Trwa papieska droga do świętości
Owacja na stojąco i okrzyki "Santo subito" towarzyszyły rzymskiej inauguracji procesu beatyfikacyjnego papieża Jana Pawła II.
Proces rozpoczął się zaledwie 87 dni po śmierci papieża.
Podczas ceremonii papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej kardynał Camillo Ruini wyraził pragnienie, aby proces jak najszybciej się zakończył. Podobnie, jak w dniu pogrzebu polskiego papieża 8 kwietnia wierni wznosili okrzyki - "Santo subito!"- "natychmiast święty!". Po raz pierwszy w dziejach Kościoła telewizja transmitowała początek procesu beatyfikacyjnego.
Pierwsze posiedzenie powołanego przez wikariat Rzymu trybunału diecezjalnego, przed którym będzie toczyć się proces beatyfikacyjny poprzedziły nieszpory z okazji przypadającej jutro uroczystości świętych Piotra i Pawła II.
Po nieszporach odczytano po łacinie dokument o ustanowieniu trybunału kanonicznego, którego członkowie złożyli następnie przysięgę. Oto jej tekst: "W imię Pańskie, przyrzekam z ufnością i skrupulatnością pełnić powierzony mi urząd w procesie w sprawie życia i cnót, a także cudów Sługi Bożego Jana Pawła II, papieża. Przyrzekam również zachować w tajemnicy zeznania świadków i nie mówić o nich z osobami spoza trybunału, mianowanymi w tym procesie. Przysięgam, że nie przyjmę żadnego daru, który zostanie mi wręczony w związku z obecnym procesem. Tak mi dopomóż Bóg".
Osobną przysięgą złożył postulator procesu, 45-letni polski ksiądz Sławomir Oder z wikariatu Rzymu. Przyrzekł: "W imię Pańskie, ja, Sławomir Oder, postulator w procesie beatyfikacji i kanonizacji Sługi Bożego Jana Pawła II, papieża, przysięgam pełnić wiernie powierzony mi urząd, przyrzekam także nie mówić ani nie czynić niczego w sposób bezpośredni bądź pośredni, co mogłoby obrazić sprawiedliwość lub ograniczyć wolność świadków; przyrzekam ponadto zachować tajemnicę, do której zobowiązani są ci wszyscy, którzy biorą udział w tej sprawie; tak mi dopomóż Bóg".
Po złożeniu przysięgi ksiądz Oder przekazał trybunałowi tajną listę świadków, którzy złożą zeznania dotyczące wszystkich okresów życia Karola Wojtyły.
Ukonstytuowanie się trybunału uczestnicy ceremonii nagrodzili owacją na stojąco. Wierni, zgromadzeni przed bazyliką wznosili okrzyki "Giovanni Paolo" i "Santo subito"-"natychmiast święty!". Pielgrzymi płakali ze wzruszenia i radości.
Następnie kardynał Ruini w długim przemówieniu podziękował Benedyktowi XVI za podjęcie decyzji o natychmiastowym otwarciu procesu beatyfikacyjnego i przypomniał, że papież ogłosił ją 13 maja w tym samym miejscu.
- Będąc pewnym, że wyrażam uczucia was wszystkich, pragnę ponownie gorąco podziękować Ojcu Świętemu Benedyktowi XVI w imieniu diecezji Rzymu, diecezji Krakowa oraz całego świata za tę decyzję, która była odpowiedzią na prośbę wielkiej liczby kardynałów - wyrazicieli jednomyślnej i żarliwej prośby ludu Bożego w pamiętnych dniach śmierci i pogrzebu Jana Pawła II - powiedział kardynał Ruini.
Przewodniczący episkopatu Włoch mówił także o powszechnym przekonaniu o świętości polskiego papieża: "Cokolwiek mógłbym teraz dodać, jak zawsze na zakończenie sesji inauguracyjnej postępowania diecezjalnego w sprawie życia, heroiczności cnót i sławy świętości Sługi Bożego, by przedstawić postać Jana Pawła II i uzasadnić otwarcie jego procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego, wydaje się zbyteczne ze względu na powszechność wiedzy o nim, a także powszechne przekonanie o jego świętości".
Następnie włoski kardynał przedstawił życiorys polskiego papieża, począwszy od lat dziecinnych, gdy - jak przypomniał - nazywano go Lolkiem, poprzez dramatyczne doświadczenia wojny, święcenia kapłańskie, lata posługi biskupiej w Krakowie i wybór na Stolicę Piotrową. Mówił o twórczości literackiej Karola Wojtyły i jego związkach z teatrem, wspomniał zamach na Placu Świętego Piotra 13 maja 1981 roku i wkład Jana Pawła II w obalenie muru z czasów zimnej wojny.
Kardynał Camillo Ruini przytoczył słowa kardynała Josepha Ratzingera, wypowiedziane w czasie pogrzebu polskiego papieża: "Możemy być pewni, że nasz ukochany papież stoi w oknie domu Ojca, spogląda na nas i nam błogosławi".
- Tak - dodał - my też jesteśmy tego pewni i dlatego prosimy Pana z całego serca, aby proces beatyfikacji i kanonizacji, który rozpoczyna się dzisiejszego wieczoru mógł zakończyć się jak najszybciej. Liczne świadectwa, jakie stale do nas napływają w sprawie świętości nieodżałowanego papieża oraz łask uzyskanych dzięki niemu, potwierdzają tę naszą modlitwę.
Na zakończenie kardynał Camillo Ruini podziękował Kościołowi krakowskiemu i całej Polsce za Jana Pawła II: "Jako Włoch muszę złożyć ogromne i szczególne podziękowania Janowi Pawłowi II za miłość i troskę, jaką otaczał nie tylko Rzym, ale całą swoją drugą Ojczyznę, Włochy i z całego serca podziękować siostrzanemu Kościołowi krakowskiemu oraz całej umiłowanej Polsce, w której Karol Wojtyła otrzymał życie, wiarę i godne podziwu bogactwo chrześcijańskie i ludzkie, stanowiące dar dla Rzymu i całego świata".
Przemówienie było wielokrotnie przerywane oklaskami. Brawa rozległy się także wtedy, gdy kardynał Ruini wspomniał osobistego sekretarza Jana Pawła II arcybiskupa Stanisława Dziwisza i powiedział, że został on niedawno mianowany metropolitą krakowskim. Arcybiskup Dziwisz był wyraźnie wzruszony.
W ceremonii w bazylice świętego Jana na Lateranie wzięła udział delegacja polskiego episkopatu z arcybiskupami Tadeuszem Gocłowskimi, Wojciechem Ziembą i Stanisławem Nowakiem. Kościół krakowski reprezentował kardynał Franciszek Macharski, był także przyjaciel papieża kardynał Marian Jaworski ze Lwowa.
Przybyli przedstawiciele włoskich władz na czele z przewodniczącym Izby Deputowanych Pier Ferdinando Casinim. Był także burmistrz Rzymu Walter Veltroni oraz były siedmiokrotny premier Giulio Andreotti.
Już pojawiły się głosy, że Benedykt XVI był wielkim nieobecnym w bazylice świętego Jana na Lateranie. W tym samym czasie w Auli Pawła VI słuchał koncertu na swoją część, zorganizowanego przez zgromadzenie księży orionistów i tzw. Papaboys czyli katolicką młodzież.
Podczas gdy na Lateranie wznoszono okrzyki "Giovanni Paolo", w watykańskiej auli skandowano "Benedetto".
Natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego swojego poprzednika papież Benedykt XVI polecił 13 maja. Tym samym uchylił on wymagany przez prawo kanoniczne, a ustanowiony przez samego Jana Pawła II, nakaz czekania ze staraniami o beatyfikację przez 5 lat po śmierci kandydata na ołtarze.
Przyspieszenia procesu beatyfikacji domagali się wierni, którzy podczas pogrzebu papieża wznosili okrzyki "sanctus, sanctus" ("święty, święty!) oraz "santo subito!" ("święty natychmiast"). Warto dodać, że w średniowieczu same tylko okrzyki wiernych wystarczyłyby do wyniesienia zmarłego na ołtarze.
Beatyfikacja to akt władzy papieskiej, uznający osobę zmarłą za błogosławioną, zezwalający na publiczny kult sługi Bożego, ale tylko na danym obszarze (np. w diecezji). Akt taki wydaje się po pozytywnym rozpatrzeniu procesu beatyfikacyjnego. Beatyfikacja poprzedza kanonizację, która jest ostatecznym aktem papieskim, uznającym osobę zmarłą za świętą, zezwalającym na jej powszechny, publiczny kult w całym Kościele. Akt taki wydaje się po pozytywnym rozpatrzeniu procesu kanonizacyjnego.
Różnica między kanonizowanym a beatyfikowanym nie polega więc na stwierdzeniu, że ktoś jest bardziej święty niż ktoś inny, ale na określeniu terytorium, na którym obowiązuje jego kult.
Trudno przewidzieć, ile potrwa proces beatyfikacyjny, a potem prawdopodobna kanonizacja Jana Pawła II. Pewne jest tylko, że będzie to jedna z krótszych dróg na ołtarze w dziejach Kościoła.
Wieloletni przyjaciel i towarzysz papieża, arcybiskup Stanisław Dziwisz, powiedział wczoraj, że jego pragnieniem jest, by Benedykt XVI ogłosił Jana Pawła II świętym w sierpniu podczas Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii. Sam przyznał zaraz, że jest to marzenie praktycznie nierealne, jednak podkreślił, że chodzi tu tylko o pewnego rodzaju usankcjonowanie woli wiernych, bo - jak powiedział - "świat już kanonizował Jana Pawła II, czekamy już teraz tylko na ostateczne potwierdzenie tego faktu".
A dowodem na powszechne przekonanie o świętości zmarłego papieża są nie tylko okrzyki na Placu św. Piotra w czasie jego pogrzebu, ale i setki maili, które przychodzą codziennie do Watykanu w odpowiedzi na apel o nadsyłanie dowodów świętości wielkiego Polaka. Wiele z nich zawiera doniesienia o cudownych uzdrowieniach za jego wstawiennictwem. Pojawiła się nawet idea, aby uznać Jana Pawła II za męczennika, mimo że nie zginął z rąk Ali Agcy.
INTERIA.PL/PAP