Prezydent, który się Putinowi nie kłaniał
Rok po wyborach dwie trzecie Polaków uważa, że Lech Kaczyński nie wywiązuje się dobrze ze swoich obowiązków. Tymczasem na szczycie UE w fińskim Lahti polski prezydent zadziwił opinię europejską.
Polityczne zastępstwo?
Lech Kaczyński zaskoczył Europę po pierwsze tym, że na nieformalnym szczycie Unii w Finlandii w ogóle się pojawił. Zgodnie bowiem z regułami obowiązującymi w UE udział w tego typu spotkaniach biorą zazwyczaj szefowie rządów, a są zastępowani jedynie w przypadku choroby lub tzw. siły wyższej.
Dlaczego na szczyt nie pojechał Jarosław Kaczyński, tego nie wiadomo. Faktem jest, że zamianę bliźniaków miejscami odnotowały telewizje i fotoreporterzy z całego świata.
Jak napisał włoski dziennik "Corriere della Sera", w Lahti pojawiła się nawet złośliwa "hipoteza o politycznym znaczeniu zastępstwa". Celem zagrywki Kaczyńskich miało być to, że polski premier chciał "wykonać nieuprzejmy gest wobec prezydenta Władimira Putina", zaproszonego na szczyt.
Tymczasem Lech Kaczyński, gdy już przybył do Finlandii, zaskoczył Europę po raz drugi, będąc jeszcze mniej uprzejmym wobec Putina niż jego brat Jarosław.
Obrońca honoru
"Aigars Kalvitis, Lech Kaczyński, Josep Borrell, Anders Fogh Rasmussen i Fredrik Reinfeldt - zapamiętajcie dobrze te nazwiska: oni uratowali honor Europy wobec władcy Kremla, Władimira Putina" - zaczął swoją relację z kolacji unijnych przywódców z rosyjskim prezydentem francuski "Liberation".
Dziennik podkreśla, że szczyt nie miał nic wspólnego z "bajką, że kolacja wypadła świetnie, jaką opowiadał bez najmniejszego wstydu Pałac Elizejski". I opisuje, że premier Łotwy i prezydent Polski ośmielili się wytknąć Putinowi sytuację w Czeczenii i konflikt z Gruzją, a zabierający po nich głos przewodniczący PE i premierzy Szwecji i Danii zażądali wyjaśnień w sprawie zabójstw dziennikarzy w Rosji, w tym Anny Politkowskiej.
Premierzy Estonii i Danii oraz prezydent Polski wyszli ponad uzgodnioną w UE linię krytyki Rosji, którą skutecznie prowadził fiński premier Matti Vanhanen - napisał z kolei brytyjski "Financial Times".
Także rosyjska "Niezawisimaja Gazieta" zauważyła, że podczas szczytu, na którym przedstawiciele zachodnich mocarstw skakali wokół Putina, nie chcąc go urazić, premier Estonii i polski prezydent "nadepnęli na temat stosunków rosyjsko-gruzińskich".
Polityka siły
Czy przeciwnicy polityki Putina - wśród nich Lech Kaczyński - cokolwiek na swoim sprzeciwie ugrali? Na pewno pokazali Rosji, że Europa, a przynajmniej jej część, dobrze wie, co dzieje się w Rosji i nie zamierza w tych sprawach milczeć. Polski prezydent natomiast dał wszystkim do zrozumienia, że nasz kraj nie będzie biernie przyglądał się temu, co robią inni.
Zachodnie dzienniki dostrzegły jednak, że rosyjski przywódca ataków się nie przestraszył, a w sprawach gospodarczych też nie ma ochoty ustępować.
Francuski "Liberation" ocenia, że Putin ani o milimetr nie ustąpił w kwestiach energetycznych. Nie obiecał tego, na czym Unii Europejskiej najbardziej zależało - ratyfikacji Europejskiej Karty Energetycznej, która zapewniłaby przejrzystą podstawę prawną kontraktów energetycznych i bezpieczeństwo prawne europejskim inwestorom.
Nieco inne zdanie w tej kwestii ma "Financial Times". Pomimo że Putin podczas kolacji zamykającej szczyt w Lahti wyraźnie dał do zrozumienia, że nie zamierza pokornie słuchać lekcji o prawach człowieka i korupcji, liderzy UE są przekonani, że prezydent Rosji zaoferuje teraz lepsze umowy energetyczne - podkreślił brytyjski dziennik.
Prezydent Rosji udzielił przywódcom Unii Europejskiej lekcji polityki siły - podsumował niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".