"Do tej pory Parlament Europejski w szczególności podnosił ten aspekt budżetu na kolejną perspektywę i Polska bardzo wspiera PE w tym zakresie" - oświadczył Morawiecki w rozmowie z dziennikarzami. Premier dodał, że Polska zaproponowała "kilka opcji, które były już dyskutowane na wielu formach, również na Radzie Europejskiej". Jak zaznaczył omówił te koncepcje, jak mogłyby się one kształtować w nowym budżecie UE. "Spotkało się to z dużym zainteresowaniem. Oczywiście i PE jest tym w szczególności zainteresowany, ale także przewodniczący RE Charles Michel był ciekawy konkretnych rozwiązań i sam prezentował niektóre rozwiązania, na które my z kolei odpowiadaliśmy bardzo pozytywnie" - relacjonował premier. Morawiecki wskazał, że jedna z opłat, która została zaprezentowana jako źródło dochodów własnych, to "opłata plastikowa". "Od używania plastiku w różnej formie, w szczególności butelek plastikowych. Tutaj bardzo mocno podkreśliłem, że ona musi być proporcjonalna do dochodów na głowę mieszkańca. Nie może być regresywna, czyli nie może obciążać tych, którzy mają niższe dochody" - zaznaczył. Morawiecki relacjonował, że podczas spotkania poruszono kwestię opłaty od funkcjonowania wielkich korporacji międzynarodowych na jednolitym rynku europejskim. "Polska mocno wspiera tę koncepcję, ponieważ ona jednocześnie jest bardzo demokratyczna, wspiera klasę średnią, małe i średnie przedsiębiorstwa, a jednocześnie te giganty międzynarodowe - wielkie firmy amerykańskie, chiński, hinduskie, również europejskie, mogłyby każda z nich wnosić niewielką opłatę za korzystanie z jednolitego rynku" - mówił. Szef polskiego rządu mówił, że podczas spotkania omówiono też kwestię "granicznego podatku od śladu węglowego", czyli - jak tłumaczył - pewnej opłaty, którą firmy z dalekiego wschodu, sprzedające do Europy np. stal, cement, czy nawozy, musiałyby uiszczać, aby wyrównać poziom konkurencyjności pomiędzy europejskimi firmami a firmami z innej części świata. Premier: Po co ma rozrastać się biurokracja? Wcześniej szef rządu rozmawiał z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Rozmowa z dwojgiem najważniejszych urzędników UE - szefową KE i przewodniczącym RE - utwierdziła mnie w przekonaniu, że pozycja Polski i siła naszego głosu dotycząca przyszłości Europy ma jeden kierunek - będzie wyłącznie rosła - zapewnił Mateusz Morawiecki. Relacjonując swoje spotkanie z Charlesem Michelem, premier powiedział, że polska delegacja wskazała m.in. na potencjalne źródła oszczędności w unijnym budżecie. "To są źródła takie jak np. obcięcie pewnych kosztów administracyjnych. Po co ma się rozrastać biurokracja w Brukseli?" - pytał Morawiecki. Według niego szef Rady Europejskiej zgodził się z takim punktem widzenia. Jako drugie potencjalne źródło oszczędności wskazał wydatki na "niektóre polityki czy fundusze", z których potem - jak mówił - niektóre kraje, np. Polska nie mogą sięgać. Morawiecki określił czwartkowe spotkania z Michelem i von der Leyen jako "dobrą dyskusję". "Jestem przekonany, że to był krok we właściwym kierunku, chociaż negocjacje będą na pewno bardzo, bardzo trudne" - zaznaczył szef rządu. Dodał, że kluczem do ich szybkiego zakończenia jest "wypracowanie konsensusu wokół nowych środków własnych" UE. "Tutaj Polska jest i otwarta i elastyczna. Będziemy na pewno odgrywali konstruktywną rolę w wypracowaniu ostatecznego konsensusu wokół budżetu europejskiego" - zapewnił Morawiecki. Szef rządu został też zapytany czy podczas spotkań z von der Leyen i Michelem była mowa o ewentualnym powiązaniu wypłaty unijnych środków z przestrzeganiem praworządności przez państwa członkowskie. "Była mowa o pewnych kryteriach, mechanizmach, które mogą być zaadoptowane, nie było jasności czy to w ramach tych negocjacji, które teraz się mają toczyć czy ewentualnie później, to pozostawiliśmy sobie do późniejszych dyskusji. To był poboczny wątek" - odpowiedział Morawiecki.