaznaczył ochroniarz. Później w oczy rzuciła mu się broń mężczyzny, którą kierował w stronę drzwi. - Wtedy zdecydowałem, że ten człowiek nie wejdzie do środka i nikogo nie skrzywdzi - dodał Resto.
Podczas szarpaniny przed klubem ze striptizem ochroniarz został kilkukrotnie uderzony w głowę pistoletem i - jak sam nadmienił - prawie stracił przytomność. Nie chciał jednak pozwolić, aby napastnik "wygrał".
Tymczasowy szef policji w Tampie poinformował, że zanim Resto wytrącił broń z ręki mężczyzny, ten zdążył strzelić w drzwi klubu. Po chwili szamotaniny z lokalu wybiegło dwóch ochroniarzy, którzy pomogli w zatrzymaniu człowieka w masce diabła, który został zidentyfikowany jako 44-letni Michael Rudman.
Chciał wtargnąć do klubu. W środku było 200 osób
Policjant zaznaczył, że całe zdarzenie trwało "mniej niż minutę", jednak w takich chwilach wydaje się, że jest to wieczność. Po przybyciu na miejsce zdarzenia, funkcjonariusze "znaleźli dwa w pełni załadowane magazynki w kieszeni podejrzanego, wraz z dodatkową amunicją, dziewięcioma nożami i akcesoriami do broni palnej w jego pickupie, który był zaparkowany w pobliżu klubu" - podaje ABC News, powołując się na policję.
W czasie, kiedy doszło do incydentu, w klubie przebywało około 200 osób. - Nie mam wątpliwości, że gdyby nie ci dzielni mężczyźni, moglibyśmy dyskutować tutaj o masowej strzelaninie w mieście Tampa. Ale dzięki ich heroicznym działaniom, dziś uzbrojony podejrzany jest w areszcie i żadne życie nie zostało stracone - podkreślił Lee Bercaw.
Motyw sprawcy jest badany, a śledczy ustalili, że 44-latek był widziany w klubie poprzedniej nocy. Mężczyzna usłyszał zarzut m.in. napaści z użyciem broni i agresywnej napaści.