Decyzja Joe Bidena wzmacnia kontrolę nad nabywcami broni poprzez ściślejsze sprawdzanie ich przeszłości kryminalnej. Rozszerza też federalne wsparcie dla stanowych ustaw o tzw. czerwonej fladze. Mają one na celu powstrzymanie sprzedaży broni osobom uznanym za niebezpieczne. Umożliwiają też policji w uzasadnionych przypadkach konfiskatę broni. Joe Biden wzywa Kongres do wprowadzenia kolejnych zmian Biały Dom uznał wtorkowe zarządzenie wykonawcze w sprawie broni za najbardziej kompleksowy akt polityczny, jaki prezydent może wprowadzić bez zgody Kongresu. W 60-tysięcznym Monterey Park, gdzie 65 proc. mieszkańców to Azjaci, Joe Biden wyraził współczucie dla rodzin ofiar i ocalałych z z masowej strzelaniny z 21 stycznia, w której zginęło 11 osób. - Jestem tu w imieniu narodu amerykańskiego, aby opłakiwać ofiary, modlić się z wami i zapewnić was, że jesteście kochani i nie jesteście sami - cytuje Reuters prezydenta. Prezydent wezwał też Kongres do przywrócenia wprowadzonego w 1994 roku - a wycofanego 10 lat później - zakazu sprzedaży karabinów szturmowych. Krytycy mówią o wolności W Ameryce notuje się rocznie 40 tys. zgonów spowodowanych użyciem broni palnej. Administracja Bidena wskazuje na wyniki sondaży, które pokazują, że większość Amerykanów popiera sprawdzanie przeszłości kryminalnej nabywców broni. Krytycy Bidena oskarżają go o politykę zagrażającą wolnościom osobistym. - Administracja Bidena powinna zażądać od prokuratorów i ustawodawców, aby wykorzystali istniejące prawo do zamykania przestępców naruszających przepisy o broni palnej, atakując niewinnych Amerykanów - argumentował Lawrence Keane, wiceprezes największej grupy reprezentującej producentów broni palnej - NSSF.