"W związku z dużą kadrową rezerwą Grupa Wagnera nie ma w tej chwili pilnej potrzeby, by przyjmować nowych rekrutów. Regionalne ośrodki rekrutacyjne Grupy Wagnera zostają zawieszone na czas nieokreślony" - podano w serwisie Telegram na kanale członków armii Jewhenija Prigożyna. Ostatnie ogłoszenie "o pracę" w Grupie Wagnera opublikowano na początku czerwca, przed jednodniowym marszem na Moskwę. Jak wtedy informowano, "pracy jest dużo". Chętni musieli mieć od 22 do 50 lat, mogli liczyć na wynagrodzenie w wysokości 240 tys. rubli oraz "premię za wyniki". Grupa Wagnera miała zapewniać nowym najemnikom także "nowoczesną odzież roboczą, najlepszy sprzęt i pracę w zespole nastawionym na zwycięstwo". Grupa Wagnera na Białorusi. Wagnerowcy przesunęli się w kierunku "przesmyku suwalskiego" Po jednodniowym marszu na Moskwę najemnicy z Grupy Wagnera zostali przeniesieni na Białoruś. W ubiegłym tygodniu Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z Władimirem Putinem miał informować, że wagnerowcy "chcą wybrać się na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa". W związku z obecnością najemników z Grupy Wagnera na Białorusi i informacjami o pojawieniu się ich niedaleko Grodna, wzmocniona została obrona na wschodniej granicy Polski. W sobotę podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki przekazał, że około 100 najemników znajduje się obecnie w okolicy "przesmyku suwalskiego". - Na pewno jest to krok w kierunku dalszego ataku hybrydowego na polskie terytorium. Będą pewnie przebrani za białoruską straż graniczną i będą pomagali nielegalnym imigrantom przedostać się na terytorium Polski, zdestabilizować Polskę, ale przypuszczalnie będą się też starali przeniknąć do Polski udając nielegalnych imigrantów, a to stwarza dodatkowe ryzyka - mówił Morawiecki. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!