Anastazja zaginęła 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w hotelu. Kilka dni później lokalne media poinformowały, że znaleziono ciało Polki. Znajdowało się ono około kilometra od domu Salahuddina S. - 33-latka z Bangladeszu, zatrzymanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, gdzie znaleziono telefon 27-latki. Z doniesień greckich mediów wynikało, że Polka przed zaginięciem miała skontaktować się przez komórkę ze swoim chłopakiem, który również mieszkał na Kos. Po 22:30 Anastazja miała do niego zadzwonić i powiedzieć, że jest pijana, a któryś z napotkanych mężczyzn odwiezie ją do pokoju hotelowego na motocyklu. Wyrok ws. śmierci 27-letniej Anastazji. Dożywocie dla mężczyzny z Bangladeszu W toku śledztwa wyszło na jaw, że 33-latek był ostatnią osobą, którą Polka spotkała przed zaginięciem. Również partner Polki, z którym była od 10 lat, został przesłuchany. Policja chciała wyjaśnić relację pomiędzy parą po zbadaniu odnalezionego w sobotę telefonu ofiary i wiadomościami, jakie wymieniała z partnerem. - Nie znamy mężczyzny z Bangladeszu, którego aresztowali w związku ze sprawą Anastazji. Nie był ani przyjacielem, ani znajomym z pracy - miał powiedzieć partner zamordowanej kobiety, cytowany przez portal ieidiseis.gr. Ciało Anastazji zostało znalezione 18 czerwca 2023 roku. Służby ustaliły, że kobieta została uduszona. Wcześniej 27-latka miała być torturowana i wykorzystana seksualnie. "Kobieta była skuta kajdankami" - informował grecki portal Ethnos. Banglijczykowi postawiono trzy zarzuty - gwałtu, porwania i zabójstwa, jednak nie przyznał się on do winy. Według greckich śledczych działał sam. Po przeszukaniu jego mieszkania okazało się, że 33-latek posiadał bilet do Włoch. Według policji planował uciec z kraju, ponieważ zakupu dokonał wkrótce po zaginięciu Polki. Śmierć Anastazji na Kos. Jej matka zjawiła się na procesie Jak podaje portalu Dimokratiki, mężczyzna został uznany za winnego "uprowadzenia podstępem, w wyniku którego pozostawił inną osobę w stanie pozbawienia wolności, oraz umyślnego spowodowania śmierci". Za swój czyn został skazany na dożywocie, a dodatkowo na 13 lat pozbawienia wolności. 33-latek do końca procesu przekonywał, że jest niewinny, jednak nie udało mu się przekonać sądu - zaznaczył portal Rodiaki. Proces w sprawie śmierci Polki w 2023 roku ruszył na Kos w poniedziałek. Rozprawa została odroczona do piątku. Na miejscu była matka ofiary. Zeznania złożyli m.in. policjanci prowadzący sprawę. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!