Tragedia w domu opieki. Podopieczny zapłacił życiem za błąd personelu
W wyniku niedopatrzenia personelu jednego ze szkockich domów opieki życie stracił 90-letni podopieczny. W pokoju mężczyzny pozostawiono nieoznakowaną butelkę ze środkiem czystości. 90-latek, który cierpiał m.in. na Alzheimera, wypił omyłkowo zawartość butelki i kilka dni później zmarł w szpitalu. Dom opieki uznał swoją winę i przeprosił za błędy, przez które mieszkaniec ośrodka zmarł. Wyrok w sprawie odroczono.

David Fye, 90-letni podopieczny domu opieki Tigh Na Muirn w Monifieth w północno-wschodniej Szkocji, zmarł po tym, jak 27 maja wypił zawartość butelki pozostawionej w jego pokoju. Okazało się, że znajdował się w niej płyn czyszczący do łazienek.
Podopieczny domu opieki wypił chemikalia. Zmarł przez błąd personelu
David Fye cierpiał z powodu kilku chorób, zdiagnozowano u niego m.in. Alzheimera. W 2020 roku zachorował na Covid i przebywał jedynie w swoim pokoju. "90-latka znaleziono, gdy był już w bardzo złym stanie" - informuje "Daily Mail", powołując się na słowa głównej zastępczyni fiskalnej organizacji Jane Hilditch.
Kobieta zeznała, że pan Fye miał trudności z oddychaniem i skarżył się na ból w klatce piersiowej. "Członkowie personelu wezwali niezwłocznie karetkę. Wtedy też zauważyli podejrzany kubek z resztkami zielonego płynu"- relacjonowała Jane Hilditch.
Sam 90-latek nie był w stanie potwierdzić, że wypił środek. Trafił na obserwację do szpitala Ninewells, a jego stan wciąż się pogarszał. Następnie przeniesiono go na oddział opieki paliatywnej, gdzie zmarł 31 maja.
Śmiertelna pomyłka w domu opieki. Przyznali się do winy
Jane Hilditch powiedziała też, że przed pandemią nigdy nie pozostawiano środków czystości w pokojach podopiecznych. Zawsze trafiały do zamykanych szafek. Po wybuchu pandemii zasady zmieniono - środki pozostawiano w pokojach osób, u których zdiagnozowano Covid.
Do tej pory nie udało się ustalić, dlaczego butelka zawierająca środek z amoniakiem, która trafiła do pokoju pana Fye, nie została oznakowana. Dom opieki uznał swoją winę i wziął odpowiedzialność za śmierć 90-letniego podopiecznego. "Nie zapewniliśmy mieszkańcom ośrodka bezpieczeństwa" - przytacza słowa przedstawicieli domu opieki "Daily Mail".Wyrok odroczono. Podczas procesu adwokat Barry Smith, występujący w imieniu domu opieki, powiedział, że kazano mu przekazać najszczersze kondolencje i wyrazy współczucia dla rodziny i wszystkich poszkodowanych. Wydano także oświadczenie, w którym rzecznik organizacji zaznaczył, że wyciągnięto z tego tragicznego zdarzenia wnioski i podjęto kroki, które mają sprawić, że takie zdarzenie nigdy się nie powtórzy.