Chęć nagrania "idealnego wideo do mediów społecznościowych" przeważyła nad rozsądkiem, co doprowadziło do tragicznej śmierci 27-latka. "New York Post" informuje, że mężczyzna mieszkający na co dzień w amerykańskim stanie Indiana, zginął podczas wycieczki do Portoryko. Wyjaśniono, że 27-latek chciał nakręcić film, który później planował umieścić na TikToku. Niestety, podszedł zbyt blisko krawędzi klifu w pobliżu latarni morskiej w Cabo Rojo, i spadł ze znacznej wysokości. Jego kuzyn, który był świadkiem tego tragicznego zdarzenia mówił, że "wielokrotnie ostrzegał go, aby nie zbliżał się do krawędzi klifu". Ten jednak nie posłuchał ostrzeżeń. Służby ruszyły do akcji Chwilę po tym, jak 27-latek spadł z klifu, jego kuzyn zawiadomił służby - te rozpoczęły akcję poszukiwawczą. Zadysponowano do niej helikoptery i łodzie ratunkowe. Ciało mężczyzny udało się odnaleźć nurkom na drugi dzień w podwodnej jaskini. Stwierdzono, że zginął na skutek rozległych urazów głowy. - Wyrażamy nasze najszczersze kondolencje rodzinie i bliskim - powiedział kapitan straży przybrzeżnej José E. Díaz w oświadczeniu. - Doceniamy wysiłki wszystkich służb ratowniczych straży przybrzeżnej, policji i agencji partnerskich, zwłaszcza jednostki nurkowej Biura Zarządzania Kryzysowego, która była w stanie zlokalizować ciało pana Garaya w tak bardzo niedostępnym i wymagającym środowisku - mówił dowódca Coast Guard Sector San Juan.