Próba podpalenia u sąsiada Polski. Trop wiedzie do naszego kraju
Nowe informacje ws. udaremnionej próby podpalenia w czeskiej Pradze. Jak donoszą tamtejsze media, zatrzymany mężczyzna przybył do Czech z Polski i to w naszym kraju miał otrzymać od anonimowego Rosjanina swoje "pierwsze zadanie", a także zapłatę.

Do zatrzymania 26-letniego mężczyzny doszło 6 czerwca w związku z próbą podpalenia autobusów miejskich. Kolumbijczykowi zarzucono udział w akcie terrorystycznym, za co grozi mu od 12 do 20 lat więzienia, a nawet dożywotnie pozbawienie wolności. Sąd zdecydował o areszcie dla podejrzanego - informowały władze 10 czerwca.
Jak na konferencji prasowej wskazywał premier Czech, "są rosnące dowody na zaangażowanie rosyjskiego wywiadu w ataki w całej Europie". Ocenił, że i w przypadku próby podpalenia w Pradze to "najprawdopodobniej Rosja jest odpowiedzialna".
Próby podpaleń w Czechach, w tle Rosja. Trop wiedzie do Polski
W tym kontekście premier Petr Fiala po Radzie Bezpieczeństwa Państwa mówił o działaniach kierowanych z Moskwy, wskazywał także na inne przykłady pożarów w Europie, w tym m.in. w Polsce. Jak się teraz okazuje, polski wątek może mieć ze sprawą zdecydowanie ściślejszy związek.
Z nowymi szczegółami w sprawie przychodzi bowiem czeski "Denik N". Jak czytamy, zatrzymany Kolumbijczyk przed dokonaniem próby podpalenia miał przebywać w Polsce. "To właśnie tam otrzymał swoje pierwsze zadanie od anonimowego Rosjanina, który miał być powiązany ze służbami specjalnymi" - czytamy. Mężczyzna miał zostać opłacony gotówką, także w naszym kraju.
"Denik N" opisuje, że najnowsze ustalenia poczynił po rozmowie z czterema uczestnikami zamkniętego posiedzenia komisji ds. bezpieczeństwa, podczas którego informacje takie przekazać mieli członkom gremium przedstawiciele policji i służb.
Alarm w Czechach po zatrzymaniu. Zaostrzono środki bezpieczeństwa
Według informatorów dziennika, którzy poprosili o anonimowość, podejrzany nie przyleciał do Pragi bezpośrednio z Kolumbii. Jego pierwszym celem miała być Warszawa. Ustalono też, że mężczyzna miał utrzymywać kontakt z Rosjanami poprzez popularną w tym kraju platformę społecznościową Telegram.
Po uzyskaniu informacji o ryzyku przeprowadzenia ataku oraz ujęciu domniemanego sprawcy w całych Czechach wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. O sytuacji poinformował szef czeskiego MSW Vit Rakuszan.
Alert objął miejsca publiczne, centra handlowe, środki transportu i dworce kolejowe. Podjęte działania miały mieć związek z podejrzeniem o możliwość ataku terrorystycznego.
Źródła: "Denik N", Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!