Co piąty nauczyciel w trakcie wakacji dorabia do pensji - wynika z ankiety Głosu Nauczycielskiego. Odpowiedziało na nią 4245 osób, z czego 894 przyznało się do podejmowania dodatkowych prac w trakcie urlopu. - To dużo - komentuje Interii Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Nauczyciele dorabiają, bo ich wynagrodzenia są bardzo niskie. To w szczególności dotyczy młodych osób, których pensja jest tylko o 90 zł wyższa od płacy minimalnej w naszym kraju. Jeśli chcą pracować w tym zawodzie, muszą szukać dodatkowego źródła zarobku, to przykra konieczność - dodaje rzeczniczka ZNP. I zaznacza, że dorabiają nie tylko młodzi. - Mamy wysoką inflację, koszty utrzymania rosną. Nauczycielom nie wystarcza czasami na rachunki - dodaje. - Ostatnio zwróciła się do nas z prośbą o pomoc nauczycielka, która pracowała w zawodzie tylko dlatego, że mieszkała z emerytowanymi już rodzicami. Po śmierci ojca z jej pensji i emerytury mamy nie jest w stanie opłacić rachunków. Ona jest w dramatycznej sytuacji. My jako ZNP udzielamy pomocy takim osobom. I w tym roku mamy rekordowo dużo próśb o taką pomoc. Odnotowaliśmy stuprocentowy wzrost takich wniosków - przekazała nam Magdalena Kaszulanis. Pomoc kuchenna Natalia* dorabia w sezonie letnim w kuchni hotelowej. Pracuje jako pomoc kuchenna - przez sześć tygodni, po 10 godzin dziennie. Robi tak od sześciu lat. - Wszystko po to, abym zimą mogła opłacić prąd i opał. Z pensji wiejskiego nauczyciela nie jest to możliwe. Podkreślam, wiejskiego, ponieważ nie wiem skąd brane są w mediach kwoty zarobków nauczycieli. Może w miastach są jakieś większe dodatki? Ja, nauczyciel dyplomowany, po 30 latach pracy, z sześcioma kierunkami studiów, za chwilę będę na równi z najniższą krajową. To jest żenada - komentuje nauczycielka. Wcześniej w czasie wakacji była też opiekunem kolonijnym. Zawsze jakoś w tym czasie dorabiała. - Jestem czasami rozżalona, często wściekła, że tyle lat się uczyłam, studiowałam, doskonaliłam swój warsztat pracy i nadal to robię, a nasz rząd tego nie docenia, wręcz gardzi nauczycielami i szczuje innych przeciwko nam. A za naszą pracę daje jałmużnę. Lubię to co robię, ale jest coraz trudniej. To jest walka o przetrwanie - ocenia Natalia. Dodatkowe kursy i półkolonie Agnieszka zaczęła szukać dodatkowego źródła zarobku dopiero w tym roku. - Muszę córkę na studiach w Warszawie utrzymać. Z mojej pensji nie jest to możliwe. Założyłam działalność, żeby dorobić - prowadzę kursy językowe. A że w wakacje one się nie odbywają, a ja muszę opłacić czynsz lokalu, zdecydowałam się organizować półkolonie - mówi Interii. Przez osiem godzin dziennie prowadzi warsztaty tematyczne i organizuje dzieciom wycieczki. Co czuje pracując w trakcie urlopu? - Czuję się z tym podle. Wolałabym odpocząć - komentuje. Półkolonie organizuje też Dagmara. Jest trenerką i nauczycielką wychowania fizycznego od ponad 20 lat. - W wakacje pracuję odkąd pamiętam. Gdy zaczynałam pracę w zawodzie, była to absolutna konieczność, ponieważ pensja była tak mizerna, że bez pomocy rodziców i dodatkowej pracy nie byłabym w stanie się utrzymać - mówi Dagmara. Dorabiała też w roku szkolnym przy różnych projektach sportowych, pracując nawet po 12 godzin dziennie. - Teraz dodatkowa praca w wakacje wynika raczej z tego, że chcę to robić. Mamy atrakcyjną i niedrogą ofertę. Pieniądze to tylko dodatkowy argument, żeby się tym zajmować - wskazuje nauczycielka. Jednocześnie ocenia: - Gdybym jednak to wszystko miała przeliczyć na liczbę godzin, to w każdym innym zawodzie byłabym pewnie milionerką. Nie tylko w Polsce Iwona* jest anglistką, w edukacji publicznej pracuje od 10 lat. - Dorabianie ma u mnie charakter cykliczny. Co roku biorę udział w obozach, w tym roku będę kierownikiem. Biorę też doraźne prace biurowe, wprowadzam dane do systemów, robię też tłumaczenia i nie tylko na język angielski, ale i na inne obce. Te zlecenia dostaję zazwyczaj od osób, które znam - podkreśla nauczycielka. Rozmawiamy jeszcze z Kasią, która już nauczycielką nie jest, ale przez lata dorabiała do nauczycielskiej pensji. - Byłam opiekunką na około 16 obozach letnich i zimowych. Jednego roku przez pięć tygodni prowadziłam pensjonat w Krynicy Morskiej. Spędziłam również miesiąc w Hiszpanii pracując w wietnamskiej restauracji - wymienia Kasia. W wakacje dwa lata temu wyjechała do pracy w Holandii. - W planie miałam dwa miesiące pracy i zwiedzanie. Wtedy właśnie, po miesiącu lekkiej fizycznej pracy w magazynie warzyw i owoców, dotarło do mnie, że lepiej zarabiam, jestem mniej zmęczona, szczęśliwa. I podjęłam decyzję, żeby zostać. To była najlepsza decyzja w moim życiu - mówi była nauczycielka. I komentuje: - To przykre, że ciężko pracując przez cały rok, musiałam jeszcze dorabiać w czasie urlopu. Obowiązki w szkole a dodatkowa praca. "Nikt inny nie bierze urlopu, żeby dorobić" Nauczyciele otrzymują wynagrodzenie w trakcie wakacji. Wyjaśniają, że w tym czasie mają też obowiązki w szkołach, choć nie przez cały czas. Po zakończeniu roku szkolnego często odbywają się rady pedagogiczne, które zazwyczaj kończą się jeszcze w czerwcu. Od 15 sierpnia muszą być do dyspozycji dyrekcji. Czasami nawet w lipcu czy sierpniu mają dodatkowe dyżury - na egzaminach poprawkowych czy podczas rekrutacji. Ale o tym wiedzą wcześniej. Agnieszka komentuje: - Tak ustawiłam termin półkolonii, aby nie kolidowały z dyżurami w pracy. Iwona dodaje: - Mamy 56 dni urlopu, który nam przysługuje. I co ważne, w to wliczają się weekendy. Można więc łatwo policzyć, że tak naprawdę mamy tylko kilka dni więcej wolnego w porównaniu do osób zatrudnionych na umowie o pracę. To jest nasze prawo do urlopu, który pobieramy w okresie letnim. I wtedy możemy sobie dorobić. - Z mojej perspektywy wygląda to tak, że nikt z moich znajomych pracujących w innych zawodach nie bierze urlopu po to, żeby sobie w tym czasie pracować - zauważa Iwona. - Cóż mamy zrobić? Nie mamy zbyt dużego wyboru. Albo dorobimy do tych niskich pensji, albo będziemy się wyginać, żeby móc wyżyć tylko na nich - podsumowuje. *Imiona tych bohaterek zostały zmienione.