Koncern energetyczny Xcel Energy w czwartek oficjalnie przyznał, że mógł przyczynić się do wywołania pożaru w Teksasie - jednego z największych w historii tego stanu. Jaka prognoza pogody jest najlepsza? Taka, która jest aktualizowana co 30 minut. Wypróbuj darmową aplikację Pogoda Interia. Zainstaluj z Google Play lub App Store Oświadczenie koncernu W wydanym oświadczeniu firma napisała, że "opierając się na dostępnych obecnie informacjach, Xcel Energy przyznaje, że to możliwe jest, że jej instalacje mogły przyczynić się do wybuchu pożaru Smokehouse Creek". Koncern zapewnił jednocześnie, że współpracuje z władzami podczas śledztwa dotyczącego przyczyn wielkiego pożaru w Teksasie. Jednocześnie firma zaprzecza zarzutom, jakoby jej sprzęt był niewłaściwie konserwowany. Pożar, znany jako Smokehouse Creek, był jednym z największych kataklizmów tego rodzaju w Teksasie. Wybuchł w północnej części stanu 26 lutego i spowodował śmierć co najmniej dwóch osób oraz strawił ponad 480 tys. hektarów terenu. Spłonęły setki budynków. Pożaru wciąż nie udało się w pełni opanować. - Ludzie na tych terenach to nasi przyjaciele, sąsiedzi i rodzina. Jesteśmy głęboko zasmuceni stratami, jakie poniosła ta wspólnota i zobowiązujemy się do jej wsparcia i odbudowy - powiedział cytowany przez telewizję CNN dyrektor Xcel Energy, Bob Frenzel. Przyczyny wybuchu pożaru nie zostały jeszcze oficjalnie stwierdzone. Możliwe błędy w systemie Dziennik "Washington Post" poinformował, że oświadczenie Xcel Energy wydano po tym, jak pojawiły się informacje o dużym obciążeniu sieci energetycznej w Teksasie na kilka godzin przed wybuchem pożaru. Jak napisali amerykańscy dziennikarze, firma Whisker Labs, monitorująca przesyły energii elektrycznej, zanotowała wówczas 50 błędów systemu. Zwykle takie sygnały oznaczają, że kable energetyczne miały z czymś kontakt - na przykład z gałęziami lub upadającymi drzewami. Często dochodzi wówczas do iskrzenia, które może spowodować pożar na suchych terenach. Według "Washington Post" sieć znajdowała się pod silnym obciążeniem na około sześć godzin przed początkiem pożaru, a na tych terenach wiatr wiał z prędkością dochodzącą do około 80 km/h. Bob Marshall - założyciel i dyrektor Whisker Labs - powiedział gazecie, że instalacje energetyczne mogły nie wytrzymać panującej wówczas pogody. Dodał, że podobne błędy w systemie odnotowano przed tragicznym pożarem na wyspie Maui na Hawajach, który między innymi spustoszył tamtejsze miasto Lahaina. Źródło: "The Guardian", CNN, AFP, "The Washington Post" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!