W środę rano Straż Przybrzeżna USA poinformowała, że w rejonie, gdzie prowadzona jest akcja, zarejestrowano podwodne odgłosy. Wykrył je kanadyjski samolot. Następnie na miejsce skierowano podwodne drony, jednak poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Zaginięcie podwodnej łodzi turystycznej. Podwodne dźwięki Amerykańska Straż Przybrzeżna powiadomiła, że dźwięki słyszalne były też w środę, ale pozostają niezidentyfikowane - donosi agencja Reutera. - Nie wiemy, czym one w zasadzie są - powiedział kapitan straży Jamie Frederick. Oceanograf Carl Hartsfield opisał, że odgłosy przypominają uderzenia, ale analiza nie przyniosła wniosków, które pozwoliłyby określić ich źródło. Podkreślano, że działania w tym zakresie będą wciąż prowadzone. Ekspert Instytutu Oceanografii Woods Hole potwierdził, że każdy raport o odgłosach został zgłoszony i przeanalizowany. Zarejestrowane dane przesłano też marynarce wojennej. Agencja Reutera, powołując się na nowy raport służb, podała, że pasażerowie łodzi mają ograniczone zasoby. Poinformowano, że przeszukano do tej pory niemal 26 tysięcy kilometrów kwadratowych przestrzeni. Podkreślono, że służby działają z najwyższą starannością i robią wszystko, by odnaleźć zaginioną łódź, która pozwala turystom zobaczyć słynny wrak Titanica. Według szacunków zapasy tlenu skończą się pasażerom w czwartek rano. Kapitan Frederick dodał, że w akcji udział biorą kanadyjskie samoloty, statki i podwodne drony, na miejsce transportowany jest nowy sprzęt. Zauważono również, że nawet jeśli łódź się odnajdzie, wyciągnięcie jej na powierzchnię będzie bardzo skomplikowanym zadaniem. Przedstawiciele jednostek zaangażowanych w akcję nie tracą nadziei. - Wciąż jest nadzieja na uratowanie załogi. Być może przyjdzie czas, by podjąć trudną decyzję, ale to nie jest ten moment - powiedział Frederick. Chcieli zobaczyć wrak Titanica. Trwają poszukiwania łodzi podwodnej Łódź podwodna zaginęła na Oceanie Atlantyckim w niedzielę. Jednostka zeszła pod wodę, a po około 105 minutach utracono z nią kontakt. Na pokładzie znajduje się pięć osób. BBC poinformowało, że są to m.in. pakistański biznesmen Shahzada Dawood, jego syn Suleman oraz brytyjski miliarder i odkrywca Hamish Harding. W podróż na dno Oceanu Atlantyckiego wybrać mieli się też Francuz Paul-Henry Nargeolet, a także sam dyrektor naczelny OceanGate Expeditions Stockton Rush.We wtorek do akcji prowadzonej przez Amerykańską Straż Przybrzeżną dołączyły jednostki poszukiwawcze z Kanady i Francji. Kraje te przekazały w ramach współpracy samolot rozpoznawczy, a także statek badawczy Atlante wyposażony w robota. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!