Tymczasem amerykański minister handlu Carlos Gutierrez, z pochodzenia Kubańczyk, jest pewien, że choroba Castro, to już początek końca rewolucji kubańskiej. Gutierrez powiedział w czwartek: "Nadchodzi chwila prawdziwej transformacji w kierunku autentycznej demokracji" na Kubie. Wbrew dominującemu w Waszyngtonie i wśród emigracyjnych przywódców kubańskich na Florydzie przeświadczeniu, iż choroba Castro zapoczątkowała szybką transformację polityczną na Kubie, wielu ekspertów i niektórzy liderzy opozycji antycastrowskiej zachowują w tej kwestii znaczny sceptycyzm. Po trwającym niemal pół wieku okresie przywództwa Castro, który tymczasowo zrzekł się władzy, sam jest świadkiem tego jak stosuje się jego własną formułę sukcesji na Kubie - pisze hawański korespondent hiszpańskiej agencji EFE. Mimo całkowitego milczenia, jakie otacza pooperacyjną rekonwalescencję kubańskiego przywódcy - stan jego zdrowia ogłoszono "tajemnicą państwową - i milczenia Raula Castro, który nie pokazał się publicznie od objęcia najwyższych funkcji w państwie, atmosfera spokoju w jakiej nastąpiło tymczasowe przekazanie władzy, zdaje się potwierdzać, że wszystko było świetnie z góry przygotowane - podkreśla EFE. Według jednego z najbardziej znanych liderów opozycji kubańskiej, umiarkowanego polityka Eloya Gutierreza Menoyo, 90 procent ludności Kuby chce zmian, ale pragnie, aby był to powolny i nie destabilizujący proces. Prognozy USA dotyczące szybkich zmian na wyspie podważa również Philip Peters z amerykańskiego instytutu badawczego Lexingtona, który wskazał w czwartek na solidną tradycję waszyngtońskich błędnych ocen sytuacji na Kubie i wynikających z nich pomyłek w działaniu. - Stany Zjednoczone - powiedział ekspert - mogą teraz, po 47 latach, dokonać bilansu całkowitej porażki ich prób obalenia reżimu Castro. Od końca ubiegłego roku można było obserwować ostatnie etapy konstruowania przez kubańskiego dyktatora mechanizmu swej własnej sukcesji. Sam Fidel Castro podkreślił w przemówieniu wygłoszonym pod koniec 2005 roku konieczność zagwarantowania kontynuacji socjalizmu i rewolucji po jego odejściu. W grudniu minister spraw zagranicznych Felipe Ramon Perez Roque, jeden z wybranych do ekipy mającej tworzyć trzon rządu tymczasowego na wypadek choroby lub śmierci Castro, wykorzystał uroczystość zamknięcia sesji parlamentu, aby podkreślić konieczność uratowania rewolucji w przypadku śmierci Fidela Castro. - Śmierć wodza naczelnego - powiedział - pozostawi próżnię, której nikt nie wypełni, ale którą musimy wypełnić wszyscy jako naród kubański. Jednocześnie rozpoczęto umacnianie Komunistycznej Partii Kuby, jedynej legalnej partii na wyspie, jako najwyższej siły przewodniej w społeczeństwie i państwie, zgodnie z kubańska konstytucją. W kwietniu tego roku Biuro Polityczne KP Kuby postanowiło przywrócić instytucję sekretariatu Biura Politycznego, zlikwidowanego w 1991 roku, organu powołanego do prawidłowego stosowania polityki kadrowej partii i innych instytucji społeczeństwa. W czerwcu oficjalne media kubańskie poświęciły nadzwyczaj wiele miejsca 75-leciu urodzin Raula Castro i popularyzacji tego lidera, pozostającego dotąd w cieniu swego brata. W swej książce "Sto godzin z Fidelem", napisanej przez hiszpańskiego dziennikarza Ignacio Ramoneta, kubański przywódca wyrażał przekonanie, że w przypadku jego śmierci parlament wybierze Raula, aby powierzyć mu ster państwa. Fidel Castro przyznawał jednocześnie, że zważywszy podeszły wiek jego brata nowe pokolenia będą odgrywały zasadniczą rolę w kontynuowaniu rewolucji. Raul Castro ma 75 lat i jest to przeciętny wiek członków kubańskiego kierownictwa. Na Kubie trwają uliczne manifestacje poparcia dla Fidela Castro, z których wiele ma niewątpliwie spontaniczny charakter. Solidarność z Castro demonstrują antyamerykańscy przywódcy Wenezueli i Boliwii, a także umiarkowana lewica i przywódcy Argentyny, Brazylii czy Gwatemali oraz politycy z wielu innych krajów kontynentu. - Domagamy się, aby rząd Stanów Zjednoczonych okazał poszanowanie dla suwerenności Kuby - zdeklarowała w swym liście grupa lewicowych laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, wśród nich słynny południowoafrykański arcybiskup Desmond Tutu. USA wielokrotnie podkreślały, ze nie zamierzają dokonywać inwazji wyspy. Po ogłoszeniu w Hawanie tymczasowego przekazania władzy Raulowi Castro, Waszyngton wystąpił z propozycją udzielenia poważnej pomocy finansowej Kubańczykom, którzy wybiorą demokrację. Prezydent George W. Bush obiecał przeznaczyć 60 mln dolarów na zakładanie partii demokratycznych na Kubie. Rzecznik Białego Domu Tony Snow zastrzegł jednak w czwartek, że ze strony amerykańskiej nie oczekuje się w tej chwili zmian politycznych na Kubie. Według Dana Eriksona, analityka organizacji Dialog Międzyamerykański, problemem nie jest już, jak pozbyć się Fidela Castro, ale jak nie dopuścić do umocnienia się Raula u władzy.