Do incydentu doszło 25 września na lotnisku Schiphol. O godzinie 17:05 miał z niego wystartować samolot linii easyJet lecący do Manchesteru. Jednak, jak podaje dziennik "The Sun", wejście na pokład zostało opóźnione o około pięć godzin. Wściekli pasażerowie relacjonowali, że załoga tłumaczyła ten fakt "trudnościami technicznymi", jednak dopiero później okazało się, co tak naprawdę się wydarzyło. - W końcu pilot wyszedł i powiedział nam, że w kokpicie ukąsił go komar, więc zażądał dokładnego wyczyszczenia całego samolotu na wypadek większej liczby insektów - powiedziała jedna z pasażerek tego lotu, cytowana przez gazetę. Rzecznik easyJet komentuje Rzecznik easyJet potwierdził, że samolot został opóźniony ze względu na konieczność dodatkowego czyszczenia samolotu po "znalezieniu w kabinie pilota owadów". - W żadnym momencie zdolność załogi do wykonania lotu nie została zagrożona, a kapitan podjął decyzję o wykonaniu lotu natychmiast po rozwiązaniu problemu - oświadczył. Linia tłumaczyła, że "bezpieczeństwo i dobre samopoczucie" zarówno pasażerów, jak i załogi jest ich "najwyższym priorytetem". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!