Tegoroczne przemówienie prezydenta Federacji Rosyjskiej jeszcze przed rozpoczęciem wywoływało ogrom emocji wśród ekspertów i analityków. Rosyjskie media opozycyjne wskazywały, że Władimir Putin może nie pojawić się na Placu Czerwonym, a jedynie wygłosić przemówienie poprzez wideokonferencję. Rzeczywistość okazała się inna. Prezydent Rosji pojawił się na placu i wygłosił wyjątkowo krótką mowę. Zdaniem polskich ekspertów wydarzenie należy jednak określać jako wyjątkowo przewidywalne. "Przemówienie było krótkie, bez 'fajerwerków'. Nic nowego nie było też w katalogu zarzutów stawianych państwom zachodnim" - napisała Anna Maria Dyner, analityk PISM. Propaganda i dezinformacja Przewidywalność w przemówieniu Władimira Putina zauważył także Michał Marek, ekspert ds. przeciwdziałania dezinformacji, Założyciel Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa. Jego zdaniem w krótkim wystąpieniu prezydent Federacji Rosyjskiej przypomniał najważniejsze tezy rosyjskiej propagandy w sprawie wojny w Ukrainie oraz sytuacji międzynarodowej. "Zły zachód niszczy pamięć o bohaterach i wychwala nazizm... Zachód zebrał nazistowskie zło z całego świata i chciał zaatakować Rosję..." - wymieniał. Słabość rosyjskiej armii Bardzo dużo komentarzy pojawiło się także w kontekście parady i prezentacji rosyjskiego sprzętu wojskowego. Zdaniem ekspertów był to pokaz ogromnej słabości rosyjskiej armii i potwierdzenie poważnych braków. "Dzisiejsza parada czy raczej parodia przejdzie do historii. Słownie: jeden T-34, brak pokazów lotniczych i Łukaszenka, ewidentnie schorowany, który ledwo chodzi i zastanawia się co on tam robi" - napisał Bartłomiej Wypartowicz z redakcji Defence24.pl.