"Polityczny papież na Bliskim Wschodzie"
Zwykle "mało polityczny" Benedykt XVI zaskoczył obserwatorów, zajmując tym razem zdecydowane i zarazem wyważone stanowisko wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego - pisze piątkowy "Le Monde".
Francuski dziennik podsumowuje ośmiodniową podróż papieską na Bliski Wschód.
Zdaniem specjalistki "Le Monde'a" od spraw religijnych Stephanie Le Bars, podczas wizyty w Jordanii, Izraelu i Autonomii Palestyńskiej Benedykt XVI, "nie wyzbywając się swojego rygoryzmu i języka teologa, przemawiał na sposób polityczny i uczynił się obrońcą dialogu między religiami i kulturami".
Według Le Bars, największą niespodzianką wizyty, która odbyła się w cztery miesiące po ofensywie izraelskiej w Strefie Gazy, były polityczne wypowiedzi papieża w sprawie sporu między Izraelem a Palestyńczykami.
"Le Monde" zauważa, że papież wsparł utworzenie niezależnego państwa palestyńskiego, opowiadając się jednocześnie za "bezpieczeństwem Izraela".
Przywołał też - jak pisze gazeta - "niekiedy dobitnie" sytuację w Gazie, trudności wywołane przez izraelski mur na Zachodnim Brzegu Jordanu, oddzielający oba narody oraz sytuację palestyńskich uchodźców. W tym kontekście gazeta przypomina słowa Benedykta XVI wypowiedziane w Betlejem: "Mury mogą być zburzone". Zauważa, że wypowiedź ta przypadła na kilka miesięcy przed 20. rocznicą upadku muru berlińskiego.
"Jeśli nawet słowa papieskie nie mają wagi wypowiedzi (prezydenta USA) Baracka Obamy, ta nadzieja (zburzenia muru) pozostanie jedną z kluczowych fraz pobytu papieża na Bliskim Wschodzie" - podkreśla komentatorka "Le Monde".
Gazeta ocenia, że wizyta papieża była "ważnym krokiem" w dialogu między chrześcijaństwem a islamem. Dziennik zwraca uwagę, że Benedykt XVI był pierwszym papieżem, który wszedł do Kopuły na Skale (meczetu Omara), jednego z trzech najważniejszych miejsc islamu.
Jako "mniej pozytywny" określa natomiast "Le Monde" bilans wizyty papieskiej w dziedzinie dialogu między chrześcijaństwem a judaizmem. Zdaniem gazety, izraelska opinia publiczna oczekiwała od Benedykta XVI, że zakończy napięcie w stosunkach z żydami, wywołane zdjęciem przez niego ekskomuniki z biskupa-negacjonisty Richarda Williamsona.
"Dla niektórych rabinów izraelskich, mowa papieża w instytucie Jad wa-Szem, była zbyt abstrakcyjna, nie położyła wystarczająco akcentu na rolę Kościoła katolickiego w rozwoju antysemityzmu" - pisze Stephanie Le Bars.
Komentatorka jest też zawiedziona spotkaniem papieża z chrześcijanami osiadłymi na Bliskim Wschodzie. "Prośba papieża o to, by (tamtejsi chrześcijanie) byli posłannikami pokoju i +budowniczymi mostów+ mogła wydać się niestosowna w sytuacji, gdy stale spada ich liczba w tym regionie i trwają tam napięcia między różnymi wspólnotami religijnymi" - uważa Le Bars.
INTERIA.PL/PAP