Japonia przygotowuje się do spuszczenia uzdatnionej radioaktywnej wody z elektrowni w Fukushimie do oceanu. Jak podaje CNN, powołując się na tamtejszych urzędników, proceder ten ma nastąpić już w najbliższy czwartek. Decyzja wzbudziła niepokój m.in. wśród władz Hongkongu. Uwolnienie radioaktywnej wody z Fukushimy. Hongkong chce ograniczyć import żywności John Lee Ka-chiu, szef tamtejszej administracji polecił swojemu rządowi, aby natychmiast wprowadzili ograniczenia importu niektórych japońskich produktów spożywczych. We wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych wyraził swój sprzeciw i podkreślił, że decyzja ta jest "nieodpowiedzialna". Argumentował to tym, że lekceważy się w ten sposób bezpieczeństwo żywności, a także stwarza zagrożenie dla środowiska. John Lee "poinstruował sekretarza ds. środowiska i ekologii oraz odpowiednie departamenty, aby natychmiast uruchomiły środki kontroli importu w celu ochrony bezpieczeństwa żywności i zdrowia publicznego w Hongkongu" - podaje agencja AFP. Japonia oczywiście nie zgadza się z decyzją i środkami bezpieczeństwa, jakie planuje wprowadzić Hongkong. Na przestrzeni ostatnich tygodni kwestia ta była przedmiotem dyskusji. Korea Południowa natomiast nie podziela obaw, jakie płynął z Hongkongui jak podaje Reuters, nie "widzi problemu z naukowymi bądź technicznymi aspektami planu Japonii", co nie oznacza, że w pełni go akceptuje. "Chcemy podkreślić, że nasz rząd niekoniecznie zgadza się z planem uwolnienia zanieczyszczonej wody lub go popiera" - sprecyzowano w oświadczeniu. Hongkong chce ograniczyć import owoców morza. Co na to restauratorzy? Decyzja o zakazie importu produktów żywnościowych z Japonii uderzy nie tylko w społeczeństwo, ale w głównej mierze w restauratorów i ich biznesy. Jak podkreśla portal straitstimes.com, Hongkong jest drugim co do wielkości rynkiem dla eksportu produktów spożywczych z Japonii. 42-letni Halry Yu, właściciel japońskiej restauracji zaznacza, że blisko 90 proc. owoców morza, które trafiają do Hongkongu są pozyskiwane z Tokio. - Jeśli zakażą importu z Tokio to myślę, że wszystkie restauracje sushi w Hongkongu będą miały kłopoty. Jest trochę dostaw owoców morza z Osaki, ale różnorodność jest ograniczona - komentuje restaurator i dodaje, że spodziewa się, iż jego biznes może utracić nawet 40 proc. zysku po wprowadzeniu zakazu. Aby ratować restaurację, zdecydował się na dodawanie większej ilości mięsa do menu. Okazuje się również, że wielu wielbicieli kuchni japońskiej nie wiedziało, że Hongkong planuje podjąć decyzję o ograniczeniu importu żywności z Japonii. - Trochę się martwię, ale zdecyduję się nadal jeść sushi. Rząd Hongkongu powinien mieć bardzo ścisłą kontrolę nad importem owoców morza. Będą przeprowadzać wiele testów i zakazywać tych, które uznają za problematyczne - mówi 30-letni dyrektor ds. reklamy. Nie każdy jednak decyduje się na przystawanie przy swoich kulinarnych upodobaniach. 30-letni ratownik przekazał, że zamiast kuchni japońskiej, ukierunkuje się na inną. - Boję się. Postaram się jeść mniej, ale japońskie jedzenie jest naprawdę dobre - podkreślił. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!