Putin ostrzega Łukaszenkę
Kreml wyciąga "Ojczulka" z piekła - pisze rosyjski "Kommersant", komentując wizytę Aleksandra Łukaszenki w Moskwie. Białoruski prezydent przyjechał do Rosji, by ustalić z Władimirem Putinem zasady integracji.
Według "Kommersanta", gospodarz Kremla chce wyjaśnić "Ojczulkowi" Białorusinów - jak lubi się nazywać Łukaszenka - że w Mińsku dojrzewa "chabrowa rewolucja" i jedynym sposobem na utrzymanie władzy jest jak najszybsze podporządkowanie się Białorusi Rosji.
Do tej pory głównym punktem nieporozumień między Łukaszenką a Putinem było to, na jakich zasadach ma dojść do zjednoczenia. Białoruski przywódca domagał się równouprawnienia, choć jego kraj jest o wiele mniejszy i słabszy ekonomicznie od Rosji. Teraz - według "Kommersanta" - Kreml chce przekonać Łukaszenkę, że musi pójść na ustępstwa.
W podobnym tonie wypowiada się brytyjski "The Times". Według dziennika, po serii kolorowych rewolucji w Gruzji, na Ukrainie i w Kirgistanie dla obu przywódców utworzenie wspólnego rosyjsko-białoruskiego państwa jest metodą na pozostanie u władzy i oddalenie zagrożenia rewolucyjnego.
Przedstawiciele rosyjskich władz już piszą projekt przyszłej konstytucji. Dokument ten ma być przedstawiony obu przywódcom jesienią. W przyszłym roku władze w Mińsku zastąpiłyby białoruskiego rubla rosyjskim. Potem byłyby wybory na prezydenta Federacji, w których mógłby startować i Putin, i Łukaszenka. Obaj politycy muszą tylko uzgodnić podział stanowisk.
Proces integracji Rosji i Białorusi ma trwać nie dłużej niż dwa lata.