Asbjørg Nesje jest dwukrotną mistrzynią świata w Døds - ekstremalnej odmianie skoków do wody. Dyscyplina, która ma swoje początki Norwegii w odmianie "klasycznej" polega na wybiciu się z platformy i jak najdłuższego utrzymania poziomej pozycji bez wykonywania obrotów i akrobacji. Sędziowie oceniają m.in. jakość rozbiegu, fazę lotu i lądowanie. By uniknąć poważnych obrażeń zawodnicy tuż przed uderzeniem w wodę przyjmują pozycję embrionalną. Istnieje również konkurencja freestyle, gdzie sędziowie oceniają akrobacje wykonane podczas "lotu". Kanał Nesje na TikToku śledzi ponad 250 tys. osób, a jej najpopularniejszy nagranie obejrzano ponad 42 mln razy. Na materiale widać, jak kobieta skacze z platformy ustawionej na wysokości 24,8 metrów - ustanowiła tym rekord świata kobiet. Rekord mężczyzn wynosi 31,3 metra. Dla porównania - olimpijska platforma skoków do wody ma 10 metrów wysokości. Widzowie w szoku. "Zabolało mnie" Choć przy większości filmów z "death diving" widzowie są informowani, że skoki są wykonywane przez profesjonalistów i nie powinno się ich naśladować, to komentujący nie mogą uwierzyć, że podczas bicia rekordu Nesje nie odnosi żadnych obrażeń. "Ona żyje?", "świetny pomysł na wózek", "to ryzyko złamania kręgosłupa", "skoczyła i to mnie zabolało" - piszą widzowie. "Nigdy nie czułam się lepiej" - zapewniła zawodniczka skomentowała zawodniczka, pokazując ten sam skok z innego ujęcia. Widać na nim, jak o własnych siłach podpływa do motorówki. Niebezpieczny trend? Pojawiają się wątpliwości Jak wyjaśnia "New York Post" nagrania wyczynów sportowców "zahipnotyzowały" widzów. Akrobacje Nesje i innych sportowców obejrzano łącznie 250 mln razy. Jednocześnie dziennikarze przytaczają obawy niektórych użytkowników i wskazują, że trend może zakończyć się tragicznie, jeśli sportowców zaczną naśladować osoby bez odpowiedniego doświadczenia i przygotowania. Czytaj też: Prawnik z TikToka: Uczeń, który zna swoje prawa w szkole, umie o nie zawalczyć