Według "FT" już po pierwszych niepowodzeniach związanych z inwazją w Ukrainę rosyjskie służby - wywiad wojskowy GRU, Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) i Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) - "przegrupowały się i zmodyfikowały swoje metody szpiegowskie, by zwiększyć szanse konwencjonalnych operacji militarnych Rosji". Niezmienne pozostały jednak cele: wykradzenie zachodnich sekretów, pogłębianie podziałów wewnątrz NATO i osłabienie wsparcia dla Ukrainy. - Te działania są równie intensywne lub nawet intensywniejsze niż podczas zimnej wojny - ocenił w rozmowie z dziennikiem jeden z oficerów zachodniego wywiadu. - Wróciła zabawa w kotka i myszkę - dodaje. - Rosyjski wywiad to ogromna machina, która znów robi to, co zawsze - twierdzi kolejny rozmówca "FT". Coś jednak uległo zmianie. Chodzi o angażowanie w operacje szpiegowskie cudzoziemców. Szpiedzy Rosji na całym świecie. Mogą tego nie wiedzieć Jak podkreśla "FT" Rosja zaczęła znacznie intensywniej sięgać po "pośredników" w działaniach wywiadowczych i angażuje cudzoziemców działających w polityce, biznesie czy przestępczości. Zdaniem przedstawicieli wywiadu te osoby mogą nawet nie być świadome, że pracują dla Rosjan. Po prostu wykonują zlecenia, za które otrzymują pieniądze. Przed wybuchem wojny w Ukrainie, było inaczej - wtedy szpiegami byli głównie Rosjanie. Teraz Rosjan musi sięgać po obywateli, którzy wyjechali z kraju wcześniej. Władza ma stosować wobec nich naciski na przykład wywierając presję na ich bliskich, którzy zostali w kraju. Działania szpiegowskie po ataku na Ukrainę. "Są plusy i minusy" Źródła w wywiadzie powiedziały "FT", że operacje prowadzone zdalnie, czy przez świeżo zwerbowanych pośredników, mają dla Moskwy plusy i minusy. Pośrednicy "mogą być skuteczni w takich działaniach jak kradzież tajemnic handlowych, organizowanie systemu omijania sankcji nałożonych na eksport czy penetracja sieci komputerowych". Z drugiej strony tacy szpiedzy są "trudni do kontrolowania". Aby temu zaradzić, w GRU zaczęto werbować agentów bez przeszłości w armii, którzy mogliby niepostrzeżenie przedostać się do docelowych krajów i nawiązać w nich kontakty osobiste. "Stary" model działalności - agentów działających pod przykrywką służby dyplomatycznej - istnieje w krajach tradycyjnie neutralnych, jak Szwajcaria i Austria. Źródła w strukturach bezpieczeństwa obu krajów powiedziały "FT", że takich agentów wciąż jest około 150. Źródło: "Financial Times" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!