Obecna pogoda nie rozpieszcza urlopowiczów po obydwóch stronach Odry. Gdy deszczowe chmury i chłodny wiatr nie pozwalają godzinami wylegiwać się na plaży, to pozostaje porozglądać się za innymi dostępnymi atrakcjami lub poszukać czegoś smacznego do jedzenia. W kryzysowych czasach trudno jednak o beztroskie trwonienie pieniędzy. Na czasie jest porównywanie i oglądanie grosza z obu stron przed każdym wydatkiem. Polscy turyści, którzy na wakacje udali się do Niemiec, a już rok temu było ich rekordowo dużo, z pewnością nie odmówią sobie szybkiego przeliczenia cen z euro na złotówki i porównania cen. Polska redakcja Deutsche Welle skonfrontowała ceny w polskim i niemieckim Lidlu. Za koszyk podstawowych produktów zapłaciła w Niemczech niespełna 10 złotych więcej. Zbliżonych do siebie cen nie brakuje również w innych miejscach. Za pizzę w niemieckich nadmorskich kurortach trzeba zapłacić zaledwie o 1 lub 2 euro więcej niż w ośrodkach wypoczynkowych po polskiej stronie. Jeszcze bardziej zdziwi się ktoś, kto pomimo braku upałów wybierze się na letni basen w Berlinie. Taka przyjemność kosztuje w stolicy Niemiec 5,50 euro, czyli ok. 24 zł. Szczególnie warszawiacy powinni przyklasnąć takiej ofercie. Za ochłodę w stołecznych basenach trzeba bowiem zapłacić od 40 do 50 zł. Inflacja się rozjechała Dlaczego ceny wielu produktów i usług w Polsce i w Niemczech ostatnio tak się do siebie zbliżyły? Dr Jan Scherer, ekonomista z Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) wskazuje przede wszystkim na różnice w tempie inflacji. Ekspert w rozmowie z Deutsche Welle zauważa, że już w 2019 roku wskaźniki dla Niemiec i Polski zaczęły się rozjeżdżać na niekorzyść tego drugiego kraju. Od rozpoczęcia wojny w Ukrainie kraje te zmagają się już z bardzo różną dynamiką wzrostu cen. W Polsce jeszcze w lutym inflacyjne słupki sięgały 18,4 proc., gdy w Niemczech wskazywały wartość o ponad połowę mniejszą, bo 8,7 proc. - Jeśli ten wskaźnik przez długi czas jest na znacznie wyższym poziomie, skutkuje to szybszym wzrostem cen w Polsce - tłumaczy Jan Scherer. O dokładniejsze przyczyny takich różnic w inflacji dopytujemy w Warszawie. Katarzyna Dębkowska, ekspertka Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), zwraca uwagę przede wszystkim na rosnące koszty zatrudnienia. Z analiz przeprowadzanych przez PIE wynika, że aż 3/4 polskich przedsiębiorstw w ubiegłym roku podniosło ceny, a wśród głównych powodów, obok wzrostów cen komponentów oraz wyższych cen energii, podano właśnie wzrost kosztu pracownika. - Firmy nie chcą tracić rąk do pracy, więc są zmuszane do podwyższania płac. Przy okazji podnoszą też ceny - ekonomistka PIE tłumaczy w rozmowie z Deutsche Welle. Im dalej w las... Nasi rozmówcy przyznają, że za konkretnymi różnicami może kryć się mnóstwo czynników, a specyfika ekonomiczna Niemiec i Polskie jest bardzo różna. Ważne są kwestie popytu i podaży na dany produkt i usługi, ale także różnice walutowe. To, czy korzysta się z euro czy ze złotego, ma znaczenie np. podczas importu produktów z zagranicy. Uwzględnić należy także krajowy system podatkowy i ilość oraz wysokość subwencji. - Bazowy koszt wytworzenia produktu może być w Polsce niższy, ale przed trafieniem do sklepu może zmienić się właśnie z powodu podatków lub subwencji - tłumaczy Jan Scherer. I właśnie obfitym wsparciem ze strony samorządów ekspert DIW tłumaczy niskie ceny wejścia na basen w Berlinie. - Tego rodzaju miejsca są w Niemczech bardzo mocno dofinansowane. Jeśli baseny byłyby prowadzone na czysto wolnorynkowych zasadach, opłaty za wstęp musiałyby być znacznie wyższe - dodaje. Przyzwolenie na podwyżki Przyczyn obecnych wzrostów cen po polskiej stronie należy doszukiwać się także w psychologii społecznej, a nie tylko twardych ekonomicznych wyliczeniach. Katarzyna Dębkowska zwraca uwagę na specyficzny czas, jakim są wakacje. - Przy cenach sezonowych trzeba uwzględnić, że w Polsce okres wakacyjny trwa tylko dwa miesiące - podkreśla ekspertka PIE. - W tym czasie istnieje pewne społeczne przyzwolenie na podwyższanie cen - tłumaczy. Na taką tolerancję nie mogą już liczyć niemieccy przedsiębiorcy, gdzie klient tradycyjnie wymaga, aby produkt lub usługa były równocześnie i dobre i tanie. - Historycznie patrząc ceny produktów spożywczych w Niemczech były i są w porównaniu do innych krajów niskie - podkreśla Jan Scherer. Wynika to z wielkości rynku i agresywnej konkurencji pomiędzy koncernami spożywczymi. - W kryzysie w Niemczech zmniejszyły się głównie marże sprzedawców. Większa podwyżka cen to za duże ryzyko odpływu klientów do handlowych rywali. Pierwsze jaskółki Czy zatem trzeba się już przyzwyczaić, że ceny po obydwóch stronach Odry będą różnić się przede wszystkim walutą, a już nie realną wartością? Katarzyna Dębkowska sugeruje, żeby nie porównywać tylko cen po obydwóch stronach Odry a sprawdzać raczej, jaką część zarobków faktycznie trzeba w Polsce przeznaczyć na jedzenie. - Jeśli ta relacja się zmniejszy, będzie to oznaczało poprawę jakości życia - wskazuje. A w tej kwestii nad Wisłą pojawiają się pierwsze jaskółki lepszej koniunktury. W czerwcu wzrost wynagrodzeń w Polsce w końcu po blisko roku był większy niż wskaźnik inflacji. A prognozy PIE przewidują, że ten trend będzie się w bieżącym i przyszłym roku tylko umacniał. Łukasz Grajewski, Redakcja Polska Deutsche Welle